O 5 tys. zmniejszyła się w ubiegłym roku liczba punktów sprzedaży wódki i innych wyrobów spirytusowych oraz wina i piwa. W końcu ubiegłego roku działało ich Polsce 130,5 tys. – wynika z danych Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (PARPA).
Ten spadek nie wynika jednak z działań samorządów, które mogą ograniczać liczbę punktów sprzedaży alkoholu na swoim terenie. Spowodowany jest zamykaniem sklepów ogólnospożywczych, które w większości miały w swojej ofercie także napoje wyskokowe. Zniknęło ich z rynku 5,6 tys.
– Nadal punktów sprzedaży mamy pięć razy za dużo – uważa Krzysztof Brzózka, dyrektor PARPA. Według zaleceń WHO na jeden punkt powinno przypadać średnio 1500 mieszkańców. A jest ich 288.
Z danych PARPA wynika, że w ubiegłym roku zwiększyło się nieco spożycie w przeliczeniu na 100-proc. alkohol – do 9,45 litra na osobę (w roku 2016 było to z 9,37 litra).
– Prawdopodobnie jest to związane z poprawą sytuacji dochodowej wielu gospodarstw – ocenia Arkadiusz Zalewski z IERiGŻ, współautor raportu o rynku alkoholu w Polsce. Według danych GUS w zeszłym roku przeciętny miesięczny dochód rozporządzalny gospodarstwa domowego liczony na osobę wyniósł 1598 zł i był realnie (po uwzględnieniu inflacji) o 6,3 proc. wyższy niż rok wcześniej.
Reklama
Można oczekiwać, że w tym roku spożycie wysokowych trunków znów wzrośnie. Głównie dlatego, że latem było dużo słońca i wysokie temperatury. A to sprzyja konsumpcji piwa. Napędzały ją też mistrzostwa świata w piłce nożnej w Rosji (mundial w 2014 r. sprawił, że spożycie piwa wzrosło nad Wisłą o 1,2 litra na osobę). ©℗