Rekordowe wpływy z podatku Belki
Resort finansów nie ma powodów do narzekania. W 2024 roku wpływy z podatku Belki sięgnęły 10,559 mld zł – o 16,4 proc. więcej niż rok wcześniej, kiedy do budżetu wpłynęło 9,069 mld zł. W porównaniu z 2022 rokiem wzrost jest wręcz imponujący – aż o 83,6 proc., bo wtedy wpływy wyniosły zaledwie 5,752 mld zł.
Ekonomista Marek Zuber z Akademii WSB przypominał, że właśnie w 2022 roku inflacja zaczęła przyspieszać, a wraz z nią ruszyły podwyżki stóp procentowych. – O ile banki od razu podniosły oprocentowanie kredytów, to z lokatami zwlekały. Polacy wciąż trzymali ogromne kwoty na rachunkach bieżących, co nie przynosiło im realnych zysków, ale generowało podatek – tłumaczyła jakiś czas temu ekspert.
Z danych Ministerstwa Finansów wynika, że w 2024 roku z tytułu zryczałtowanego podatku od odsetek do kasy państwa trafiło 7,368 mld zł, a z podatku od dochodów z papierów wartościowych i instrumentów finansowych – 3,191 mld zł. To więcej, niż przewidywała sama nowelizacja budżetu: odpowiednio 6,002 mld zł i 3,158 mld zł.
Polityczne obiecanki-cacanki
Temat zniesienia podatku Belki wraca jak bumerang. W kampanii wyborczej Koalicja Obywatelska obiecywała, że danina zniknie przynajmniej do kwoty 100 tys. zł. Miało być prosto: kwota wolna i koniec z opodatkowaniem drobnych oszczędności.
Rzeczywistość okazała się mniej efektowna. Zamiast prostego rozwiązania pojawił się nowy instrument – Oszczędnościowe Konto Inwestycyjne (OKI). Ma ruszyć w drugiej połowie 2026 roku.
Według założeń, zyski z inwestycji do 100 tys. zł nie będą opodatkowane. W tym 25 tys. zł będzie można ulokować w bezpiecznych formach – lokatach lub obligacjach. Gdy wartość inwestycji przekroczy próg 100 tys. zł, podatek spadnie poniżej 1 proc.
Pozorna korzyść
Brzmi dobrze, ale eksperci studzą entuzjazm. Opodatkowanie powyżej 100 tys. zł ma być liczone w oparciu o zyski i rentowność papierów skarbowych – średnio od 0,8 do 0,9 proc. Wartość aktywów będzie badana cyklicznie – miesięcznie lub kwartalnie.
Resort finansów szacuje, że w pierwszych trzech latach na konta OKI trafi nawet 100 mld zł. Ale – jak zauważają eksperci – największy problem polskiego rynku inwestycyjnego wcale nie zniknie.
Fundacja Instrat w opinii przywołanej przez PAP przypomina, że dominacja inwestycji w nieruchomości to wciąż największe wyzwanie. – Zrównanie opodatkowania zysków z nieruchomości i kapitału mogłoby ograniczyć tę dysproporcję i poprawić sytuację na rynku mieszkaniowym – podkreślają autorzy raportu.
Tymczasem OKI nie rozwiązuje żadnego z tych problemów.
Tylko dla bogatych
Eksperci Instrat nie mają złudzeń. Ich zdaniem nowe przepisy nie przyniosą korzyści większości Polaków. Dlaczego? Bo wymagają otwarcia specjalnego rachunku inwestycyjnego w instytucji finansowej, co dla przeciętnego oszczędzającego jest mało dostępne.
– To w praktyce opcja unikania podatku dla zamożnych i obytych z rynkiem inwestorów. Nie przyniesie ona realnych korzyści dla osób o średnich dochodach, a jednocześnie uszczupli budżet państwa o setki milionów złotych już w pierwszym roku działania – ocenili eksperci Instrat.
Według prezesa fundacji, Michała Hetmańskiego finalny efekt ulgi odczują głównie najbogatsi. - Obniżenie podatku od zysków kapitałowych raczej nie zwiększy inwestycji. To zbyt słaby bodziec wobec dominującej w Polsce tendencji lokowania kapitału w nieruchomościach – wskazuje Hetmański.
Podobnego zdania jest Katarzyna Szwarc, była pełnomocnik ministra finansów ds. strategii rozwoju rynku kapitałowego.
– Podatek Belki to dziś nieprogresywna, stosunkowo niska stawka. Proponowany system ulg nie wyrównuje dysproporcji. Najwięcej zyskają osoby zamożne, które i tak mają dużą wiedzę o inwestowaniu – mówiła w rozmowie z PAP.
Polacy mają własny sposób
Podatek Belki – obejmujący zyski z lokat, obligacji czy akcji – wynosi dziś 19 proc. i nie uwzględnia żadnej progresji. Ale Polacy, zamiast czekać na łaskę ustawodawcy, zaczęli działać.
Jak wynika z danych Komisji Nadzoru Finansowego, w 2024 roku liczba rachunków, które pozwalają uniknąć podatku Belki, wzrosła o ponad 30 proc. – donosi bizblog.spidersweb.pl.
Wartość środków zgromadzonych na Indywidualnych Kontach Emerytalnych (IKE) i Indywidualnych Kontach Zabezpieczenia Emerytalnego (IKZE) osiągnęła łącznie 34,9 mld zł.
Na koniec 2024 roku liczba kont IKE wyniosła 964,6 tys., a wartość aktywów – 22,8 mld zł. Z kolei liczba kont IKZE – 593,1 tys., a wartość aktywów – 12,1 mld zł. Rok do roku uczestników IKE przybyło o 30,5 proc., a IKZE – aż o 52 proc.
Turbodoładowanie z zastrzeżeniem
– To istne turbodoładowanie, napędzane chęcią ucieczki przed podatkiem Belki – zauważa bizblog.spidersweb.pl. Ale przypomina, że IKE i IKZE to produkty emerytalne, więc aby skorzystać z pełnych korzyści podatkowych, trzeba trzymać się ich zasad.
Podatek Belki nie jest naliczany, dopóki środki pozostają na koncie. A jeśli wypłacone zostaną dopiero po osiągnięciu wieku emerytalnego, inwestor całkowicie unika podatku. Co więcej, wpłaty na IKZE można odliczać od podatku PIT, więc korzyść jest widoczna od razu – w rocznym zeznaniu.
Zimny prysznic optymizmu
Jednak mimo rekordowych wpłat, eksperci przestrzegają przed nadmiernym entuzjazmem. Jak zauważa bizblog.spidersweb.pl, liczba kont IKE i IKZE łącznie to ok. 1,5 mln. W skali kraju – to niewiele.
Bo ostatecznie ich głównym celem jest zabezpieczenie przyszłej emerytury, a nie ucieczka przed podatkiem. Ulga podatkowa to tylko miły dodatek, nie sposób na szybki zysk.
Polacy znów okazali się sprytniejsi od systemu
Nie znieśli podatku Belki – ale potrafili go ominąć. A fiskus? Wciąż liczy miliardy, choć coraz częściej nie tam, gdzie się ich spodziewa.