Dziś w sprawie wypowiedzi wiceministra Griorgija Karasina przedstawiciel rosyjskiej ambasady w Polsce otrzymał notę protestacyjną. Karasin stwierdził w jednym z wywiadów, że "szef polskiego MSZ Grzegorz Schetyna okrył hańbą nie tylko siebie, ale także całą służbę dyplomatyczną swojego kraju i kulturę polityczną Polski".

Ostra wypowiedź Karasina miała związek z wywiadem, którego Grzegorz Schetyna udzielił w Polsce. Komentując plany organizacji obchodów zakończenia II wojny światowej na Westerplatte, powiedział, że nie rozumie dlaczego wszyscy przyzwyczaili się, że obchody zakończenia wojny obchodzone są w Moskwie. Jego zdaniem bardziej naturalnym miejscem byłby Londyn, a nawet Berlin. Takie postawienie sprawy mocno zbulwersowało rosyjski MSZ, ale też deputowanych do Dumy.

Rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski powiedział, że nie ma zwyczaju ujawniania treści not, które wręcza się w takich sytuacjach dyplomatom. Podkreślił jednak, że polska strona musiała zareagować, bo "pewnych rzeczy nie wypada mówić dyplomatom". Dodał, że mimo różnic wywołujących spory należy trzymać się języka dyplomacji i stosować ustalone formy.

Reklama

Grzegorza Schetyny broni również Ewa Kopacz. Podkreśla też, że polski rząd przede wszystkim oczekuje od Rosji przestrzegania prawa międzynarodowego.

Premier Kopacz tłumaczy, że w ostatniej wypowiedziach szefa MSZ, która wzburzyła rosyjską stronę nie dostrzega żadnych kłamstw i niedomówień. "Wszyscy na świecie wiedzą, że zakończenie II Wojny Światowej miało miejsce 8 maja" - skomentowała słowa Grzegorza Schetyny.

Szefowa rządu przypomniała jakie są założenia polityki jej rządu wobec naszego wschodniego sąsiada. Dialog z Rosją będzie możliwy jeśli będzie przestrzegać układu z Mińska oraz innych umów międzynarodowych. Dodała, że Polska nie ma zamiaru dążyć do konfrontacji z Rosją, ale też będziemy żądać respektowania prawa międzynarodowego i zakończenia konfliktu na wschodzie Ukrainy.

Poprawie stosunków z Moskwą nie przysłuży się zapewne decyzja sądu w Petersburgu w sprawie wyrzucenia z zajmowanych przez lata przez polskie placówki kamienic w dawnej rosyjskiej stolicy.

>>> Czytaj też: Rosja chce odszkodowań za II wojnę światową. Berlin ma zapłacić 3 bln euro

Konsulat Generalny RP w Sankt Petersburgu, to dwie kamienice w starej części miasta, zlokalizowane przy ulicy „5 Sowieckiej”. Na powierzchni 3 tysięcy metrów kwadratowych znajduje się: konsulat, Instytut Polski i mieszkania dyplomatów. W sierpniu ubiegłego roku przedsiębiorstwo obsługi zagranicznych przedstawicielstw „Inpredserwis”, w imieniu władz Petersburga, wystąpiło do sądu z roszczeniem zwrotu budynku i wypłacenia zaległego czynszu.

Strona rosyjska twierdzi, że Polska zerwała w 1993 r. umowę o nieodpłatnym użytkowaniu nieruchomości przez dyplomatów. Z taką interpretacją nie zgodziło się polskie MSZ, twierdząc że skoro Rosja w Polsce użytkuje budynki bezpłatnie, to obowiązuje prawo wzajemności.

Już w tej chwili Gdańsk domaga się ponad 2 mln złotych od Rosji za użytkowanie willi we Wrzeszczu.

Według polskiej ambasady w Moskwie orzeczenie sądu arbitrażowego narusza prawo międzynarodowe, bowiem pomieszczenia urzędu konsularnego zgodnie z Konwencją Wiedeńską, są nietykalne.