Na początek trochę liczb, które zwykle umykają opinii publicznej. Wyjaśniają one, kto jest w Polsce owym ikonicznym PODATNIKIEM, utrzymującym państwo i mającym prawo domagać się od rządu takiej, a nie innej polityki gospodarczej, socjalnej itd.

W całym 2023 r. (dane za 2024 r. poznamy dopiero jesienią):

  • statystyczny podatnik (rozliczający się według skali), którego zarobki zmieściły się poniżej progu 120 tys. zł, oddał fiskusowi 1 979 zł
  • statystyczny podatnik (rozliczający się według skali), który przekroczył próg 120 tys. zł, oddał fiskusowi 29 545 zł (tak, PIETNAŚCIE RAZY WIĘCEJ niż ten pierwszy)
  • statystyczny podatnik płacący podatek liniowy oddał fiskusowi 67 912 zł (tak, PONAD TRZYDZIESCI CZTERY RAZY WIĘCEJ niż ten pierwszy)
  • dodatkowo statystyczny podatnik, który przekroczył próg 1 mln zł dochodu rocznie, zapłacił fiskusowi daninę solidarnościową w wysokości 80 000 zł.

Każdy, kto uważa, że „bogaci w Polsce nie płacą podatków”, powinien – po pierwsze – wyryć sobie w synapsach te liczby, a – po drugie - przemyśleć definicję „bogatego”. 24,2 mln podatników, którzy zmieścili się poniżej progu, zasiliło budżet państwa kwotą 48,5 mld zł, a 1,32 mln tych, którzy przekroczyli próg, oddało fiskusowi 39 mld zł. Udział tych drugich w łącznych dochodach państwa z PIT wzrósł w rok z 39 proc. do 45 proc., choć – UWAGA! – jednocześnie zmalał, i to dwucyfrowo (o 13 proc.), ich przeciętny dochód. Oznacza to ni mniej ni więcej, że państwo coraz brutalniej strzyże średniaków wpadających za sprawą podwyżek płac, a jeszcze częściej – dorabiania po godzinach – ponad zamrożony próg.

Oczywiście, są ludzie NAPRAWDĘ bogaci, osobiście znam nawet kilku, którzy tak optymalizują swoje wpływy, że polskiemu fiskusowi nie płacą nic lub prawie nic, a – dajmy na to – szwajcarskiemu ledwie 5 procent podatku od dochodów. Ale te 40 tys. zamożnych, którzy odprowadzili w 2023 r. ekstra 4 proc. daniny solidarnościowej oraz ponad 1,32 mln płacących 32 proc. PIT plus 9 proc. daniny zdrowotnej – będącej de facto podatkiem, a nie żadną tam składką, a do tego składki do ZUS – to jednak ewidentni patrioci są.

Marcin Materna z Millenium Consulting zwraca uwagę, że aby wpaść w wyższy prób podatkowy, ze stawką PIT przekraczającą 40 proc., trzeba było zarabiać:

  • W 2000 roku – ponad 2,5 przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej
  • W 2007 roku - ponad 2 przeciętne wynagrodzenia w gospodarce narodowej
  • W 2023 roku – 45 proc. więcej od przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej

Z moich wyliczeń wynika, że w 2024 r. wystarczyło przekroczyć średnią krajową o niespełna 40 proc., by wpaść w 41-procentowy podatek. Dla porównania – w Czechach potrzeba do tego… trzykrotności średniej pensji! Dorabianie się w Polsce, gromadzenie majątku i kapitału, który można by w cokolwiek zainwestować (na przykład w mityczną wiedzę i innowacje!), staje się przy tak brutalnym strzyżeniu średniaków przez państwo mocno iluzoryczne.

Podatki w Polsce: szokujące liczby i fakty

Weźmy kilka przykładów z życia:

  • Mój znajomy zarobił w 2024 r. – z premiami – dokładnie 1 056 000 zł brutto. Jego pracodawcę kosztowało to przez rok 1 142 871 zł. Pracownik dostał z tego na rękę 619 051 zł. Czyli nieco ponad 54 proc. całej sumy wysupłanej przez pracodawcę. Jego PIT wyniósł 291 704 zł, tzw. składka zdrowotna (NFZ) - 90 075 zł, a składka emerytalna (ZUS) – 25 395 zł.
  • Znajomy specjalista zarobił w 2024 r. 180 tys. zł brutto, czyli średnio 15 tys. zł miesięcznie (netto jest to 10 555 zł, ale tylko przez 9 miesięcy, w końcówce roku robi się z tego – z powodu wyższych podatków - 8 016 zł); to dość typowa stawka w miarę doświadczonego specjalisty; takie wynagrodzenie kosztowało pracodawcę 216 864 zł, z czego pracownik dostał na rękę 120 201 zł, a więc 55,3 proc. – ale od każdej złotówki wypracowanej ponad próg pracownik otrzymał MNIEJ NIŻ POŁOWĘ. Jego PIT wyniósł 21 142 zł, tzw. składka zdrowotna (NFZ) - 13 979 zł, a składka emerytalna (ZUS) - 17 568 zł.
  • Pracownik zarabiający polską medianę, czyli 6 500 zł brutto (4 761 zł netto), kosztuje pracodawcę 93 974 zł rocznie, a dostaje na rękę 57 133 zł, czyli 60,8 proc. sumy wyłożonej przez pracodawcę. Jego PIT wynosi 4 116 zł, tzw. składka zdrowotna (NFZ) 6 057 zł, a składka emerytalna (ZUS) – 7 612,80 zł.
  • Pracownik zarabiający w 2025 r. polską płacę minimalną, czyli 4 666 zł brutto (3 511 zł netto), kosztuje pracodawcę 67 459 zł rocznie, a dostaje na rękę 42 131 zł, czyli 62,5 proc. sumy wyłożonej przez pracodawcę. Jego PIT wynosi 1 836 zł, tzw. składka zdrowotna (NFZ) 4 348 zł, a składka emerytalna (ZUS) – 5 465 zł.

Porównajmy te liczby zestawiając polskiego krezusa (prezesa dużej firmy) z osobą zarabiającą medianę (połowa Polek i Polaków zarabia więcej, a druga połowa mniej):

  • PIT - 291,7 tys. zł vs 4,1 tys. zł – ponad 71 razy więcej przy 13,5 razy wyższej płacy brutto
  • NFZ – 90,1 tys. zł vs 6,1 tys. zł – prawie 15 razy więcej przy IDENTYCZNYCH prawach pacjenta
  • ZUS – 25,4 tys. zł vs 7,6 tys. zł – 3,3 razy więcej przy realnie 2 razy wyższej emeryturze w przyszłości (pamiętajmy o waloryzacjach mieszanych oraz 13. i 14. Emeryturach spłaszczających świadczenia).

Równie ciekawe jest zestawienie osoby zarabiającejmedianę (6,5 tys. zł brutto) z przedstawicielem klasy średniej, czyli wymienionym wyżej specjalistą wyciągającym na etacie 15 tys. zł brutto:

  • Pensja brutto specjalisty jest 2,3 razy wyższa
  • Pensja netto specjalisty jest 2,2 razy wyższa, ale tylko przez pierwszych 9 miesięcy roku, bo w końcówce roku już tylko 1,68 razywyższa.
  • Zapłacony państwu przez średnio zarabiającego specjalistę podatek jest PONAD 5 RAZY WYŻSZY OD PODATKU CZŁOWIEKA Z MEDIANĄ
  • Tzw. składka zdrowotna średnio zarabiającego specjalisty jest 2,3 razy wyższa od składkipracownika z medianą, ponad 3 razy wyższa od pracownika z płaca minimalną oraz ponad 13 TYSIĘCY RAZY WYŻSZA OD SKŁADKI PRZECIĘTNEGO POLSKIEGO ROLNIKA – co nie daje płatnikowi kompletnie żadnych dodatkowych uprawnień i jest całkowicie sprzeczne z systemami prawdziwie ubezpieczeniowymi (ubezpieczenie domu, samochodu, mienia, na życie, prywatne pakiety zdrowotne itd.), w których zakres świadczeń są proporcjonalny do wysokości składki; w NFZ – im więcej zarabiasz, tym więcej płacisz, dostając cały czas TO SAMO. Czyli coś, co każdy widzi.

Wedle twórców polskiego systemu podatkowego, bogactwo zaczyna się nad Wisłą przy dochodzie przekraczającym 120 tys. zł rocznie, czyli 10 tys. zł miesięcznie. W praktyce, po uwzględnieniu kwoty wolnej (30 tys. zł), w 32-procentowy (41-procentowy) podatek wpada się „dopiero” z wynagrodzeniem miesięcznym na etacie powyżej 11 879 zł brutto. Nota bene to tylko trochę więcej niż wynosi obecnie płaca minimalna w Niemczech czy Francji i sporo mniej, niż wynosi płaca minimalna w Wielkiej Brytanii. Ale dwa razy więcej od średniej pensji w Czechach.

Ilu ludzi zarabia w Polsce takie pieniądze? Ilu zarobi je w 2025 r. – ku radości fiskusa, który z zamrożenia progów podatkowych uczynił jeden z głównych motorów wzrostu dochodów – rekordowo przeciążonego wydatkami - budżetu państwa?

Podatki w Polsce: te same progi i kwoty mimo inflacji i skokowego wzrostu wynagrodzeń

W 2021 r., gdy po wielu latach zamrożenia poprzednich progów (na poziomie 85 528 zł przy żałosnej kwocie wolnej malejącej wraz z dochodem) rząd PiS – w ramach prac nad Polskim Ładem – projektował nowe stawki PIT i nowe progi (120 tys. zł przy 30 tys. zł kwoty wolnej) przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej wyniosło 5 663 zł brutto, a płaca minimalna sięgała 2 800 zł brutto. Ludzi, którzy w chwili prac nad pakietem ustaw podatkowych wpadali w wyższa stawkę (32/41 proc.), było wtedy mniej niż pół miliona.

Ale za sprawą bardzo wysokiej inflacji w 2022 r. przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej wzrosło do 6 346 zł brutto, zaś wynagrodzenie minimalne do 3 010 zł brutto. W efekcie wzrostu dochodów wyższy podatek (32/41 proc.) zapłaciło ostatecznie 738 tys. osób.

W 2023 r., przy średniorocznej inflacji na poziomie 11,4 proc.,przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej wzrosło do 7 155 zł brutto (o 11,9 proc.), a minimalne – najpierw do 3 490 zł, a od połowy roku do 3 600 zł brutto. W efekcie wzrostu dochodów wyższy podatek (32/41 proc.) zapłaciło już ponad 1,32 mlnosób.

W drugiej połowie 2024 r. inflacja oscylowała wokół 5 proc., ale płace przez cały rok rosły w tempie średnio dwukrotnie wyższym, w efekcie czego przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej za 2024 r. z pewnością przekroczy 8 000 zł brutto (ten poziom osiągnęliśmy już w drugim kwartale, w trzecim przeciętne wynagrodzenie wyniosło 8 162 zł; za listopad 2024 r. w sektorze przedsiębiorstw – bez mikrofirm - było to 8 478 zł brutto); płaca minimalna w 2024 r. w pierwszym półroczu wynosiła 4 242 zł, zaś w drugim 4 300 zł brutto.

Zatem od 2022 r. stawki podatku, progi oraz kwota wolna nie zmieniły się, a w tym samym czasie przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej wzrosło o ponad jedną czwartą, a może nawet jedną trzecią, a płaca minimalna – o 43 procent (!).

Podatki w Polsce: Ile osób zapłaciło w 2024 r. wyższą stawkę (32/41 proc.)?

Tego na razie nie wiemy. Warto jednak zwrócić uwagę na kilka zjawisk – a przede wszystkim liczb. W 2025 r. wkroczyliśmy z:

  • przeciętnym wynagrodzeniem w sektorze przedsiębiorstw (powyżej 9 osób) rzędu 8,5 tys. zł brutto,
  • medianą płac w gospodarce (z uwzględnieniem mikrofirm) powyżej 6,5 tys. zł brutto,
  • płacą minimalną - 4 666 zł brutto – o ponad połowę wyższą niż w 2022 r. i dwie trzecie wyższą niż w momencie uchwalania obowiązujących dziś kwot, stawek i progów podatkowych.

Wedle opublikowanej właśnie analizy GUS („Sytuacja społeczno-gospodarcza kraju w listopadzie 2024 r.), w kilku sekcjach gospodarki przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw zatrudniających powyżej 9 osób (czyli bez mikrofirm) przekroczyło w ciągu 11 miesięcy 2024 r. (od stycznia do listopada) 10 tys. zł brutto miesięcznie (średnia w całym sektorze przedsiębiorstw wyniosła w tym czasie 8,2 tys. zł). Oto liderzy:

  • Informacja i komunikacja – 13 496 zł (310 tys. pracowników)
  • Górnictwo i wydobywanie – 12 715 zł (123 tys. pracowników)
  • Wytwarzanie i zaopatrywanie w energię elektryczną, gaz, parę wodną i gorącą wodę – 11 714 zł (109 tys. pracowników)
  • Działalność profesjonalna, naukowa i techniczna – 11 025 zł (280 tys. pracowników)

Jak widać, tylko te cztery branże zatrudniają – z wyłączeniem mikrofirm – 822 tys. osób. A przecież w pozostałych obszarach gospodarki narodowej, także poza sektorem przedsiębiorstw, jest mnóstwo ludzi, których dochody podlegające opodatkowaniu przekraczają 120 tys. zł rocznie. Dotyczy to nawet spauperyzowanej oświaty: wedle wyliczeń Ministerstwa Edukacji Narodowej, „średnie wynagrodzenie nauczyciela dyplomowanego wyniesie w 2025 r. ponad 10 tys. zł brutto”.

Istnieje bardzo wysokie prawdopodobieństwo, że w 2025 r. wymienione wyżej kwoty zwiększą się znów o 5-10 procent, a to dlatego, że wzrost gospodarczy ma być szybszy niż w 2024 r. i większość pracodawców planuje rekrutacje, a z rynku pracy znikło kolejnych 150 tys. osób i coraz trudniej o pracownika.

Podatki w Polsce: Ile osób zapłaciło w 2024 r. wyższą stawkę PIT w metropoliach - Warszawa, Kraków, Katowice, Gdańsk, Wrocław

Najwięcej Polek i Polaków (oraz cudzoziemców płacących podatki w Polsce) wpadających w wyższą stawkę podatku dochodowego (32/41 proc.) mieszka w metropoliach. W listopadzie 2024 r.:

w Warszawie – ponad 1,1 mln pracowników zatrudnionych w sektorze przedsiębiorstw (większych niż 9 osób) zarabiało średnio prawie 10 tys. zł brutto, czyli o 9,7 proc. więcej niż przed rokiem; w sektorze informacji i komunikacji zarobki były aż o 38 proc. wyższe od tej średniej, a w sekcji „działalność profesjonalna, naukowa i techniczna” – o prawie 31 proc. wyższe. W 32(41)-procentowy podatek wpadli też w stolicy specjaliści od obsługi nieruchomości oraz liczni... budowlańcy;

w Krakowie - 248 tys. pracowników zatrudnionych w sektorze przedsiębiorstw (większych niż 9 osób) zarabiało średnio ponad 10,3 tys. zł brutto, czyli prawie 12 proc. więcej niż rok wcześniej, przy czym w sektorze informacji i komunikacji zarobki były o ponad 40 proc. wyższe od owej średniej;

w Katowicach – 130 tys. pracowników zatrudnionych w sektorze przedsiębiorstw (większych niż 9 osób) zarabiało średnio prawie 12,6 tys. zł brutto, czyli o 5,9 proc. więcej niż przed rokiem; w sektorze przemysłowym, za sprawą górników, zarobki były aż o 43 proc. wyższe od tej średniej;

w Gdańsku – 118 tys. pracowników zatrudnionych w sektorze przedsiębiorstw (większych niż 9 osób) zarabiało średnio prawie 9,9 tys. zł brutto, czyli o 6,1 proc. więcej niż przed rokiem; w sektorze informacji i komunikacji zarobki były o 38 proc. wyższe od tej średniej, ale w stawkę podatkową 32/41 proc. wpadli też liczni przedstawiciele sekcji obejmującej działalność profesjonalną, naukową i techniczną oraz pracownicy przemysłu i logistyki morskiej (transport, magazyny, porty);

we Wrocławiu – 195 tys. pracowników zatrudnionych w sektorze przedsiębiorstw (większych niż 9 osób) zarabiało średnio ponad 9 tys. zł brutto, czyli o 11,4 proc. więcej niż przed rokiem; ale w sekcji informacja i komunikacja zarobki były aż o… 54 proc. wyższe od tej średniej (!), zaś w sekcji obejmującej działalność profesjonalną, naukową i techniczną – o prawie 20 proc. wyższe, więc liczni przedstawiciele popularnych profesji wpadli w drugi próg.

Podatki w Polsce: skąd płynie najwięcej pieniędzy do budżetu państwa?

Podatek dochodowy od osób fizycznych (PIT) jest ważnym, ale nie głównym źródłem dochodów państwa. Z informacji resortu finansów o szacunkowym wykonaniu budżetu państwa za 10 miesięcy 2024 r. (od początku stycznia do końca października) wynika, żedochody budżetu państwa wyniosły w tym czasie 519,5 mld zł i były wyższe o 9,3 proc. w porównaniu z tym samym okresem roku ubiegłego, przy czym z podatków fiskus wycisnął 464,6 mld zł - o 10,8 proc. więcej niż rok temu. W tej kwocie:

  • ponad połowę – bo 243,6 mld zł – stanowiły wpływy z podatku VAT (wzrost rok do roku o 18 proc.) w stosunku do wykonania w okresie styczeń – październik 2023 r.,
  • 17,35 proc. – 80,6 mld zł – stanowiły dochody z PIT, co stanowi wzrost o 17,2 proc. rok do roku
  • 15,95 proc. - 74,1 mld zł - stanowiły dochody z akcyzy; wzrosły one o 6,1 proc. rok do roku
  • 10,7 proc. – 49,8 mld zł - stanowiły dochody z CIT; wzrost wyniósł tu 15,4 proc. rok do roku.

Skokowy wzrost dochodów VAT wynikał przede wszystkim z przywrócenia w kwietniu 5-procentowej stawki podatku na żywność (wcześniej obowiązywała zerowa stawka antyinflacyjna) oraz wzrostu cen wielu towarów i usług, natomiast wzrost wpływów z PIT był znacznie wyższy od wzrostu wynagrodzeń, co oznacza, że coraz więcej podatników przekraczało zamrożony próg (120 tys. zł) i wpadało w wyższą stawkę podatku dochodowego. Trzeba przy tym pamiętać, że wpływy państwa z podatków byłyby jeszcze wyższe, gdyby nie powódź (podatnicy z terenów objętych kataklizmem korzystali z pomocy państwa w formie m.in. odroczenia terminów płatności zaliczek na PIT i CIT oraz płatności VAT).

Podatki w Polsce: płaca minimalna wyższa niż w USA i ostre strzyżenie średniaków

Z początkiem 2025 roku światowe media obiegła wiadomość, że pierwszy raz w historii minimalna stawka za godzinę pracy w Polsce jest wyższa niż w USA (7,35 USD wobec 7,25 USD). Brzmi to efektownie, ale jeśli weźmiemy pod uwagę realne zarobki, to mediana dla wszystkich zawodów mocno przekroczyła w 2024 roku w USA sumę 50 tys. dolarów, co daje 4,2 tys. dol. miesięcznie (średnia wynosi blisko 5 tys. USD). W Polsce mediana za 2024 r. wyniosła ok. 19,5 tys. USD, czyli nieco ponad 1,6 tys. USD miesięcznie; a przeciętne wynagrodzenie stanowi równowartość niespełna 2,1 tys. USD – niemal 2,5 razy mniej niż w Stanach Zjednoczonych.

Jeszcze ciekawiej wyglądają porównania europejskie.

  • polska płaca minimalna brutto to równowartość 1 094 euro
  • polska mediana brutto to równowartość 1 524 euro
  • polskie przeciętne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw (za listopad 2024 r.) to równowartość 1 990 euro.
  • polskie 120 tys. zł, czyli kwota, powyżej której płaci się co do zasady 32 proc. (a nie 12 proc.) podatku dochodowego, to równowartość 28 tys. euro
  • polska kwota wolna od podatku, czyli 30 tys. zł, to równowartość 7 tys. euro
  • niemiecka płaca minimalna wynosi 12,82 euro za godzinę, co przy 40 godzinach tygodniowo daje średnio miesięcznie ok. 2 200 euro. To sporo więcej od polskiej mediany, a nawet średniej. Kwota wolna od podatku w Niemczech to obecnie 12 096 euro rocznie dla osoby samotnej oraz dwukrotność tej kwoty dla małżeństw lub zarejestrowanych partnerstw, które rozliczają się wspólnie
  • francuska płaca minimalna to od jesieni 2024 r. 11,88euro za godzinę. Minimalna stawka miesięczna – 1 801 euro brutto (1 427 euro netto) – jest przy 35-godzinnym tygodniu pracy wyższa od obecnej polskiej mediany i niewiele niższa od polskiej średniej
  • czeska płaca minimalna wynosi obecnie równowartość 828 euro i jest znacznie niższa od polskiej
  • brytyjska stawka minimalna za godzinę to równowartość 15,43 euro, co daje średnio miesięcznie 2 593 euro. To wciąż więcejod polskiej mediany i średniej, ale… szału nie ma, zwłaszcza że Polacy na Wyspach pracowali i pracują w większości właśnie za minimum; z drugiej strony kwota wolna od podatku wynosi w Zjednoczonym Królestwie aż 12 570 funtów, czyli 64,6 tys. zł. A my wciąż czekamy na obiecane w kampanii 60 tys. zł…

Jednego możemy być pewni: że liczba podatników wpadających w wyższy próg podatkowy – 32/41 procent - będzie w Polsce rosła lawinowo, ku radości fiskusa i całego rządu. Do dotychczasowych „bogaczy” dołączają bowiem coraz liczniejsi przedstawiciele, będącej wciąż na dorobku, polskiej klasy średniej.

Władza będzie musiała im wyjaśnić, dlaczego od każdych ciężko zarobionych 10 złotych przekraczających zamrożony próg będą musieli dodatkowo oddać 2 złote, w efekcie czego zostanie im mniej niż 5. Co za to kupią – prócz fajnych obietnic?