• Czy afera celebrycka pogrąży szczepionkę?
W PRL zawierano fikcyjne małżeństwa, by zyskać meldunek w Warszawie, po aferze celebryckiej można odnieść wrażenie, że blisko nam do zawierania niby-związków, by „załapać się” do grupy priorytetowej. W drugiej połowie stycznia rusza etap szczepień m.in. seniorów powyżej 60. roku życia, nauczycieli, służb mundurowych. Aż strach pomyśleć, jak bardzo może wzrosnąć – przynajmniej na papierze – liczebność tych grup. Szczepionka, budząca nieufność niemal połowy społeczeństwa, stała się nagle towarem deficytowym. I pożądanym. Afera celebrycka, paradoksalnie, przysłużyła się akcji szczepień bardziej niż jakakolwiek kampania informacyjna (choćby rządowa, która powoli nabiera tempa). Bo nic Polaków tak nie wkurza jak osoby wpychające się do kolejki.
Szczepionkowe cwaniactwo udzieliło się nie tylko celebrytom. Niedoskonałości systemu wykorzystali politycy – opozycji i partii rządzącej. Były premier Leszek Miller tłumaczył, że jest pacjentem Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Z kolei starostowie przypominają, że reprezentują organ założycielski szpitali, więc właściwie są trochę jakby lekarzami i zasługują na podanie leku poza kolejnością. A wszyscy deklarują, że robią to w ramach promocji szczepień. Nic dziwnego, że kolejne grupy chcą w niej pomóc. Okręgowa Rada Adwokacka w Warszawie tłumaczy, że w ramach pełnionych obowiązków („niesienie pomocy prawnej każdemu, kto o nią poprosi”) prawnicy są mocno narażeni na COVID-19, że powinni być zaliczeni do grupy 0, wraz z medykami.
To, co się właśnie wydarzyło, może mieć dla PiS dwojaki efekt polityczny. Z jednej strony to woda na młyn partii rządzącej, która zbudowała swoją siłę m.in. na upodmiotowieniu prowincji i wzmożeniu nastrojów antyelitarnych. Politycy PiS przyznają, że nie mogą uwierzyć, jak bardzo środowiska celebrycko-polityczne, z którymi im nie po drodze, pogrążały się kolejnymi tłumaczeniami. – Zamiast przeprosić, zadeklarować wpłatę na cel dobroczynny i uciąć temat, codziennie mieliśmy nowy spektakl. Wróciły czasy z końcówki prezydentury Komorowskiego, gdy przed każdym jego wystąpieniem chłodziliśmy szampana, przewidując, że będzie kolejna wpadka – opowiada nam osoba z rządu.
Reklama
Treść całego artykułu można przeczytać w piątkowym wydaniu Dziennika Gazety prawnej oraz w eDGP.