Według prezydenta, najpierw ma być referendum, a potem zmiany w konstytucji. Prezydent przyznaje przy tym, że wchodząc do Unii Europejskiej Polacy już zgodzili się na wprowadzenie wspólnej waluty, więc w referendum nie można pytać, czy Polacy chcą euro.

Referendum w sprawie daty, nie w sprawie euro

"Najpierw powinno się odbyć referendum, ale to referendum w sposób oczywisty nie powinno dotyczyć samego wprowadzenia euro, ponieważ to by podważało Traktat Akcesyjny, my nie możemy, nie mamy prawa, przeprowadzić takiego referendum. Idzie o datę (...), czy zgadzasz się (aby wprowadzić euro) już w roku 2012?" - powiedział L.Kaczyński w piątek na konferencji prasowej w Krakowie.

Jego zdaniem, przed referendum społeczeństwo musi zostać w pełni poinformowane, jakie "pozytywne i niezupełnie" skutki przyniesie wprowadzenie euro. "Natomiast później zmiany ewentualne w konstytucji" - dodał prezydent. L.Kaczyński podkreślił, że Polacy muszą znać całą prawdę o konsekwencjach wprowadzenia wspólnej europejskiej waluty. Według niego, w wielu państwach gdzie wprowadzono euro "ruch cen uderzył w poziom życia w szczególności średnich i gorzej sytuowanych warstw społecznych".

Reklama

W grudniu tego roku ma być gotowy raport w sprawie skutków wprowadzenia euro w Polsce, przygotowywany przez Narodowy Bank Polski.

Ale we wtorek, po Radzie Gabinetowej, prezydent mówił, że atmosfera tego posiedzenia była "bardzo dobra". Podczas konferencji prasowej L. Kaczyński powiedział, że minister finansów Jacek Rostowski mówił podczas Rady Gabinetowej o tym, jakim "znakomitym rozwiązaniem" byłaby "deklaracja wejścia do strefy euro".

"Czy ja się opowiadam za tym rozwiązaniem? Dla mnie to jest sprawa dyskusyjna, będziemy się nad tym głęboko zastanawiać. (...) Sprawa euro powinna być sprawą pewnej dyskusji, ale na pewno pan minister Rostowski ma argumenty i my te argumenty będziemy rozpatrywać" - powiedział prezydent.

Z kolei premier Donald Tusk uznał wtedy, że udało się przekonać prezydenta do "cieplejszej oceny" wejścia Polski do strefy euro.

Wszystkiemu winni dziennikarze?

L.Kaczyński powiedział też, że dwa popularne dzienniki niesłusznie ogłosiły już, że w sprawie euro jest on "w istocie tego samego zdania, co rząd".

"Ja mam wątpliwości co do kalendarza - zastrzegł prezydent. - Natomiast uważam, że powinniśmy podjąć dyskusję o euro, i że dzisiaj wskazanie, iż jest to droga dla Polski obowiązkowa - bo ona wynika z Traktatu Akcesyjnego - jest akurat dobre, a nie złe" - podkreślił.

"Jeśli chodzi o datę, to ja w tej sprawie bym się nie wypowiadał, sądzę, że plan rządu jest niezwykle odważny" - dodał prezydent.

Minister finansów już uspokajał

Minister finansów Jacek Rostowski już w środę uspokajał, że wprowadzenie euro nie musi nikogo uderzyć po kieszeni. Jego zdaniem, po wprowadzeniu wspólnej waluty mogą lekko wrosnąć ceny takich towarów, jak gazety czy papierosy. "Z kolei czynsze czy elektryczność nie muszą rosnąć" - zaznaczył.

Rostowski, pytany o ryzyko zaokrąglania cen w górę przez handlowców po zamianie złotego na euro, odpowiedział: "Zaokrąglanie idzie w obie strony. Zauważamy te, które są podwyżkami" - wyjaśnił.

Podkreślił jednocześnie, że euro może stanowić bezpieczną przystań w czasach kryzysu. "Wyznaczenie mapy wejścia do strefy euro daje naszym obywatelom i inwestorom zagranicznym poczucie stabilności i determinacji ze strony rządu" - przyznał w wywiadzie dla TVN CNBC.

Rządowe plany

W pierwszym kwartale 2009 r. ma zostać opracowany narodowy plan wprowadzenia euro i powołany narodowy komitet koordynacyjny ds. euro. W tym samym czasie, według rządu, ma się rozpocząć procedura zmiany konstytucji.

Zgodnie z harmonogramem pod koniec pierwszego kwartału ma zostać podpisane porozumienie o partnerstwie z Komisją Europejską. Na pierwszą połowę 2009 r. planowane są negocjacje Ministerstwa Finansów i Narodowego Banku Polskiego z instytucjami UE ws. włączenia złotego do ERM2.

Drugi etap przygotowań rozpocznie się w pierwszej połowie 2009 r. od włączenia złotego do mechanizmu ERM2, czyli dwuletniej poczekalni przed euro, w której kurs złotego nie powinien przekraczać wobec wspólnej waluty pasma wahań wynoszącego plus minus 15 proc.

W drugiej połowie 2009 r. ma zapaść decyzja w sprawie wyboru polskiego wizerunku monet euro.

Na 2010 rok zaplanowano przygotowanie projektów aktów prawnych dotyczących wprowadzenia euro (tzw. ustawa ramowa) oraz tzw. kodeksu etycznego. Chodzi o porozumienie z sektorem detalicznym i bankowym o niewykorzystywaniu wprowadzenia euro do nieuczciwych praktyk cenowych.

Od września do końca grudnia 2011 r. będzie prowadzona akcja zaopatrywania banków oraz sektora detalicznego w banknoty i monety euro.

Na grudzień zaplanowano sprzedaż tzw. zestawów początkowych małym przedsiębiorstwom i mini pakietów obywatelom Polski oraz przygotowanie bankomatów i terminali płatniczych do przestawienia na euro.

Ostatni kwartał 2011 r. stanie pod znakiem przestawiania na euro systemów informatycznych, księgowych itd. Wtedy też będzie prowadzona bardzo intensywna kampania w mediach na temat praktycznych aspektów wymiany złotego na euro.

Czwarty etap rozpocznie się 1 stycznia 2012 r. od przystąpienia Polski do strefy euro, wprowadzenia banknotów i monet do obiegu oraz ustalenia okresu podwójnego obiegu złotego i euro. A potem złoty przestanie być prawnym środkiem płatniczym.

Zadziwiające stanowisko prezesa NBP

Po rządowej deklaracji w sprawie wprowadzenia euro, polska waluta zaczęła odrabiać dramatyczne spadki z ostatnich dni. I nagle, w czwartek, ku zdumieniu dealerów, prezes NBP Sławomir Skrzypek ogłosił, że Polska może nie być w stanie dotrzymać terminów planu wprowadzenia euro.

Jego zdaniem trudności mogą wynikać z globalnego kryzysu finansowego i zakresu koniecznych przygotowań. "Niewykluczone, że nie wszystkie daty w terminarzu mapy drogowej prowadzącej do przyjęcia euro będą dotrzymane. Jest ona jednak wyrazem aspiracji rządu" - oznajmił w wywiadzie dla agencji Reutera.

W reakcji na to złoty znów zaczął tracić. Choć, oczywiście, analitycy zwracają uwagę na to, że czas wzmacniania złotego może dodatkowo dobiegać końca z zupełnie innych przyczyn.

AL, PAP