Obniżki stóp przetoczyły się przez cały świat. Od Nowej Zelandii (-1,5 procent) przez Szwecję (-1,75) a skończywszy na Anglii (-1 proc.) i strefie Euro (-0,75 proc.). Z jednej strony to dobre informacje, bo powinny pomagać gospodarce i wspierać rozwój. Podchodząc jednak do tematu dokładniej można się zastanawiać jak zła musi być sytuacja widziana oczami bankierów skoro decydują się na tak radykalne ruchy. Tak duża obniżka przez ECB jest trzecią z kolei października i zarazem największą w 10 letniej historii banku. W sumie w ciągu dwóch miesięcy zmniejszono stopy o 175 punktów i zgodnie z wypowiedzią Prezesa Banku,. J.C.Tricheta, bank chciałby teraz zobaczyć rezultaty tych posunięć w realnej gospodarce. Stąd też przypuszczenia, że do lutego o dalszych ruchach można zapomnieć, ale wystarczy przypomnieć, że jeszcze sześć miesięcy temu Prezes ECB straszył podwyżkami. W tym czasie jak widać sporo się zmieniło.

Rynki na obniżki nie zareagowały, ale trudno było wykrzesać dodatkowy optymizm gdy WIG20 rósł już 2,5, a indeksy europejskie o jeden procent. Świąteczne obniżki na europejskich rynkach wprowadziły raczej chęć realizacji zysków, stąd DAX szybko znalazł się poniżej wczorajszego zamknięcie. U nas z kolei niespodziewanie pojawiła się euforia i ze stabilnych 2 procent główny indeks wystrzelił w górę. Główna zasługa w tym największych banków. PKO BP i PEKAO całą sesję opierały się podaży a na koniec notowały aż 6 procentową zwyżkę. Równie dobrze radzili sobie najwięksi deweloperzy i stąd zakończenie na niemal 4 procentowych plusach. O największym rozczarowaniu można mówić w drugiej linii, gdzie wzrosty były zaledwie symboliczne. Tak dobra sesja w opozycji do Europy spowodowała, że byliśmy najsilniejszym rynkiem w regionie.

W Stanach sesja jak zwykle rozegrała się w ostatniej godzinie. Przez cały czas zakończenie zapowiadało się neutralnie, by w ostatnich 60 minutach zanotować spadek o 3 procent. Nie jest to nic innego jak konsekwentne realizowanie zysków przez graczy wchodzących w rynek w poprzednim tygodniu (S&P500 wzrósł wtedy o 16 procent) i nie powinno mieć znaczenia dla krajowego handlu. Co najwyżej otwarcie może być ujemne, ale wystarczy że będzie nie będzie większe niż minus 2 procent i już kończymy wzrostem indeksu drugi tydzień z rzędu.

Paweł Cymcyk
Analityk
A-Z Finanse

Reklama