Dom aukcyjny Sotheby’s sprzedał do 31 lipca 2020 roku dzieła sztuki i przedmioty dekoracyjne o wartości 285 mln dol. To trzykrotnie więcej niż w całym poprzednim roku. Pod młotek poszło w tym okresie bieżącego roku już 13 tys. przedmiotów, podczas gdy w całym poprzednim tylko 4 tys. Portal internetowy dla sprzedawców sztuki i mebli o nazwie 1stdibs, zanotował w okresie od 1 marca do 31 sierpnia 8 tys. transakcji dzieł sztuki, co oznacza wzrost w ciągu roku o 65 proc.

Prawda jest jednak taka, pisze Tarmy, że zdecydowana większość inwestycji w ten specyficzny rynek przynosi straty. Wyjątkiem są jego najbardziej wpływowi gracze, którzy zbierają całe zyski: handlarze, którzy przekonują bogatych klientów, by wydawali coraz więcej, domy aukcyjne kuszące największych kolekcjonerów, handlujący pomiędzy sobą najbogatsi kolekcjonerzy i cały ekosystem kuratorów, uczonych, krytyków i kreatorów gustów, którzy decydują, co postrzegane jest jako wartościowe. Wniosek? Nawet najlepiej przemyślany zakup nie zagwarantuje ci zwrotu z inwestycji.

Tarmy wskazuje nam jednak najważniejsze cechy rynku sztuki, które powinniśmy rozpoznać, jeśli zamierzamy się na nim zadomowić:
Reklama
  • Istnieją setki rynków sztuki, nie jeden. Inwestorzy powinni pamiętać, że popyt na każdym z nich jest inny. Wiele osób koncentruje się na malarstwie i sztuce XX i XXI wieku, aczkolwiek dobre okazje można znaleźć wśród znacznie starszych dzieł.
  • Galerie sztuki często pobierają około 50 proc. od wartości każdej sprzedaży. Może to być zachęta do handlu bezpośredniego. Jednak artyści czerpią liczne korzyści ze stałej współpracy ze sprzedawcami swoich prac, więc często nie zdecydują się na handel bez pośredników. Dobra strona tego układu jest taka, że różnej wielkości galerie nie tylko sprzedają, ale też kupują dzieła sztuki, więc można zarobić na współpracy z nimi.
  • Szczególnie drogie są dzieła z rynku pierwotnego, bowiem ich cena zawiera nie tylko koszt materiałów, ale też koszt pracy artysty. Dobrym rozwiązaniem jest więc zakup z rynku wtórnego, na przykład za pośrednictwem niewielkich stron internetowych.
  • Rynek jest pełen błędów poznawczych wynikających z pewnych uprzedzeń. Przykład? Ogromna różnica w wartości obrazów i rysunków Petera Paula Rubensa czy rzeźb i obrazów Alberto Giacomettiego. Mody na tym rynku zmieniają się jednak często i inwestycja w relatywnie tanie dzieło znanego mistrza może się okazać fantastycznym posunięciem.
  • To branża, w której nic nie jest pewne i stałe, więc nawet najbardziej doświadczeni i wtajemniczeni „insajderzy” często dokonują błędnej oceny wartości potencjału dzieła lub artysty. Nawet największe nazwiska nie są gwarantem sukcesu. Przykład? Załamanie pozycji rynkowej Jeffa Koonsa.
  • Nabywanie udziałów. To nowa forma inwestycji na rynku sztuki. Pomysł opiera się na założeniu, że największe i najdroższe zarazem dzieła zyskują szybciej i więcej na wartości niż mniej prestiżowe prace. Zwrot z niewielkiego udziału może być więc znacznie wyższy niż z posiadania na własność. Minusy? Po pierwsze, główne założenie jest błędne. Po drugie, taka forma inwestowania nie daje radości z posiadania czegoś pięknego.