O sprawie poinformował serwis The Moscow Times, powołując się na źródła z rosyjskiej branży logistycznej. Na Syberii rozpoczęto masowe kontrole na stałych i mobilnych punktach policji drogowej. Z kolei na terenie całej Rosji w szczególny sposób sprawdzane są pojazdy z rejestracjami z obwodu czelabińskiego, bo to właśnie stamtąd rozesłano ciężarówki, w których znalazły się ukraińskie drony, atakujące rosyjskie lotniska.

Kierowcy stoją w korkach godzinami. "Nikogo nie obchodziło"

Jak relacjonują przedstawiciele firm transportowych, funkcjonariusze otwierają nawet plomby celne na naczepach, co wymusza ponowne wystawianie dokumentów przewozowych.

Kontrole trwają m.in. w obwodach czelabińskim i irkuckim. – Wczoraj jeden z naszych kierowców utknął na trzech punktach kontrolnych przez łącznie dziesięć godzin – i nikogo nie obchodziło, że już był sprawdzany – skarży się menedżer jednej z firm przewozowych.

Drony Ukrainy wjechały z Chin. Logistycy się boją

Według śledczych, drony, którymi ukraińska armia zaatakowała lotniska w czterech rosyjskich regionach, były przechowywane w magazynie w obwodzie czelabińskim. Miały tam trafić z Chin przez granicę z Kazachstanem, a następnie zostały przewiezione na lotniska ciężarówkami na czelabińskich numerach rejestracyjnych. Podejrzanym o organizację sabotażu jest 37-letni Artem Timofiejew z obwodu czelabińskiego, który rok temu zarejestrował jednoosobową działalność gospodarczą w branży transportowej. Obecnie jest poszukiwany przez służby.

Jak relacjonują logistycy, już dzień po ataku zaostrzono kontrolę ładunków na lądowych przejściach granicznych z Chinami i Mongolią. – Źródła w służbie celnej i organach ścigania twierdzą, że zaostrzone kontrole potrwają co najmniej miesiąc, a być może pozostaną na stałe – obawia się pracownik dużej firmy transportowej.

Operacja "Pajęczyna". Rosyjskie Pearl Herbor

Operacja "Pajęczyna" była przygotowywana przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy ponad półtora roku – ujawnili przedstawiciele ukraińskiego wywiadu w rozmowie z dziennikami „The Wall Street Journal” i „Financial Times”. Najpierw potajemnie przerzucano do Rosji małe drony. Następnie do wyznaczonych miejsc trafiały drewniane kontenery, w których drony były ukrywane aż do momentu ataku. Gdy nadszedł czas uderzenia, ładunki zostały przetransportowane ciężarówkami w okolice lotnisk. Pokrywy kontenerów były otwierane zdalnie – wtedy drony startowały i uderzały w wyznaczone cele.

Według danych NATO,w wyniku uderzenia zniszczonych zostało od 10 do 13 samolotów strategicznych, w tym co najmniej jeden samolot wczesnego ostrzegania A-50, wart ponad 300 milionów dolarów. Ukraiński atak, który rosyjskie kanały propagandowe określiły mianem "rosyjskiego Pearl Harbor", zszokował Kreml i wzbudził niepokój o bezpieczeństwo rosyjskich sił nuklearnych.

Jednak – jak zaznaczają rozmówcy agencji Bloomberg – operacja Kijowa nie wpłynie znacząco na realne możliwości nuklearne Rosji ani jej zdolność do kontynuowania ataków na Ukrainę, ponieważ dotyczyła ograniczonej liczby samolotów.