Będący efektem corocznej kooperacji 10 tys. adwokatów, księgowych, biznesmenów i urzędników ranking znalazł się pod ostrzałem Pekinu. Oficjalnie chińscy przedstawiciele przy Banku Światowym krytykują go za to, że używa złej metodologii, nie odzwierciedla faktów, wprowadza czytelników w błąd i – co najgorsze – nie przyczynia się do poprawy biznesowego otoczenia Chin. Tak zarzuty zdefiniował przedstawiciel chiński przy Banku Światowym Bin Han.
Chiny rzeczywiście mają powody do niezadowolenia. W najnowszej edycji Doing Business znalazły się na 91. miejscu na 185. Lokata w środku zestawienia, zdaniem Pekinu, nie odzwierciedla rzeczywistych sukcesów państwa, które jest drugą gospodarką świata. Logika stojąca za tym myśleniem wydaje się następująca: skoro jest dynamiczny wzrost, to znaczy, że interesy się kręcą, a to znaczy, że łatwo jest je robić. Dlatego, jak komentuje „Financial Times”, Pekin walczy z listą rankingową.

>>> Czytaj również: Skąd wziął się sukces Polski w rankingu Doing Business 2013?

Chiny nie są odosobnione w krytyce Doing Business. Cierpkie słowa padały pod jego adresem także ze strony związków zawodowych i organizacji pozarządowych. Być może to stało się przyczyną, dla której prezes banku Jim Yong Kim zdecydował się poddać sposób opracowywania raportu przeglądowi. Specjalny zespół pod przewodnictwem ministra z Republiki Południowej Afryki Trevora Manuela ogłosi wyniki swoich ustaleń pod koniec maja.
Reklama
Zwolennicy raportu przedstawiają swoje argumenty. Wskazują, że stanowił on dla wielu krajów zachętę do podejmowania wewnętrznych reform. Przykłady można znaleźć chociażby w Afryce. W 2012 r. prezydent Malawi Joyce Banda zapowiedziała, że celem jest wprowadzenie kraju do rankingowej pierwszej setki. Postępy poczyniła Rwanda, która w ostatniej wersji rankingu awansowała na 52. miejsce – o trzy oczka wyżej niż Polska – chociaż jeszcze do niedawna znajdowała się na 150. Znacznie wyżej niż nasz kraj plasuje się również wyspiarski Mauritius zajmujący w najnowszej edycji rankingu 19. miejsce.
Dla przeciwników Doing Business te same argumenty działają na niekorzyść rankingu. Przekonują oni, że nierealne jest, aby w rzeczywistości gospodarka Rwandy była lepiej sytuowana niż Polski.
Krytycy raportu argumentują również, że koncentruje się on na dużym biznesie. Na łamach „Foreign Policy” Christina Chang z brytyjskiej organizacji pozarządowej CAFOD (Catholic Agency For Overseas Development) przekonuje, że Doing Business nie bierze pod uwagę kwestii ważnych z punktu widzenia małych firm. Jako przykład podaje korupcję. Inną kwestią jest dostępność kredytu, w której Zambia została umieszczona na 12. miejscu, wbrew temu, co deklarują miejscowe małe i średnie firmy. – Proponujemy, aby raport brał pod uwagę także doświadczenia lokalnych przedsiębiorstw – konkluduje Chang. – W ten sposób rządzący dowiedzą się znacznie więcej na temat potrzebnych reform.
Ekonomista brukselskiego Instytutu Bruegla Guntram Wolff uważa, że za poprawność raportu ręczą setki posługujących się nim akademików i rządzących. Gdyby zawierał rażące metodologiczne uchybienia, z pewnością zostałyby one dostrzeżone. – Ranking to dobry produkt, ale ma swoje ograniczenia, więc przy podejmowaniu decyzji nikt nie powinien traktować go jako jedynego źródła wskazówek. Nie uwzględnia się na przykład możliwości zbalansowania pracy i życia, kwestii kluczowej dla produktywności w perspektywie długoterminowej – zauważa Wolff, który spór wokół rankingu nazywa politycznym.
Dopiero pod koniec maja okaże się, czy w poszukiwaniu najlepszej metody górę weźmie zdrowy rozsądek czy polityka. W końcu nawet obecny prezes Banku Światowego dekadę temu wychwalał służbę zdrowia na Kubie jako „egalitarną”.