W sobotę nad ranem doszło do wstrząsu w kopalni Zofiówka (Śląskie). Poszukiwanych jest 10 pracowników.

"Znowu dotarła do nas dzisiaj w nocy smutna wiadomość o kolejnym wybuchu w innej kopalni również JSW, kopalni Zofiówka. Tam 10 górników zostało zablokowanych w głębi chodnika i dzisiaj od rana, po otrzymaniu odpowiednich zapewnień ze strony zespołu specjalistów, 12 zastępów ratowników ruszyło z pomocą, aby wydobyć swoich braci górników" - mówił szef rządu podczas konferencji prasowej w Warszawie.

Zaznaczył, że jest trudny proces. "Myślami jesteśmy przy rodzinach, jesteśmy przy tych górnikach. Zrobimy wszystko żeby ci górnicy wrócili do nas cali, zdrowi, żywi, ale sytuacja jest niestety tutaj bardzo niedobra; jest bardzo smutna" - powiedział premier.

Zapowiedział też, że "bezpośrednio po tej naszej konferencji jadę na Śląsk, jadę do Jastrzębia".

Reklama

Jastrzębska Spółka Węglowa, do której należy kopalnia, w sobotnim komunikacie podała, że w rejonie wypadku było 52 pracowników, 42 z nich wyszło o własnych siłach.

Ratownicy w kopalni Zofiówka mają do poszukiwanych 600 metrów

Ratownicy biorący udział w akcji po porannym wstrząsie w kopalni Zofiówka w Jastrzębiu-Zdroju poruszają się w kierunku poszukiwanych 10 górników; w sobotę przed południem pozostawało im jeszcze ponad 600 metrów – poinformowali przedstawiciele JSW, do której należy zakład.

Po wstrząsie w chodniku robót przygotowawczych w pokładzie 412 na poziomie 900 metrów, do którego doszło o godz. 3.40 w sobotę, poszukiwanych jest 10 pracowników. W rejonie wstrząsu było 52 pracowników, 42 wyszło o własnych siłach. Wstrząsowi towarzyszył wypływ metanu; nie doszło jednak do zapalenia ani wybuchu tego gazu.

Na briefingu ok. godz. 10 szefowie Jastrzębskiej Spółki Węglowej mówili, że ratownicy – mimo trudnych warunków wynikających ze stanu kopalnianej atmosfery - weszli do wyrobiska prowadzącego do przodka, w którym prawdopodobnie znajduje się 10 poszukiwanych. W wyrobisku liczącym ok. 1160 metrów pierwszy zastęp ok. godz. 10. był na 240. metrze

Przed południem JSW opublikowała informację, z której wynika, że w tym czasie ratownicy byli już na 520. metrze, zatem dzieliło ich od czoła przodka nieco ponad 600 metrów. Zaznaczono, że akcja ratownicza jest skoncentrowana na odtworzeniu odrębnej wentylacji, przewietrzeniu wyrobiska i dotarciu do górników.

Wiceprezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej ds. technicznych i operacyjnych Edward Paździorko informował wcześniej, że choć akcja jest bardzo trudna ze względu na kopalnianą atmosferę w tym miejscu, nie ma oznak wskazujących na zapłon metanu, pożar, czy podobne zagrożenia.

„Po drodze koncentracja metanu jest duża, dlatego trzeba wchodzić stopniowo i poprawiać lutniociąg (przewód powietrzny - PAP). Prawdopodobnie przy wstrząsie lutniociąg został w kilku miejscach zrzucony i rozszczelniony. Zwiększyliśmy ciśnienie w rurociągach sprężonego powietrza, aby przepychać powietrze do przodka. Drugi zastęp jest zabezpieczający, trzeci wyszedł z bazy, a dziewięć jest w bazie” – powiedział cytowany w informacji JSW Paździorko.

Dyrektor do spraw pracy kopalni Zofiówka Marcin Gołębiowski zapewnił, że pracodawca jest w stałym kontakcie z rodzinami poszkodowanych, część z bliskich jest na terenie kopalni, w specjalnie udostępnionym miejscu; mają oni zapewnioną opiekę m.in. psychologiczną i medyczną.

W sobotę przed południem przed kopalnią pojawiła się grupa młodych ludzi, która przy wejściu do zakładu rozwiesiła transparent z żółto-zielonym napisem na czarnej płachcie o treści: „Górnicy z Zofiówki, wracajcie cali i zdrowi. GKS Jastrzębie”.

Jak podsumowała JSW, w kopalni Borynia-Zofiówka ruch Zofiówka w przodku D-4a doszło do wstrząsu wysokoenergetycznego o energii 4x10 do 6 dżula (co odpowiada magnitudzie 2,21), połączonego z intensywnym metanu. Do zdarzenia doszło podczas drążenia wyrobiska i wiercenia długich otworów strzałowych.(