Sprzeciw wobec obowiązkowych szczepień, niechęć do modyfikowanej genetycznie żywności, sceptycyzm względem zmian klimatycznych i teorii ewolucji lub sięganie po alternatywne metody leczenia. Wszystkie te zjawiska są wyrazem tej samej postawy, którą można nazwać antynaukową. Jej zwolennicy ignorują gromadzoną przez dziesięciolecia wiedzę, uznając ją za niepełną lub wręcz fałszywą. W ten sposób podają w wątpliwość rzetelność uczonych, ich metod i opisu świata, jaki udało im się wypracować.
Zjawisko to jest wyjątkowo groźne, bo nie dotyka jednej, wybranej grupy społecznej. Wręcz przeciwnie: przebiega w poprzek podziałów ze względu na wiek, wykształcenie, zamożność, płeć i rasę. Stało się to możliwe, bo na przyjmowanie postaw antynaukowych wpływa wiele czynników – które nakładając się na siebie i krzyżując, tworzą trudny do rozwikłania węzeł gordyjski – biologicznych, psychologicznych, edukacyjnych, komunikacyjnych, a nawet kulturowych.

Córce sąsiadki pomogło

Zacznijmy od początku, to znaczy od sposobu, w jaki funkcjonuje nasz mózg. Organ ten wykształcił sposoby porządkowania bezmiaru bodźców, który do nas dociera. Bez tych filtrów nie bylibyśmy w stanie normalnie funkcjonować, a świat jawiłby się jako chaos.
Reklama