Niskie emerytury wybitnych sportowców. Problem nieuznawania stypendiów przez ZUS

Emerytura, z założenia mająca zapewniać godną i spokojną codzienność, niezmiennie budzi emocje ze względu na wysokość świadczeń. Okazuje się, że problem niskich wypłat nie dotyczy wyłącznie osób z krótkim stażem pracy, lecz często uderza w zasłużonych sportowców, w tym byłych olimpijczyków, którzy przez lata reprezentowali Polskę na arenie międzynarodowej. Jak donosi "Gazeta Wyborcza", szczególnie trudna sytuacja dotyczy byłych kajakarzy.

Przyczyny niskich emerytur dla reprezentantów Polski

Niskie świadczenia emerytalne są największym problemem dla sportowców, których szczyt kariery przypadał na lata 70. i 80. ubiegłego wieku, czyli okres PRL. Zawodnicy otrzymywali wówczas stypendia sportowe, ale kluczowy problem polegał na tym, że od tych stypendiów nie odprowadzano składek emerytalnych. W efekcie, Zakład Ubezpieczeń Społecznych (ZUS) po latach odmawia wliczenia tych dochodów do podstawy wymiaru emerytury. Dodatkowo, w identycznej sytuacji znaleźli się ci sportowcy, którzy, oprócz stypendiów, byli fikcyjnie zatrudniani w różnych zakładach pracy. Posiadają oni wprawdzie świadectwa pracy, lecz brakuje na ich kontach jakichkolwiek wypłat, ponieważ zatrudnienie było jedynie formalnością, a sportowcy od razu kierowani byli na urlopy bezpłatne.

Niskie emerytury sportówców - konkretne przypadki i droga sądowa

Problem niskich świadczeń w największym stopniu dotyka kajakarzy, o czym świadczą przypadki opisywane w "Gazecie Wyborczej", w tym Tomasza Świerczyńskiego, Waldemara Merka i Andrzeja Klimaszewskiego. Klimaszewski i Merk brali udział w Igrzyskach Olimpijskich w Moskwie w 1980 roku. Andrzej Klimaszewski, który startował w reprezentacji Polski przez dwanaście lat, utrzymywał się wyłącznie ze stypendium, lecz - jak sam wskazał - sąd okręgowy nie zaliczył tych lat do podstawy wymiaru składek. Ostatecznie, po przejściu na emeryturę, ZUS przyznał byłemu sportowcowi świadczenie niewiele przewyższające minimalną kwotę. Otrzymywane przez lata stypendia, jak również wypłaty z klubów i na obozach, nie gwarantowały opłacania składek emerytalnych, co ZUS uznał za przesłankę do niewliczania ich do podstawy. Byli reprezentanci, w akcie desperacji, zdecydowali się wejść na drogę sądową, ponieważ nie byli świadomi konsekwencji, jakie czekają ich po zakończeniu kariery i przejściu na emeryturę.

Orzeczenie Sądu Najwyższego i bariery formalne

Sprawa kajakarzy przeciwko ZUS-owi została w 2022 roku rozstrzygnięta przez Sąd Najwyższy, który niespodziewanie stanął po stronie sportowców. Sąd uznał, że stypendia powinny być liczone do podstawy emerytury, mimo iż nie odprowadzano od nich składek. Uzasadniono to faktem, że przeliczając te stypendia na dzisiejsze pieniądze, stanowiły one kwoty rzędu od 8 do 12 tysięcy złotych, co powinno być wystarczającym powodem do podwyższenia świadczenia. Obecnie jednak problemem dla części sportowców jest brak stosownych zaświadczeń potwierdzających, że pobierali oni stypendia w odpowiedniej wysokości. Polski Związek Kajakowy, którego problem również dotyczy, informuje, że może jedynie pisemnie potwierdzić fakt bycia emerytowanych zawodników w kadrze oraz ich udział w Igrzyskach Olimpijskich i Mistrzostwach Świata.