Jak stwierdził Glapiński na konferencji prasowej, NBP nie był zaskoczony szacunkiem kwietniowej inflacji na poziomie 4,3 proc. Jak podkreślił, do takiego poziomu przyczyniły się „wyłącznie droższe paliwa i żywność”, natomiast inflacja bazowa „prawdopodobnie się obniżyła”.

„Wpływ czynników regulacyjnych i wyższych cen paliw odpowiada za 2 pkt proc. bieżącego wskaźnika wzrostu cen” - oświadczył prezes NBP. Jak dodał, gdyby od bieżącego wskaźnika odjąć te 2 pkt proc., to okazało by się, że inflacja znajduje się „prawie dokładnie w naszym celu inflacyjnym, poniżej tego celu”.

„Żaden z elementów wzrostu nie podlega polityce pieniężnej. Niezależnie od wysokości stóp procentowych i innych elementów polityki pieniężnej, te ceny wzrosły i nic by tego nie zmieniło” - oświadczył.

Jak powtórzył, inflacja powyżej górnej granicy celu może się utrzymać w kolejnych miesiącach. „To jest do przewidzenia, obserwując obecne trendy” - zaznaczył Glapiński.

Reklama

Ocenił, że głównym czynnikiem wzrostu inflacji jest wzrost cen paliw, wynikający z cen rynkowych ropy naftowej, oraz z efektu bazy, czyli dołka cenowego ropy przed rokiem i „niezwykle mocnego” odbicia.

Glapiński dodał, że na ten efekt nakładają się wzrost cen energii elektrycznej, który wynika z polityki klimatycznej UE, czy wzrost cen opłat za wywóz śmieci.

W jego ocenie, aktualne czynniki podbijające inflację to „typowe negatywne szoki podażowe”, nie tylko podbijają one inflację, ale też obniżają tempo wzrostu i dochody. Jak jednak podkreślił Glapiński, czynniki te utrzymają się przez najbliższe miesiące, ale nie są trwałe. "Jeżeli nie będzie dalszych podwyżek cen energii elektrycznej, a ropa nie będą drożeć, to przestaną one podbijać inflację" - podkreślił.

Natomiast, jak stwierdził, czynniki popytowe i inne zależne od NBP, nie zaczęły jeszcze działać, ponieważ gospodarka nie wyszła jeszcze z dołka po pandemii. „Liczymy na to, że widać jakieś światełko w tunelu i pandemia się skończy, (…) i nasza gospodarka wróci na tory szybkiego rozwoju, ale to jeszcze nie ten moment” - zaznaczył prezes NBP.

Jak dodał, w 2021 r. NBP nie spodziewa się nasilenia oddziaływania czynników popytowych, w ocenie prezesa banku centralnego, może to nastąpić w połowie 2022 r., a być może nieco wcześniej.

Polityka pieniężna jak w EBC i FED

Prowadzimy bardzo podobną politykę pieniężną do EBC i FED - powiedział w piątek prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński. Dodał, że być może wrócimy do swojej specyfiki po powrocie do tzw. normalności.

Podczas piątkowej konferencji prasowej na pytanie, czy ewentualne zacieśnianie polityki monetarnej przez FED i EBC będzie miało bezpośrednie przełożenie na zachowanie NBP, Glapiński powiedział, że prowadzimy analogiczną politykę względem wskazanych instytucji.

Szef polskiego banku centralnego ddał, że nie zawsze przeszłości tak było. "Mieliśmy swoją specyfikę i być może znowu tak będzie, jak wrócimy do tzw. normalności i wzrostu ekonomicznego" - stwierdził. "Jak np. u nas będzie nap. wynosił 5 proc. a na Zachodzie 2 proc., wtedy będziemy prowadzić inną polityką niż EBC" - dodał.

Glapiński wskazał, że póki co jest to polityka analogiczna i taka też będzie ewentualna zmiana. "FED i EBC stawiają jasno sprawę, że zacieśnianie polityki monetarnej może być w sytuacji, kiedy będzie już pewne wejście gospodarki na trwały wzrost gospodarczy, i ten wzrost będzie pewny, niezagrożony kryzysowymi zjawiskami" - dodał.

Według szefa NBP taka zmiana wypada w połowie przyszłego roku. "Tak przewiduje, EBC i FED, i my znów zachowamy się podobnie" - dodał. "Ale najpierw będzie to działanie na skupie papierów wartościowych, a potem na stopach procentowych" - zaznaczył.

"Jeżeli będzie potrzeba, polityka pieniężna NBP się zmieni"

Stabilizacja stóp procentowych jest najbardziej prawdopodobnym scenariuszem, ale pewne jest też, że jeśli zajdzie tego potrzeba, to natychmiast polityka pieniężna NBP się zmieni - zapowiedział w piątek na konferencji prasowej prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński.

Pytany o prawdopodobieństwo stabilizacji stóp procentowych prezes NBP powiedział, że wielokrotnie mówił, iż spodziewa się stabilizacji stóp procentowych NBP do końca kadencji tej Rady. Zaznaczył, że to było "żartobliwe mówienie", bowiem jest w pełni świadomy, iż są czynniki, które się nagle mogą zmienić i wszystko będzie inaczej.

"To jest najbardziej prawdopodobny scenariusz nadal, bo kadencja Rady kończy się na początku przyszłego roku (niektórych członków - PAP). Ta stabilizacja stóp procentowych jest najbardziej prawdopodobna, bo dzisiaj można domniemywać, że sytuacja się zmieni gdzieś w połowie przyszłego roku" - powiedział.

"Mogę powiedzieć tak: stabilizacja stóp procentowych do końca kadencji tej Rady jest najbardziej prawdopodobnym scenariuszem, ale teraz pewnym scenariuszem jest też to, że jeśli zajdzie tego potrzeba, to natychmiast polityka pieniężna NBP się zmieni" - zapowiedział szef banku centralnego.

"Prawdopodobieństwo tego uważam za niesłychanie małe, ale na pewno nie stracimy miesiąca, gdyby była taka potrzeba" - zastrzegł.

Pytany o ewentualne obniżki stóp procentowych, Glapiński zaznaczył, że w tej chwili nie ma dyskusji na ten temat. "Jest kwestia, kiedy można zastanawiać się nad zmianą, nad normalizacją polityki pieniężnej, gdzieś w odległym terminie przyszłego roku może będzie na stole ta dyskusja" - powiedział prezes NBP.

Mówił też o skutkach polityki niskich stóp procentowych dla konsumentów. "Są różni konsumenci. Każde zjawisko ekonomiczne ma swoje dobre i złe strony dla różnych grup społecznych, czasami różne. Inflacja w ogóle jest najbardziej niekorzystna dla najniższych grup dochodowych (...). Analizujemy przyczyny inflacji, analizujemy skutki inflacji (...) - powiedział.

Wyjaśnił, że niskie stopy procentowe są niekorzystne dla tych, którzy przechowują oszczędności i kapitał w bankach, ale są korzystne dla tych, którzy spłacają kredyty złotowe. "Jedni są zadowoleni z tego, a inni z innego" - ocenił.

Odnosząc się do wzrostu gospodarczego, Glapiński powiedział, że w pierwszym kwartale tego roku dynamika PKB była ujemna, choć - jak zaznaczył - koniunktura była lepsza niż pod koniec zeszłego roku. Jego zdaniem zwłaszcza polski przemysł rodzi sobie bardzo dobrze; jest on bardzo ważny w polskiej gospodarce. Sektory usługowe zostały jednak bardzo dotknięte przez pandemię, wyraźnie niższa jest też aktywność w budownictwie.

"Ogólny spadek liczy zakażeń, który teraz obserwujemy, luzowanie kolejnych obostrzeń, dają nadzieję na wyraźne odbicie aktywności gospodarczej, szczególnie w usługach, działalności restauracyjnej, hotelowej (...). Nadzieje te zwiększają dane o sprzedaży detalicznej, choć w maju silnie zaburzone przez efekt bazy" - powiedział prezes NBP.

W jego opinii trwałość tego ożywienie jest jednak niepewna, mamy bowiem do czynienia z kolejnymi ogniskami zachorowań, kolejnymi mutacjami wirusa, co niepokoi.

"Natomiast patrząc na dzisiejsze dane, dzisiejsze przesłanki, gdyby to było dalej tak, jak w tej chwili, to w drugiej połowie roku powinno być silne przyspieszenie gospodarcze, powinno być odbicie inwestycji i trwałe już ożywienie konsumpcji na dużą skalę. Czy tak będzie zobaczymy za kilka miesięcy" - powiedział.

Oceniając sytuację na rynku pracy prezes NBP powiedział, że jest ona bardzo dobra, mamy najniższe bezrobocie w Europie, ale - jak zastrzegł - nie jest to sytuacja idealna.

"Pamiętajmy, że zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw jest niższe niż wcześniej (...), że prawdopodobnie 300 tys. miejsc pracy jest utrzymywanych dzięki +Tarczom+. Jest pytanie, jak to będzie, kiedy działanie +Tarcz+ się skończy, czy to bezrobocie się nam nagle nie pojawi" - powiedział szef banku centralnego.

Jego zdaniem trzeba będzie stopniowo normalizować politykę, bowiem nie można wiecznie prowadzić emisji nowych obligacji i wpuszczać w gospodarkę kolejnych pieniędzy. Prezes NBP zaznaczył przy tym, że bank centralny cały czas monitoruje sytuację.

Prezes NBP: Orzeczenie TSUE ws. kredytów frankowych niewiele zmienia

Orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości UE ws. kredytów frankowych niewiele zmienia, Trybunał wskazał, że odpowiedzialność za rozwiązanie problemu leży na polskim systemie sądownictwa - ocenił prezes NBP Adam Glapiński.

Orzeczenie można ocenić jako kontynuację dotychczasowej linii orzeczniczej, odpowiedzialność leży na uchwałach SN i orzeczeniach poszczególnych sądów - dodał Glapiński w piątek na konferencji prasowej.

Pytany, czy istnieje możliwość wsparcia przez NBP banku PKO BP w procesie zawierania ugód z kredytobiorcami, Glapiński podkreślił, że NBP nigdy nie wypowiada się na temat poszczególnych banków.

„Jeśli grupa banków obciążonych kredytami frankowymi jest zainteresowana jakimś rozwiązaniem, i mają w sumie ponad połowę tych kredytów, to NBP zdecyduje, że może z tą grupą banków współpracować” - stwierdził Glapiński. Jak dodał, z poszczególnymi bankami w tym zakresie NBP nie może współpracować, bo byłoby to załamanie prawa.

29 kwietnia TSUE uznał, że skutki stwierdzenia przez sąd istnienia nieuczciwego warunku w umowie dotyczącej kredytu indeksowanego we frankach szwajcarskich podlegają przepisom prawa krajowego, przy czym kwestia utrzymywania się w mocy takiej umowy powinna być oceniana przez sąd krajowy.

W pierwszej kolejności Trybunał zbadał, czy sąd krajowy jest zobowiązany do stwierdzenia nieuczciwego charakteru warunku umowy zawartej między przedsiębiorcą a konsumentem, nawet jeśli wada obciążająca ten warunek została usunięta w następstwie zawarcia między tymi stronami aneksu do tej umowy, a stwierdzenie nieuczciwego charakteru warunku w jego pierwotnej wersji może prowadzić do nieważności umowy.

Trybunał podkreślił, że system ustanowiony dyrektywą unijną nie może stać na przeszkodzie temu, by strony umowy eliminowały nieuczciwy charakter zawartego w niej warunku poprzez jego zmianę w drodze umowy, o ile, po pierwsze, odstąpienie przez konsumenta od powołania się na nieuczciwy charakter wynika z jego wolnej i świadomej zgody, i po drugie, nowy warunek zmieniający nie jest nieuczciwy, czego zbadanie należy do sądu krajowego.

"Gdyby sąd krajowy stwierdził, że w omawianej sprawie konsumenci nie byli świadomi konsekwencji prawnych wynikających dla nich z takiego odstąpienia, Trybunał przypomniał, że warunek umowny, którego nieuczciwy charakter stwierdzono, należy co do zasady uznać za nigdy nieistniejący, w związku z czym nie może on wywoływać skutków wobec konsumenta, co skutkuje przywróceniem sytuacji prawnej i faktycznej, w jakiej konsument znalazłby się w przypadku braku tego warunku. W związku z tym do sądu krajowego należy przywrócenie sytuacji, jaka miałaby miejsce w sytuacji I.W. i R.W. w braku pierwotnego warunku umownego, którego nieuczciwy charakter stwierdził" - czytamy w wyroku.

Trybunał stwierdził, że z dyrektywy nie wynika, iż w sytuacji, w której rezygnacja przez konsumenta z prawa do powoływania się na nieuczciwy charakter wynika z jego wolnej i świadomej zgody, stwierdzenie nieuczciwego charakteru pierwotnych warunków danej umowy skutkuje unieważnieniem umowy w brzmieniu zmienionym aneksem, nawet jeśli, po pierwsze, usunięcie tych warunków doprowadziłoby do unieważnienia całości pierwotnie zawartej umowy, a po drugie, takie unieważnienie byłoby korzystne dla konsumenta.

Następnie Trybunał ocenił, czy dyrektywa sprzeciwia się temu, aby sąd krajowy usunął mający nieuczciwy charakter element warunku umownego umowy zawartej między przedsiębiorcą a konsumentem.

"Zdaniem Trybunału jedynie gdyby element klauzuli indeksacyjnej rozpatrywanego kredytu hipotecznego dotyczący marży Banku BPH stanowił zobowiązanie umowne odrębne od innych postanowień umownych, które mogłoby być przedmiotem zindywidualizowanego badania jego nieuczciwego charakteru, sąd krajowy mógłby go usunąć. Dyrektywa nie wymaga bowiem, aby sąd krajowy wyłączył z umowy, oprócz warunku uznanego za nieuczciwy, warunki, które nie zostały za takie uznane" - czytamy w wyroku.

Trybunał podkreślił w tym kontekście, że przyznana sądowi krajowemu w drodze wyjątku możliwość usunięcia nieuczciwego elementu warunku umowy wiążącej przedsiębiorcę z konsumentem nie może zostać podważona przez istnienie przepisów krajowych, które, regulując stosowanie takiego warunku, gwarantują zniechęcający cel realizowany przez tę dyrektywę.

Trybunał zbadał, czy unieważnienie umowy zawartej między przedsiębiorcą a konsumentem z powodu stwierdzenia nieuczciwego charakteru jednego z warunków tej umowy stanowi przewidzianą w dyrektywie sankcję wynikającą z orzeczenia sądowego wydanego na wyraźne żądanie konsumenta i powoduje powstanie po stronie konsumenta uprawnienia do zwrotu kwot nienależnie pobranych przez przedsiębiorcę, czy też następuje ono z mocy prawa, niezależnie od woli tego konsumenta.

Trybunał stwierdził w tym zakresie, że unieważnienie umowy, której nieuczciwy charakter został stwierdzony, nie może stanowić sankcji przewidzianej w dyrektywie. Ponadto, unieważnienie umowy w postępowaniu przed Sądem Okręgowym w Gdańsku nie może zależeć od wyraźnego żądania konsumentów, lecz wynika z obiektywnego zastosowania przez sąd krajowy kryteriów ustanowionych na mocy prawa krajowego. "W konsekwencji skutki stwierdzenia przez sąd istnienia nieuczciwego warunku w umowie zawartej między przedsiębiorcą a konsumentem podlegają przepisom prawa krajowego, przy czym kwestia utrzymywania się w mocy takiej umowy powinna być oceniana z urzędu przez sąd krajowy zgodnie z obiektywnym podejściem na podstawie tych przepisów" - czytamy w orzeczeniu.

Wreszcie, w odniesieniu do kwestii, czy do sądu krajowego, który stwierdza nieuczciwy charakter warunku umowy zawartej przez przedsiębiorcę z konsumentem, należy poinformowanie konsumenta o skutkach prawnych, jakie może spowodować unieważnienie takiej umowy, niezależnie od tego, czy konsument jest reprezentowany przez zawodowego pełnomocnika, Trybunał przypomniał, że konsument może, po poinformowaniu go przez sąd krajowy, nie podnosić nieuczciwego i niewiążącego charakteru warunku umownego, wyrażając w ten sposób dobrowolną i świadomą zgodę na dany warunek.

"Aby jednak konsument mógł udzielić wolnej i świadomej zgody, sąd krajowy powinien wskazać stronom, w ramach krajowych norm proceduralnych i w świetle zasady słuszności w postępowaniu cywilnym, w sposób obiektywny i wyczerpujący, konsekwencje prawne, jakie może pociągnąć za sobą usunięcie nieuczciwego warunku, i to niezależnie od tego, czy strony są reprezentowane przez pełnomocnika zawodowego, czy też nie. Taka informacja jest w szczególności tym bardziej istotna, gdy niezastosowanie nieuczciwego warunku może prowadzić do unieważnienia całej umowy, narażając ewentualnie konsumenta na roszczenia restytucyjne, jak przewiduje to Sąd Okręgowy w Gdańsku w rozpatrywanej sprawie. W konsekwencji, do sądu krajowego, który stwierdza nieuczciwy charakter warunku umowy zawartej przez przedsiębiorcę z konsumentem, należy poinformowanie konsumenta, w ramach krajowych norm proceduralnych i w następstwie kontradyktoryjnej debaty, o konsekwencjach prawnych, jakie może pociągnąć za sobą stwierdzenie nieważności takiej umowy, niezależnie od tego, czy konsument jest reprezentowany przez zawodowego pełnomocnika" - zaznaczył TSUE.

Pieniądz cyfrowy

W ciągu tygodnia-dwóch przedstawimy obszerny raport nt. pieniądza cyfrowego emitowanego przez bank centralny - poinformował w piątek prezes NBP Adam Glapiński. Dodał jednak, że na razie nie widzi potrzeby wprowadzania rozwiązania tego rodzaju.

Prezes NBP podkreślił, że rolą banku centralnego jest stabilizacja systemu finansowego, a nowa forma pieniądza (cyfrowego - PAP) nie może do tego doprowadzić.

Podkreślił, że jedynym dużym krajem, który zapowiada wprowadzenie w niedługiej perspektywie pieniądza cyfrowego, są Chiny. "Proszę pamiętać, że będzie to pieniądz terminowy. Władze centralne mogą nagle ten pieniądz zlikwidować, dwukrotnie zmniejszyć jego wartość" - zwrócił uwagę.

Glapiński ocenił, że pieniądz cyfrowy banku centralnego może być elementem "totalnej władzy nad jednostką, nad społeczeństwem". "Dużo mamy tych elementów, które niosą ze sobą ograniczenie wolności, a to będzie totalne ograniczenie tej wolności, nawet w tej sferze tak intymnej, jak zarabianie pieniędzy i gospodarowanie swoimi pieniędzmi. Terminowy pieniądz sterowany przez jakąś centralną instytucję, z którym nie można nic zrobić bez wiedzy tych centralnych instytucji, czy to jest jakaś wizja ponętna dla normalnego człowieka z cywilizacji zachodniej? Oczywiście nie" - stwierdził.

Prezes NBP przyznał jednocześnie, że pewne elementy takiego rozwiązania mogą być jednak użyteczne. Poinformował, że w ciągu tygodnia-dwóch ma zostać zaprezentowany obszerny raport w tej sprawie przygotowany przez NBP.

Dodał, że bank prowadzi i będzie prowadzić badania w tym kierunku, tak jak inne europejskie centralne banki. "Trzymamy rękę na pulsie, ale na razie celowości wprowadzenia tego pieniądza nie widzimy" - podsumował Glapiński. (PAP)