Jak wynika z opublikowanej w poniedziałek analizy HRE Investments na podstawie danych portali otodom.pl i bankier.pl, wzrosty cen wynajmu większych mieszkań są mniejsze, choć również dwucyfrowe (10 proc.). Wśród lokalizacji, w których stawki w ciągu ostatnich 12 miesięcy najmocniej poszły w górę, są przede wszystkim największe miasta (Warszawa, Wrocław, Gdańsk, Kraków i Poznań).

"Po części tak dynamiczne wzrosty stawek za wynajem zawdzięczamy temu, że pod koniec 2020 roku koniunktura na rynku najmu nie była najlepsza. Mamy więc w pewny stopniu do czynienia dziś z tzw. efektem niskiej bazy. Po prostu mająca miejsce pod koniec 2020 roku końcówka drugiej fali zachorowań nie sprzyjała koniunkturze na rynku najmu. Przypomnijmy, mieliśmy wtedy do czynienia z częściową nauką zdalną i częstą pracą zdalną czy zamkniętą gastronomią. Do tego ograniczenia w turystyce powodowały, że część właścicieli mieszkań wynajmowanych na doby, postanowiła zaproponować swoje lokale w bardzo atrakcyjnych cenach osobom, którzy chcieliby wynająć mieszkania na kilka miesięcy. Wtedy efektem było sporo pustostanów i spadek czynszów średnio o 5-10 proc. względem przełomu lat 2019/20" – podano w analizie HRE Investments.

Wskazano w niej, że sytuacja zaczęła się zmieniać już na początku 2021 r. Spowodowały to powroty Polaków z zagranicy, napływ imigrantów, a także powrót studentów na uczelnie i pracowników do biur.

Reklama

"W ciągu ostatnich 12 miesięcy stawki w największych miastach poszły w górę o 12 proc. Dopiero w danych za kolejne miesiące zobaczymy, jaki efekt na rynku najmu da obecna fala zachorowań i np. rezygnacja części uczelni z tradycyjnej nauki. Póki co wpływ ten nie powinien być porównywalny z tymi, który obserwowaliśmy w 2020 roku, bo niestacjonarny tryb zajęć tym razem ma być czasowy (np. do końca lutego)" – stwierdzono w analizie.

Wynika z niej, że właściciele mieszkań mogą podnosić ceny najmu także ze względu na wzrost kosztów, np. ogrzewania, prądu, wody czy wywozu śmieci. Ceny najmu mogą także wzrosnąć ze względu na zmiany w podatkach (zakaz amortyzacji mieszkań) czy wzrost wysokości rat kredytowych wynikający z podwyżek stóp procentowych.

"Nie można też nie wspomnieć o tym, że popyt na najem wspiera napływ imigrantów. Nie bez znaczenia jest też fakt, że przy wyższych stopach procentowych (droższych kredytach i malejącej zdolności kredytowej) część rodaków może przynajmniej chwilowo odwlekać moment zakupu mieszkania na własność i w tym czasie korzystają oni z oferty rynku najmu" – stwierdzono w analizie.