Sztokholm przygotowuje się do przyszłotygodniowej wizyty prezydenta Baraka Obamy. Jeden ze szwedzkich dyplomatów rozmawiał z tej okazji z szefem Secret Service - służby odpowiedzialnej za bezpieczeństwo prezydentów USA. Amerykanin miał powiedzieć, że Szwecję sklasyfikowano w ten sposób między innymi z powodu dwóch ulicznych zabójstw jej czołowych polityków. W lutym 1986 roku zastrzelono premiera Olofa Palmego, a we wrześniu 2003 roku zasztyletowano minister spraw zagranicznych Annę Lindh. Sprawców zabójstwa Palmego do tej pory nie wykryto, co poważnie obciąża opinię szwedzkiej policji.

Dlatego Secret Service wyśle w przyszłym tygodniu do Sztokholmu co najmniej 250 agentów - o ile w ogóle dojdzie do wizyty Obamy, co ze względu na plany inwazji na Syrię nie jest wcale pewne. Zdaniem szwedzkich obserwatorów, Amerykanie nie dopuszczą do tego, by jakikolwiek znaczący element ochrony prezydenta był powierzony Szwedom.

Mimo to szwedzkie władze zapowiadają największą w historii mobilizację policji, która ma skierować do centrum stolicy, w rejonie przebywania gościa, dwa tysiące funkcjonariuszy. Będą oni jednak zajmowali się głównie kierowaniem ruchem ulicznym i trzymaniem w ryzach demonstrantów. Już dziesięć organizacji - od Amnesty International po Partię Piratów - wystąpiło o zgodę na zorganizowanie manifestacji ulicznych w czasie wizyty amerykańskiego prezydenta.

Barack Obama ma przylecieć do Sztokholmu w środę. W programie wizyty są spotkania między innymi z premierami Szwecji, Danii, Norwegii i Islandii, a także prezydentem Finlandii. W czwartek amerykański prezydent ma zostać przyjęty przez szwedzką parę królewską.

Reklama