– Najpierw „Kredyt mieszkaniowy #na Start” miał się pojawić w ofercie banków w połowie roku. Potem Ministerstwo Rozwoju i Technologii przesunęło ten termin do jesieni. Ostatnio pojawiły się spekulacje, że kupujący mieszkania doczekają się wsparcia kredytowego nie wcześniej niż w przyszłym roku, a nawet, że rząd może zrezygnować z programu na skutek nacisków Lewicy, którym się on nie podoba – mówi Marek Wielgo, ekspert portali RynekPierwotny.pl i GetHome.pl.
Powszechne są obawy, że „Kredyt mieszkaniowy #na Start” przekreśli nadzieje na obniżki cen mieszkań. Ba, spowoduje wzrost cen, mimo że już teraz są one mocno wyśrubowane, przez co mieszkania staną się jeszcze mniej dostępne dla młodych Polek i Polaków.
Bezpieczny Kredyt 2% - niedźwiedzia przysługa poprzedniego rządu
Marek Wielgo przyznaje, że młodzi mają jeszcze świeżo w pamięci „Bezpieczny Kredyt 2%”, którym poprzedni rząd wyświadczył im niedźwiedzią przysługę. Już sama zapowiedź programu wywołała lawinę popytu. Zadziałał on bowiem dopingująco na tych, którzy nie mogli liczyć na dopłaty. Ponadto w biurach sprzedaży firm deweloperskich pojawili się posiadacze znacznych nadwyżek finansowych, którzy inwestują w mieszkania, licząc na wzrost ich wartości.
Czy podobny efekt wywołała zapowiedź kontynuacji wsparcia kredytobiorców? Gdy w marcu tego roku wyraźnie wzrosła liczba rezerwacji mieszkań od deweloperów, wielu ekspertów od razu powiązało to z „Kredytem mieszkaniowym #na Start”. Tymczasem w kwietniu rezerwacji ubyło. Było ich też mniej niż przed rokiem. Przy czym wtedy Sejm uchwalił już ustawę w sprawie „Bezpiecznego Kredytu 2%”. Obecnie nie wiadomo, czy i ewentualnie kiedy rząd skieruje do Sejmu projekt ustawy o „Kredycie mieszkaniowym #naStart”.
Wzrost liczby rezerwacji nowych mieszkań
Tegoroczny wzrost liczby rezerwacji nowych mieszkań jest przede wszystkim efektem rosnącej podaży mieszkań oraz poprawy dostępności zwykłych kredytów mieszkaniowych. Z danych Biura Informacji Kredytowej wynika, że z każdym miesiącem rośnie liczba wniosków kredytowych. W tym roku wyraźnie wzrosła liczba rezerwacji w Łodzi, Poznaniu i Trójmieście, a więc w miastach, w których kupującymi nowe mieszkania są najczęściej osoby posiłkujące się kredytem. Mniej rezerwacji jest natomiast w Warszawie i Wrocławiu. Z kolei w Krakowie poziom rezerwacji na koniec kwietnia był zbliżony do styczniowego. Są to miasta, w których deweloperzy mają wielu tzw. klientów gotówkowych.
Równocześnie w kwietniu opustoszały biura sprzedaży firm deweloperskich. Może to wskazywać, że mieszkania nie są już tak rozchwytywane przez inwestorów nastawionych na szybki zysk.
Oczekiwanie na Kredyt mieszkaniowy #na Start
Ponadto kupujący nie są już pod tak dużą presją, jak w ubiegłym roku, gdy biurach sprzedaży firm deweloperskich ustawiały się kolejki, a ich oferta dosłownie topniała w oczach. Dlatego prawdopodobnie cześć potencjalnych nabywców mieszkań postanowiła poczekać na „Kredyt mieszkaniowy #na Start”. Jest zaś mało prawdopodobne, że rezerwują je już teraz. Z naszej sondy wynika, że owszem, większość firm zgadza się przetrzymać mieszkanie dłużej niż jeden miesiąc. Jednak tylko jedna na dziesięć dopuszcza zawarcie umowy rezerwacyjnej na ponad trzy miesiące.
Marek Wielgo przypomina, że warunki rezerwacji określa obowiązująca od blisko dwóch lat tzw. nowa ustawa deweloperska. W umowie rezerwacyjnej deweloper zobowiązuje się, że wyłączy dany lokal ze swojej oferty, aby w tym czasie kupujący mógł starać się o kredyt na jego zakup. Przy czym deweloper może uzależnić zawarcie umowy rezerwacyjnej od uiszczenia opłaty. Jej wysokość nie może przekraczać 1% ceny mieszkania lub domu. W praktyce wiele firm deweloperskich zadawala się mniejszą (nawet o połowę) wpłatą. Deweloper musi zwrócić te pieniądze rezerwującemu mieszkanie, jeśli bank odmówi mu kredytu.
– Niestety, nawet gdyby rząd zrezygnował z „Kredytu mieszkaniowego Na#start”, ceny nowych mieszkań najpewniej i tak pójdą w tym roku w górę z powodu rosnących kosztów budowy – komentuje ekspert portali RynekPierwotny.pl i GetHome.pl.
Marek Wielgo, ekspert portalu GetHome.pl