Nieco ponad 170 mln zł - to zsumowane ubiegłoroczne zarobki członków zarządów krajowych banków, których akcje są notowane na warszawskiej giełdzie. Większość prezesów musiała pogodzić się z obniżką wynagrodzeń. Powód? Niższe premie w związku ze słabszymi wynikami - nie tylko z powodu pandemii. Obowiązujące przez kilka lat niskie stopy procentowe w połączeniu z rosnącymi obciążeniami sprawiły, że banki stały się mniej dochodowe.
W rankingu płacowym wysoko są ci, którzy odchodzą ze stanowiska. Rezygnacja wiąże się z wypłatą odprawy, która poziom uposażenia podnosi wyraźnie, ale jednorazowo. Dzięki temu zdecydowanym liderem ubiegłorocznego zestawienia zarobków bankowców jest Sławomir Sikora, który po dwóch dekadach opuścił w ubiegłym roku fotel prezesa Banku Handlowego - i jest tam teraz członkiem rady nadzorczej. Zarobił najwięcej (5,87 mln zł), chociaż członkowie zarządu BHW nie otrzymali nagród kapitałowych za 2020 r. (ale zmienne składniki wynagrodzenia zostały wypłacone).
Zmiany personalne - jeśli jest ich więcej - powodują też zwiększone wypłaty dla całego zarządu. Najwięcej przeznaczył na to w ubiegłym roku Bank Pekao. Poszło na nie ponad 22 mln zł. Powód: pieniądze rozłożyły się na 26 osób. Najlepiej wynagradzaną z nich był Luigi Lovaglio (2,91 mln zł), który od niemal pięciu lat nie pracuje już w banku z logo w kształcie żubra. A obecny prezes Leszek Skiba zajął dopiero ósmą pozycję pod względem wysokości otrzymanego wynagrodzenia (1,23 mln).
Skibę obowiązuje ustawa kominowa (główni właściciele Pekao to państwowe firmy: Powszechny Zakład Ubezpieczeń i Polski Fundusz Rozwoju). Lovaglio tego ograniczenia nie miał. W ubiegłym roku dostawał jeszcze bonusy za poprzednie lata. Rozkładanie wypłat premii na dłuższy czas to jeden z wymogów nadzorczych. Ma to służyć większej stabilności instytucji finansowych i unikaniu śrubowania wyników finansowych w krótkim czasie ze szkodą dla długoterminowej kondycji banku.
Reklama