"Rzeczpospolita" przypomina, że ustawodawca w tarczy 2.0 zdecydował, że w całym okresie epidemii terminy w wielu sprawach procesowych nie będą biec.

"Zanim jednak obywatele zdążyli się z tym oswoić, w tarczy 3.0 terminy odwieszono, a na przygotowanie się do nowej sytuacji dano jedynie siedem dni. Dla mniej obytych z prawem było to zdecydowanie za krótko. Wiele osób nie zdążyło się zorientować, że terminy biegną na nowo. Teraz mogą słono za to zapłacić" – stwierdza "Rz".

Gazeta, informując o dziesiątkach odrzuconych przez sądy administracyjne skarg – gdyż skarżący po odmrożeniu terminów nie zdążyli dopełnić formalności – zauważa, że odrzucenie skargi, jeśli się uprawomocni, zamyka im drogę do sądu.

Sytuację taką ocenili dla "Rz" eksperci. "Odrzucenie skargi to skutek atomowy, bo ostatecznie odbiera konstytucyjne prawo do sądu. Wiele spraw administracyjnych dotyczy albo zwykłych życiowych kwestii, takich jak zasiłki, meldunki czy pozwolenia np. na budowę domu, albo kwestii finansowych, jak podatki. Skarżący to zwykli ludzie, nie prawnicy. Przestrzeganiem ich prawa do sądu jest również takie formułowanie przepisów, żeby mogli się w nich rozeznać" – podkreśla Robert Krasnodębski, radca prawny i doradca podatkowy.

Reklama

Aleksander Słysz, kierownik Katedry Prawa Uniwersytetu Humanistyczno-Przyrodniczego im. Jana Długosza w Częstochowie przypomina, że "w demokratycznym państwie prawnym jedną z podstawowych wartości jest zasada ochrony zaufania obywatela do państwa i stanowionego przez nie prawa".

"Uważam, że doszło tu do jej naruszenia. Bezpieczeństwo jednostki związane jest z pewnością prawa, a ta to nie tylko stabilność przepisów, ale również przewidywalność działań organów państwa – konkluduje Słysz.

W odpowiedzi na te zarzuty prezes Izby Finansowej NSA sędzia Jan Rudowski ocenia: "Postanowienia o odrzuceniu skargi przez WSA nie są prawomocne. Kumulacja odrzuceń nie wynika jednak ze złej woli sądów. Formalnie zawarta w nich wykładnia przepisów, które zawieszały i odwieszały bieg terminów procesowych, jest poprawna".

"Niemniej zachęcam, by obywatele je zaskarżali, bo przy ocenie zażaleń Naczelny Sąd Administracyjny z pewnością będzie brał pod uwagę, czy nie wpadli w pułapkę – zapewnia sędzia Rudowski. Podkreśla, że "pozbawienie prawa do sądu niezależnie od tego, jaki akt administracyjny jest skarżony, wywołuje tak daleko idące skutki, że odrzucenie należy kwestionować. Wszędzie tam, gdzie postanowienia nie są jeszcze prawomocne, trzeba walczyć". (PAP)

Autor: Krzysztof Kowalczyk

krz/ joz/