Wypowiada się, powiedzmy, rabin, a potem sam Braun (na wszelki wypadek trzymany przez sanitariuszy)? Jednak nie. Hipotetyczne bezstronne media musiałyby mieć na względzie powszechny konsensus moralny i polityczny w sprawie atakowania symboli religijnych. Konsensus kolejny – żadna akcja polityczna nie usprawiedliwia tworzenia sytuacji niebezpiecznej dla dzieci. Wreszcie konsensus co do, jak mawiał Artur Zawisza, judeosceptycyzmu – można być sceptycznym wobec polityki Izraela, można być sceptycznym wobec części roszczeń prawników z Nowego Jorku, ale wszystko, co pachnie antysemityzmem, ląduje na śmietniku. Nie ma powodu, aby patologii dawały przestrzeń akurat media publiczne (czy tylko publiczne? popularną u nas refleksję, że w mediach prywatnych przekaz w całości zależy od widzimisię właściciela, uważam za przykład wielokrotnie powielanego nonsensu).

Treść całego artykułu przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP.