Ameryka chyba nie zrobi z tym nic, ani szybko, ani nieszybko. Unia próbuje. Da radę?
W świecie, w którym zwrot z posiadanego kapitału jest wyższy niż wzrost gospodarczy, siłą rzeczy coraz większa część majątku trafia w ręce jego posiadaczy. Majątek można bezproblemowo dziedziczyć, z pokolenia na pokolenie nierówności będą zatem coraz bardziej zatrważające. W ostatnim tygodniu książka odbiła się szerokim echem w USA, jako że mnogość tamtejszych ekonomicznych gigantów – takich jak Paul Krugman, John Kenneth Galbraith czy Robert Solow – postawiła sobie za punkt honoru dorzucić swoje trzy grosze do tez Piketty’ego. Wbrew opinii o USA jako kraju znacznych nierówności, rozkład majątku nie jest aż tak różny po dwóch stronach Atlantyku. O ile 1 proc. najbogatszych posiada w Ameryce 35 proc. kapitału, to w przeciętnym kraju europejskim 25 proc. A jak twierdzi Piketty, będzie już tylko gorzej – po liberalizacji rynków finansowych i obniżeniu krańcowych stawek opodatkowania (dziedzictwo lat 80.) zwrot z kapitału rośnie. Jeden z wolnorynkowych ekonomistów David Henderson argumentuje, że jeśli naszym celem ma być polityczne zmniejszenie roli oligarchów, morałem z historii powinno być obniżenie roli państwa, a nie jej zwiększenie – tak aby odebrać politykom pokusę służenia elitom.
Liberałowie nigdy nie zaakceptują wzdychań Piketty’ego do krańcowych stawek 80–90 proc. (a tak bywało po II wojnie światowej). Ale mogą już zaakceptować takie reguły, jak ostatni pomysł OPZZ, by wynagrodzenie szefa firmy było ograniczone ośmiokrotnością najniższego wynagrodzenia w przedsiębiorstwie. W tej propozycji nie ma pola do manipulacji ani nawet do nadmiernej ingerencji w wolność osobistą. Każdy właściciel przedsiębiorstwa może sobie wypłacać nawet milion złotych miesięcznie, jeśli tylko jest gotów płacić sprzątaczce co miesiąc 125 tys. Oligarchiczność gospodarki i polityki jest nie do pogodzenia z europejskim modelem demokracji. W najbliższych latach unijna dyskusja będzie dotyczyć tylko wyboru drogi zmniejszenia nierówności. Jedna z nich odbywa się poprzez twardą redystrybucję, podatki majątkowe, dochodowe i od nieruchomości. Druga, podsunięta przez OPZZ, daje możliwość opanowania sytuacji miękkimi metodami, z zachowaniem przez aktorów rynkowych maksimum swobody, przy jednoczesnym postawieniu odpowiednich drogowskazów.
>>> Miesiąc miodowy się skończył i wyszło na jaw, że to małżeństwo z rozsądku nigdy nie miało szans na przetrwanie. Demokracja zrozumiała, że jej partner ma skłonność do przemocy. A kapitalizmowi zaczęła przeszkadzać jej roszczeniowość - mówi Wolfgang Streeck, niemiecki socjolog i ekonomista. Czytaj cały wywiad tutaj.
Reklama