Stare, bo medycyna od lat wykorzystuje je do diagnozowania pacjentów. Nowe, gdyż dotyczy badań nad nowym wirusem. Dzięki testom serologicznym można zbadać, czy nasze ciała wytworzyły przeciwciała zwalczające SARS-CoV-2. I czy w związku z tym jesteśmy na niego odporni, czy nie.

Co nas chroni?

Przeciwciała to białka, które pomagają układowi odpornościowemu identyfikować i eliminować chorobotwórcze patogeny. Przy ponownym kontakcie z wirusem ich obecność chroni przed rozwojem infekcji lub znacząco osłabia jej przebieg.

Ponieważ część zakażeń koronawirusem przebiega zupełnie bezobjawowo, ustalenie kto jest odporny na COVID-19 odpowie na pytanie kto może bezpiecznie wrócić do pracy. Sprawa dotyczy przede wszystkim pracowników służb medycznych, które są najbardziej narażoną na zakażenie SARS-CoV-2 grupą zawodową. Dzięki takim testom wielu lekarzy, pielęgniarek, czy ratowników medycznych mogłoby wrócić do pracy z pacjentami bez obawy o swoje zdrowie i życie.

Reklama

Jak pisze Dylan Scott w artykule dla vox.com testy serologiczne mogą również służyć do śledzenia rozprzestrzeniania się wirusa w danej populacji. Jako pierwsze badania serologiczne do kontroli rozprzestrzeniania się wirus zastosowały Chiny i Singapur. Ostatnio dołączyć do nich postanowiły Stany Zjednoczone. W sobotę 11 kwietnia administracja prezydenta Trumpa zapowiedziała, że wszyscy Amerykanie objęci ubezpieczeniem zdrowotnym zostaną objęci z bezpłatnymi testami diagnostycznymi na COVID-19, w tym badaniu przeciwciał przeciw SARS-CoV-2. Dzięki testom serologicznym część odpornych na zakażenie pracowników służby zdrowia i przedstawicieli innych zawodów będzie mogło szybciej wrócić do pracy.

Ale samo wytworzenie przeciwciał przeciwko konkretnemu patogenowi to może być za mało, żeby wygrać walkę z koronawirusami. Po przechorowaniu każdej infekcji odporność na danego wirusa może się wahać od prawie nieistniejącego (czyli ponowny kontakt z patogenem może zakończyć się ponownym zachorowaniem), aż do całkowitej i dożywotniej odporności (czyli ponowny kontakt z wirusem nie wywoła żadnych widocznych objawów).

Jak dług nas chroni?

Ponieważ dotąd dostępne są jednie niepełne informacje na temat odporności na COVID-19 u ozdrowieńców, potrzebne są dalsze badania nad tym zagadnieniem. W tym wypadku niezbędne jest stworzenie specjalnego modelu badawczego, pisze specjalista epidemiolog Marc Lipsitch dla New York Times. Schemat ten powinien być oparty o aktualną wiedzę na temat układu odpornościowego człowieka i informacji jak on reaguje w kontakcie z podobnymi wirusami. Dzięki temu model ten pomoże zrozumieć naukowcom jak organizm człowieka uodparnia się na patogeny z rodziny koronawirusów, w tym na SARS-CoV-2,

W latach 70. i 90. XX wieku badano jak długo utrzymuje się odporność osób, które przeżyły zakażenie innym rodzajem koronawirusa. Analizy wykazały, że generalnie większość ludzi utrzymywała pewien poziom odporności na wszystkie patogeny z tej rodziny. Ale odpowiedź immunologiczna była najsilniejsza dla konkretnego rodzaju wirusa, z którym organizm już sobie poradził, a zdecydowanie mniejsza dla spokrewnionych szczepów.

Kolejne badania nad epidemiami SARS i MERS jakie miały miejsce na początku obecnego stulecia wykazały, że przeciwciała chroniące przed infekcjami utrzymywały się w ciałach ozdrowieńców przez dwa do trzech lat. Przez ten czas poziom ich oporności stale się zmniejszał. Dlatego Lipsitch oraz inni badacze uważają, że odporność na inne sezonowe szczepy koronawirusy może przetrwać około roku. Być może dlatego, że organizmy niektórych ludzi w ogóle nie produkowały przeciwciał przeciwko SARS-CoV-2 wśród osób wyleczonych z COVID-19 zdarzają się przypadki ponownego wykrycia aktywnego koronawirusa.

Co dalej z epidemią?

Na razie jednak zagadką pozostaje to czy przechorowanie zakażenia COVID-19 wywołuje odporność na koronawirusy i na jak długo. Dlatego naukowcy uważają, że ponowne zakażenie tym patogenem przez wyleczonego pacjenta jest równie prawdopodobne jak błąd testu lub nawrót infekcji, która teoretycznie wcześniej ustąpiła.

Wznowienie choroby u wyleczonego już pacjenta budzi poważny niepokój zarówno wśród lekarzy jak i specjalistów od zdrowia publicznego. Na chwile obecną jedyną skuteczną bronią przeciwko COVID-19 jest izolacja społeczna, która negatywnie wpływa na światową gospodarkę. Z doświadczeń z poprzednich pandemii wiadomo, że ograniczyć jej rozwój może tzw. odporność stada. Oznacza to, że im więcej osób będzie odpornych na konkretny patogen, tym szybciej epidemia nim wywołana wygaśnie. Po prostu wirus trafiając na osoby odporne, których będzie większość w społeczeństwie, nie będzie mógł przenosić się dalej na osoby podatne na zakażenie.

Trudno jest jednak zbadać, czy już osiągnięto odporność stada w danej grupie bez szeroko zakrojonych badań diagnostycznych i serologicznych. Im szybciej będą one powszechne, im więcej osób będzie przebadanych tym lepsze społecznie decyzje urzędnicy będą mogli podejmować i tym szybciej będzie można zakończyć trwającą od kilku tygodni izolację.

>>> Czytaj również: WHO: Z całą pewnością nie ma jeszcze szczytu zakażeń koronawirusem