Nie mogą i nie są w stanie samodzielnie działać. Czeka ich katastrofa humanitarna - mówi ksiądz Grzegorz Rapa proboszcz z Ługańska

Kapłan przyznaje, że kiedy zasugerował grupce ludzi z Ługańska, żeby wyjechali zapytali go: „Dokąd?”. Protestanci i Świadkowie Jechowi potrafili wywieźć w bezpieczne miejsce i pomóc swoim wiernym, my katolicy tego nie zrobiliśmy"- dodaje ksiądz Grzegorz Rapa.

Do zagrożenia życia i trudnej sytuacji materialnej dochodzi jeszcze osobliwie rozumiana polityka religijna. W Donbasie i na Krymie realizowany jest plan, według którego na terenach zajętych przez separatystów swobodnie mogą funkcjonować jedynie duchowni należący do Patriarchatu Moskiewskiego. Katolicy i grekokatolicy muszą się ponownie rejestrować.

Nie ma pewności czy nasze prośby zostaną pomyślnie załatwione -mówi ksiądz Piotr Rosochacki Polak pracujący na Krymie.

Reklama

On sam musiał wyjechać z Krymu i czeka na ponowne wpuszczenie, ponieważ skończył mu się termin ważności dokumentu ukraińskiego regulującego pobyt, a nie ma też wizy.

Wszyscy księżą, którzy pracują na Krymie to obcokrajowcy. - Czy nowe prawo zapewni im szansę na posługę w parafiach? Czy po pierwszym stycznia 2015 roku będą jeszcze działać kościoły katolickie na Krymie? - pyta ksiądz Rosochacki.

Dziś w Kościele katolickim w Polsce obchodzony jest Dzień Modlitwy I Pomocy Materialnej Katolikom na Wschodzie. W parafiach zbierane są dobrowolne ofiary, które zostania przeznaczone głównie na pomoc Ukraińcom. Całość koordynuje Zespół Pomocy Kościołowi na Wschodzie Episkopatu Polski. Zespół powołano ćwierć wieku temu.

>>> Polecamy: Nie tylko Rosja się liczy. Jak polscy eksporterzy podbijają Wschód