Chodzi o wypowiedź posła Pawła Bejdy (PSL), która padła 20 lipca podczas obrad Parlamentarnego Zespołu ds. Rozwoju Przemysłu Cementowego w Polsce. Medialne zamieszanie wywołała ona jednak dopiero trzy tygodnie później, gdy na te słowa powołał się łódzki oddział „Gazety Wyborczej”, a za nią kolejne media.

Przedstawiciele branży, którzy byli obecni wówczas na sali, takich danych nie potwierdzili, gdyż sektor od wielu lat jest mocno powściągliwy w przekazywaniu danych handlowych.

To pokłosie sprawy zmowy cenowej, którą kilkanaście lat temu wyśledził Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Stąd chociażby Stowarzyszenie Producentów Cementu (SPC) dużą część nawet mniej wrażliwych danych dotyczących sektora agreguje z 2-3 letnim opóźnieniem.

W Sejmie w reakcji na słowa posła Bejdy padło więc tylko, że w minionych latach branża wykorzystywała w ok. 90 proc. krajowy węgiel, a reszta pochodziła z importu. Krzysztof Kieres, prezes SPC skomentował natomiast, że „katastroficzne prognozy są wygłaszane, aby uniknąć takiego scenariusza”.

Reklama

Natomiast wstrzymanie produkcji z powodu braku paliwa byłoby czarnym scenariuszem nie tylko dla cementowni, ale całego budownictwa, które jako sektor gospodarki generuje nawet 8 proc. polskiego PKB. Dlatego branża cementowa postuluje, aby traktować ją jako strategiczną dla państwa.

Błąd w komunikacji

Sierpień dobiega końca, a pytanie „co z tym węglem” w miarę zbliżania się zimy będzie wszystkich rozpalać coraz mocniej. Z informacji portalu WysokieNapiecie.pl wynika, że odpowiedź nie jest jednoznaczna, ale na pewno nie aż tak dramatyczna jak mówił poseł Bejda. Trzeba jednak sięgnąć do źródeł całej sprawy.

Jak ustaliliśmy, te prowadzą do wizyty studyjnej w jednej z cementowni, którą delegacja posłów zasiadających parlamentarnym zespole odwiedziła w ubiegłym miesiącu. Wówczas posłowie przechadzając się po zakładzie pytali m.in. o to, na ile ma on jeszcze zapasów węgla. W odpowiedzi usłyszeli, że do końca września (nie sierpnia).

Przy czym nie oznaczało to, że później cementownia zostanie bez paliwa, gdyż jest on zakontraktowany, ale w owym czasie nie został jeszcze dostarczony. Stąd odpowiedź dotyczyła nie ogólnego zabezpieczenia dostaw węgla, tylko tego, co fizycznie znajduje się na placach składowych cementowni. To komunikacyjne nieporozumienie poskutkowało później dosyć emocjonalnym wystąpieniem posła Bejdy na obradach sejmowego zespołu.

Jeśli zatem nie węgiel, to co teraz bardziej martwi branżę cementową? Czy jest jakaś alternatywa dla węgla? Czy faktycznie może zabraknąć cementu? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl

Tomasz Elżbieciak, WysokieNapiecie.pl