Canberra z pewnością nie cieszy się, że jej gospodarka z ratingiem AAA jest porównywana do narzędzi inwestycyjnych, które doprowadziły do kryzysu w 2008 r. Takie porównanie robią ekonomiści, którzy dostrzegają, że główne źródło prosperity w Australii – popyt z Chin – powoli wysycha. Żaden kraj nie jest tak podatny na szok wywołany spowolnieniem gospodarczym w Chinach niż bogata w złoża naturalne Australia. Boom w górnictwie, który napędził właściwie cały wzrost gospodarczy w ostatnich latach, zbliża się do końca.

- Australia jest bombą zadłużeniową z opóźnionych zapłonem – mówi Albert Edwards, strateg inwestycyjny z Societe Generale. - To już nie tylko zabezpieczenie długiem, ale zabezpieczenie długiem do kwadratu. Wszystko, co ma Australia to, prosto rzecz ujmując, bańka kredytowa, nadmuchana boomem na towary, całkowicie uzależnionym od jeszcze większej bańki kredytowej w Chinach.

W tym poglądzie jest nieco przesady. Jednak wysoko rozwinięta Australia zapłaci wreszcie cenę za swoje uzależnienie od kraju rozwijającego się. Eksport zasobów naturalnych doprowadził do zaniedbania i atrofii innych ważnych sektorów gospodarki. Wytworzyła się gospodarka rozwijająca się w dwóch prędkościach: bogate w zasoby stany zachodnie i Queensland napędzane nieugaszonym popytem Chin na metale oraz reszta kraju, pętająca się w ogonie.

Polityczna opera mydlana

Reklama

Jak reagują politycy z Canberry na informacje o słabnącym wzroście gospodarczym Chin? Urządzają rzewną polityczną operę mydlaną. Rządząca Partia Pracy wymieniła premiera – niepopularna Julię Gillard zastąpił Kevin Rudd.

>>> Czytaj więcej: Premier Australii straciła przywództwo w partii na rzecz Kevina Rudda

Rudd to polityk, którego w 2010 r. zastąpiła Gillard, ponieważ... stracił sympatię wyborców. Minister Skarbu Wayne Swan, dawny kolega Rudda, z którym się poróżnił, odszedł z rządu. Ta zabawa w tasowanie stanowisk dezorientuje zarówno Australijczyków, jak i zewnętrznych obserwatorów. Powrót Rudda prawdopodobnie i tak nie powstrzyma lidera opozycji – Tony'ego Abbotta przed przejęciem władzy we wrześniowych wyborach.

Jednak to nie gry polityczne są problemem Australii, lecz sposób rządzenia. Ktokolwiek wygra wybory, powinien się skupić na zwiększeniu inwestycji w infrastrukturę, edukację i szkolenia pracowników. Trzeba zmienić system podatkowy, w którym zbyt duże obciążenia skłaniają najbardziej produktywnych i najzdolniejszych pracowników do poszukiwania zatrudnienia za granicą. Urzędnicy powinni kreatywnie podejść do redystrybucji ogromnego bogactwa zgromadzonego przez firmy górnicze. Rudd stracił stanowisko trzy lata temu między innymi z powodu zaproponowanego super-podatku, który miał być nałożony na te górnicze giganty. Być może Abbott wróci do tego pomysłu.

Australia jest ważna, bo przeciera ścieżkę dla innych krajów, bogatych i biednych, które muszą się zmierzyć z efektami spowolnienia w Chinach. Chińskie władze starają się ograniczyć narastanie kredytu i zrównoważyć gospodarkę tak, by była mniej uzależniona od eksportu i rozdmuchanych inwestycji, a wzrost PKB będzie bliższy raczej 5 proc. niż 10 proc.

Szoki wywołane najmniejszymi próbami banku centralnego Chin, by zredukować skalę pożyczek, pokazują, jak takie ograniczenie wpływa na cały świat. Będzie to skutkowało spadkiem wzrostu od Japonii po Brazylię i uderzy w takie branże jak motoryzacyjna, chemiczna, energetyczna i stalowa. Jeśli Chiny będą musiały wycofać się z inwestycji w amerykańskie obligacje (Chiny posiadają amerykańskie papiery warte 1,3 bln dolarów), doprowadzi to do załamania rynków na świecie. Australia to mikrokosmos, w którym widać, co czeka świat. Odpowiedź australijskich władz będzie stanowiła wskazówkę dla decydentów w innych krajach.

>>> Polecamy: Polska, Argentyna i Australia – oto kluczowe rynki dla inwestycji w gaz łupkowy