Ekonomiści sądzili, że po całej serii dobrych danych z końca II kw. (wzrost sprzedaży detalicznej, niezły wynik produkcji) dane z handlu zagranicznego potwierdzą dwie teorie: pierwszą o wzroście popytu za granicą i drugą o przyspieszeniu na rynku krajowym. Popyt z zagranicy miał spowodować wzrost eksportu, a ożywienie w kraju przełożyć się na lepszy wynik w imporcie.
Eksperci mieli rację w połowie. Eksport w czerwcu rzeczywiście wzrósł o 7,1 proc., ale import spadł o 0,7 proc.
– To, że import spadł, oznacza, że popyt konsumpcyjny w kraju był nadal słaby. Motorem wzrostu gospodarczego w II kw. był więc eksport netto, co pewnie zobaczymy w danych o PKB publikowanych w środę przez GUS – twierdzi Rafał Sadoch, ekonomista Invest-Banku. I dodaje, że po danych opublikowanych wczoraj przez NBP jest skłonny nieznacznie podnieść w górę prognozę wzrostu PKB w II kw. Jego oficjalne szacunki to na razie dynamika rzędu 0,7 proc. Może być lepiej, ponieważ – jak mówi Sadoch – w całym II kw. wyniki w handlu zagranicznym były dobre, skończyliśmy go z dużą nadwyżką. Ekonomiści BZ WBK wyliczyli, że w tym czasie eksport wzrósł o 7,3 proc. w skali roku, zaś import spadł o 0,6 proc. A nadwyżka była najwyższa od początku lat 90. – mogła ona wynieść 2,9 mld euro.
Według NBP w czerwcu nadwyżka w bilansie handlowym wyniosła 561 mln euro, dużo powyżej oczekiwań rynku. Na dobry wynik w handlu zagranicznym wskazują również opublikowane wczoraj dane GUS. Wynika z nich, że w całym pierwszym półroczu deficyt handlowy nieznacznie przekroczył 0,5 mld euro wobec 6,5 mld euro rok wcześniej. Jednocześnie struktura polskiego eksportu nie zmieniła się istotnie: spadł nieznacznie udział Niemiec (do 25 proc. z 25,7 proc.), wzrósł Rosji (do 5,3 proc. z 5 proc. przed rokiem).
Reklama
Ekonomiści BZ WBK sądzą, że tendencje podobne do tych z II kw. utrzymają się w kolejnych. – W efekcie ten rok będzie pierwszym od 1995 r., kiedy saldo obrotów bieżących zamknie się wynikiem dodatnim – napisali w komentarzu do danych NBP.
Rafał Sadoch uważa, że nadwyżka w handlu zagranicznym jest raczej nie do utrzymania na dłuższą metę. Jak mówi, gdy gospodarka przyspieszy i popyt krajowy w końcu zacznie rosnąć, wartość importu też powinna się zwiększyć. Jego zdaniem trudno też będzie o nadwyżki na całym rachunku bieżącym, gdyż mało prawdopodobne jest utrzymanie tak dużych napływów z UE, jakie mieliśmy w II kw. W samym czerwcu nadwyżka transferów z UE wyniosła 1,14 mld euro.
– W kolejnych kwartałach prawdopodobnie znów zobaczymy deficyty w handlu i na całym rachunku bieżącym. Ale raczej nie będą one tak głębokie, jak w poprzednich latach – mówi ekonomista.