O co chodzi z tym globalnym CIT-em? To ma być bat na unikanie opodatkowania przez przedsiębiorstwa, które mimo gigantycznych przychodów wykazują minimalne lub zerowe dochody. Chodzi o to, że daninę mają płacić podatnicy CIT, którzy ponieśli stratę albo osiągnęli udział dochodów w przychodach z działalności operacyjnej w wysokości nie większej niż 2 proc. Jak wyjaśnia money.pl, ma to odzwierciedlać zasadę, że przedsiębiorca nie jest altruistą. To oczywiste, że prowadzi działalność dla zysku. A skoro zysku nie ma, to znaczy, że go ukrył lub przetransferował na przykład za granicę.

Trzeba zmusić zagraniczne korporacje do płacenia podatków w Polsce

Nowa danina ma dotknąć firmy, których obroty wynoszą minimum 750 milionów euro. W założeniu, przepisy mają uderzyć w zagraniczne korporacje i zmusić je do tego, żeby płaciły w Polsce podatki. Czy rzeczywiście tak się stanie?

Termin na wdrożenie nowych podatkowych przepisów, które nakładają na masz kraj unijne regulacje upłynął z końcem grudnia ubiegłego roku. Jak dotąd Polska tego wymogu nie spełniła. Minimalny podatek globalny miał być wprowadzony z początkiem 2024 roku, ostatecznie wejdzie w życiem z początkiem stycznia 2025 roku.

Z czego wynikało to ociąganie się z wdrożeniem nowych przepisów? Z obaw rządu, że globalny CIT odstraszy największe korporacje przed inwestowaniem w naszym kraju. Resort technologii przez ten czas miał przygotować krajowy projekt, który otworzy furtkę dla gigantów.

Pieniężne granty dla gigantów

Co to za furtka? Najwięksi inwestorzy, w których uderzy globalny podatek CIT, będą mieli nową formę wsparcia finansowego w postaci pieniężnych grantów. Jak podaje dziennik.pl, ich wielkość byłaby uzależniona od wartości inwestycji, lokalizacji oraz liczby zadeklarowanych kryteriów jakościowych. Na finansowe wparcie inwestorzy mogliby liczyć od momentu zakończenia inwestycji i wykorzystywać je przez piętnaście lat.

– Chcemy zamienić ulgę podatkową na coś, co ja roboczo nazywam cash grant, czyli zwrot gotówkowy, który na koniec dnia będzie tym samym, co ulga podatkowa albo bardzo zbliżonym (…). Jest to ewidentnie chęć utrzymania ulg inwestycyjnych pomimo wprowadzenia podatku globalnego – mówił w TVN24 dyrektor departamentu rozwoju inwestycji w MRiT Maciej Żukowski.

Pieniężną furtkę sfinansują zwykli zjadacze chleba

Jak wskazuje "Super Express" w ten sposób nowa danina uderzy po kieszeniach zwykłych podatników. - Rząd sam pozbawia się dochodów budżetowych. Do tego granty będą wypłacane z budżetu państwa, więc finalnie zapłacą za nie obywatele – napisał dziennik.