ikona lupy />
Sprzedaż samochodów elektrycznych w 2018 r. / Forsal.pl

Leaf stał się najlepiej sprzedającym się samochodem elektrycznym w historii, a skumulowana sprzedaż liczona do trzeciego kwartału tego roku, zbliża się do 355 tys. sztuk – ocenia Bloomberg NEF. Model S Tesli znajduje się na drugim miejscu.

Ale jeśli chodzi o skumulowaną sprzedaż wszystkich modeli EV, Tesla plasuje się na szczycie sprzedaży. W pierwszych dziewięciu miesiącach tego roku firma z Palo Alto sprzedała 145 tys. pojazdów elektrycznych, w porównaniu ze sprzedażą 66 tys. egzemplarzy Nissana - podaje BNEF.

Jednak obecnie na rynku pojazdów elektrycznych rywale Nissana zyskują przewagę dzięki kluczowym osiągnięciom w zakresie pojemności akumulatorów, łączności bezprzewodowej i autonomicznej jazdy. Dodatkowo sytuację Nissana komplikują kłopoty z prawem Carlosa Ghosna.

Reklama

"To był ulubiony projekt Ghosna", powiedział Tatsuo Yoshida, analityk z Sawakami Asset Management Inc. w Tokio. "Teraz ojca projektu już nie ma."

>>> Czytaj też: Skoda Scala ujawniona i już jedzie na polskie drogi

Koncern zamierzał zaprezentować nową wersję Nissana Leaf w Japonii, ale odwołał premierę po aresztowaniu Ghosna. Odwołane zostało również wydarzenie z gubernatorem Tokio Yuriko Koike, dotyczące projektów autonomicznej jazdy i pojazdów elektrycznych. Premiera, która miała odbyć się w zeszłym miesiącu w Los Angeles Auto Show również została przesunięta w czasie.

Na imprezie z 30 listopada, promującej udział Nissana w wyścigach samochodów elektrycznych Formuły E, wiceprezes Roel de Vries odmówił komentarza w sprawie Ghosna, ale podkreślił zaangażowanie firmy na rzecz pojazdów elektrycznych.

Produkcja nierentownego Leafa i jego akumulatorów od dawna jest hamulcem zysków Nissana. Po przedłużającym się poszukiwaniu nabywcy, firma w sierpniu zgodziła się sprzedać biznes akumulatorów elektrycznych grupie Envision z Szanghaju. Kwoty transakcji nie ujawniono, przy czym Nissan zatrzymał 25 procent udziałów.

Od czasu aresztowania Ghosna jego zastępca Hiroto Saikawa nie skomentował publicznie o przyszłości Leafa. Ale w rozmowie telefonicznej z analitykami w maju Saikawa przyzmał, że rozwój Leafa był jednym z najważniejszych wydarzeń w branży motoryzacyjnej w 2017 roku.

Dla Nissana jednym z największych wyzwań będzie ekspansja w Chinach - największym na świecie rynku pojazdów elektrycznych, na którym Leaf, w porównaniu z Teslą i ogromną liczbą krajowych pojazdów elektrycznych firm BAIC Motor, BYD czy Chery Automobile, a także startupów NIO i Byton, jest mało znaczącą marką.

W Chinach Nissan sprzedaje inny elektryczny model - Venucia, który wykorzystuje niektóre z technologii Leafa. Ghosn powiedział, że Leaf – z cena detaliczną taką, jak w USA - 29990 USD - jest prawdopodobnie zbyt drogi dla chińskiego konsumenta.

Z kolei Chiny są drugim co do wielkości rynkiem dla Tesli, a firma pracuje nad planami częściowej produkcji swojego Modelu 3 w Państwie Środka. Tesla w październiku zabezpieczyła teren w Szanghaju, pod budowę swojej pierwszej fabryki poza USA. Lokalna produkcja pozwoliłaby Tesli obejść podatki importowe, które wpływają na ceny.

Aresztowanie Ghosna najprawdopodobniej nie wpłynie negatywnie na plan Nissana, aby uzyskać większy udział w chińskim rynku. Koncern chce zainwestować w Chinach 9 miliardów dolarów i do 2022 roku wprowadzić na chiński rynek 20 zelektryfikowanych modeli.

W tym roku Nissan zrobił pierwszy krok w kierunku wprowadzenia Leafa do Chin. W elektrycznej wersji "Sylphy", najlepiej sprzedającego się sedana w Chinach, Nissan skorzystał z baterii dostarczonej przez chińskiego producenta Contemporary Amperex Technology Ltd. W kwietniowym wywiadzie dla telewizji Bloomberg Ghosn powiedział, że aby być konkurencyjnym na rynku Państwa Środka, firmy muszą produkować lokalnie.

Ponieważ wiele rządów na całym świecie promuje odejście od samochodów z silnikami spalinowymi i idą w kierunku pojazdów elektrycznych, Nissan raczej nie wycofa się z projektu Leaf.

"Spodziewam się, że Nissan nadal będzie brał udział w wyścigu pojazdów elektrycznych bez względu na to, kto jest u steru" - powiedziała Janet Lewis, analityk z Macquarie Capital Securities. "To jest kierunek, w którym zmierza rynek."

>>> Czytaj też: COP24: Polska może być "wodorowym Kuwejtem"