Premier Mateusz Morawiecki wyraził we wtorek nadzieję, że w kwietniu, a najdalej w maju, uda się odejść od importu węgla z Rosji. Jak przypomniał, we wtorek rząd przyjął projekt ustawy, która zakaże takiego importu. Do Sejmu wpłynął też rządowy projekt umożliwiający zamrażanie majątków podmiotów wspierających Rosję. Projekt ustawy o szczególnych rozwiązaniach w zakresie przeciwdziałania wspieraniu agresji na Ukrainę oraz służących ochronie bezpieczeństwa narodowego przewiduje też zakaz przywozu i tranzytu węgla z Federacji Rosyjskiej i Donbasu.

"To jest dobra decyzja rządu, powinna być rozciągnięta na pieniądze oligarchów, na kontrolę tirów tysiącami przekraczających polska granicę. Dobry krok w dobrym kierunku" – powiedział w środę Grodzki o rządowej zapowiedzi nałożenia embarga na węgiel z Rosji. Pytany, czy projekt ustawy w tej sprawie będzie sprawnie procedowany w Senacie, odpowiedział: "Nie spodziewam się innego rozwiązania".

Odnosząc się do "wątpliwości prawnych", o których mówił rzecznik rządu zapowiadając zablokowanie importu węgla, Grodzki powiedział: "To jest obowiązek każdego, któremu droga jest niepodległości i wolności Ukrainy i kto ma choć odrobinę litości nad mordowanymi dziećmi, cywilami, kobietami". "To jest wojna, tu nie ma czasu na dywagacje, trzeba podejmować ostre decyzje, aby Rosja była izolowana, aby nie mogła wykorzystywać pieniędzy, które otrzymuje z kopalin, na prowadzenie niesprawiedliwej, niesprowokowanej wojnie" – dodał.

We wtorek rząd przyjął projekt przepisów ustawowo blokujących import węgla z Polski do Rosji. Rzecznik rządu Piotr Müller oświadczył, że Polska nie może czekać na decyzję UE, choć zdaje sobie sprawę, że blokada importu węgla z Rosji "może budzić wątpliwości prawne" i niesie ryzyko postępowania przed TSUE. W środę premier Mateusz Morawiecki wyraził przekonanie, że import węgla uda się zakończyć w maju, zapowiedział starania, by do końca roku odejść od zakupów rosyjskiej ropy. Zaapelował do UE o wprowadzenie podatku od rosyjskich węglowodorów.

Reklama

Grodzki był też, pytany o swoje ubiegłotygodniowe przesłanie do ukraińskich parlamentarzystów. Jak podkreślił podtrzymuje je. "Tam nie ma jednej rzeczy, z której bym się wycofał" – oświadczył.

Odrzucił "mówienie o niestosowności w momencie, kiedy 11-letniemu dziecku rosyjski sołdat strzela w twarz, kiedy zginęło już sto kilkadziesiąt dzieci". Zwrócił uwagę, że prezydent Wołodymyr Zełenski i przewodniczący Rady Najwyższej Ukrainy Rusłan Stefanczuk "błagają, żeby sankcje były stanowcze, żeby Unia była zjednoczona, żeby cały wolny świat izolował Rosję, tak aby ta wojna i cierpienie niewinnych ludzi jak najszybciej się skończyły".

Marszałek dodał, że pieniądze płacone Rosji za węgiel są wykorzystywane, by dostarczać broń i amunicję "po to, żeby zabijać niewinnych ludzi". Przypomniał, że w nagraniu zaznaczył, że finansowanie odbywa się "wbrew naszym intencjom, bo nie wierzę, żeby rząd intencjonalnie wspierał Putina".

W piątek Grodzki zamieścił na Twitterze nagranie, skierowane do Rady Najwyższej Ukrainy, w którym m.in. przepraszał, że "niektóre firmy w haniebny sposób kontynuują działalność w Rosji, że nadal przez Polskę jadą tysiące tirów na Białoruś" i że "nadal rząd importuje rosyjski węgiel i nie potrafi zamrozić aktywów rosyjskich oligarchów". "W ten sposób z niedającą się zaakceptować hipokryzją nadal – nawet wbrew intencjom - finansujemy zbrodniczy reżim, który zdobyte pieniądze zużywa na mordowanie niewinnych ludzi" - mówił marszałek Senatu.

Politycy PiS ocenili wypowiedź jako skandaliczną, zapowiedzieli wniosek o odwołanie Grodzkiego. Według wicemarszałka Marka Pęka (PiS) nosi ona znamiona zdrady stanu. Od słów Grodzkiego zdystansowali się także prezydent Warszawy Rafał prezydent Bronisław Komorowski.(PAP)

brw/ par/