Ekspertka zauważa, że pandemia stworzyła widoczny podział na rynku pracy: na branże, dla których obostrzenia oznaczały znaczne ograniczenie działalności (gastronomia, turystyka, show biznes, kultura i sztuka, usługi beauty, ochrona, sprzątanie, handel, zwłaszcza w galeriach handlowych czy działalność sportowa) i te które nie odczuły pandemii pod kątem strat finansowych, a wręcz odnotowały wzrost obrotów (budownictwo, logistyka, gospodarka magazynowa, branża medyczna, e-commerce, IT).

Część pracowników najbardziej poszkodowanych branż była zmuszona się przekwalifikować, np. pracujący w gastronomi zasilili szeregi firm produkcyjnych, transportowych czy magazynów. Osoby te w obawie przed nadejściem kolejnej fali, wolą pozostać w stabilnym miejscu zatrudnienia, niż powrócić do branż odpowiednich do ich dotychczasowego doświadczenia, które jednak nadal pozostają niestabilne - wskazała dyrektorka ds. rekrutacji w LeasingTeam.

"Mimo trudnej sytuacji przedsiębiorstw, wraz ze wzrostem popytu na do tej pory niedostępne lub ograniczone usługi czy towary, obserwujemy tam wzrost zapotrzebowania na pracowników. Dziś mocno poszukiwani są właśnie kucharze, kelnerzy, pracownicy salonów urody, fryzjerzy lub pracownicy obsługi klientów" - powiedziała.

Dodała, że pracodawców z tych branż często nie stać na kuszenie pracowników lepszymi pensjami.

Reklama

Inaczej wygląda sytuacja pracowników branż niedotkniętych przez pandemię. W rentownych, rozwijających się branżach do poszukiwanych zawodów należą specjaliści IT (programiści Java, senior developerzy), lekarze i pielęgniarki, pracownicy budowlani (zbrojarze, brukarze, itp.), kurierzy, operatorzy wózków widłowych, specjaliści z obszaru e-commerce (social marketing, content marketing, specjaliści content2commerce).

"Wciąż brakuje specjalistów z branży budowlanej, co wynika z ogólnego braku zainteresowania pracą w zawodach budowlanych – mimo wszystko wciąż ma na to wpływ ich niska renoma. Problemy kadrowe w przypadku stanowisk IT, lekarzy, obszaru e-commerce wiążą się z wysokimi wymaganiami w kwestii specjalistycznej wiedzy i z doświadczeniem, które dziś, jak i wcześniej, jest towarem deficytowym. Trudność w pozyskaniu kandydatów z tych branż, które nie odczuły pandemii w sposób rażący, była obecna również wcześniej" – podkreśliła Kurczewska-Formela.

Jak zaznaczyła, dobra sytuacja w firmach, które odnotowały wzrost w czasach pandemii, przekłada się na systematyczne podnoszenie stawek wynagrodzeń. Pracodawcy są świadomi, że bez odpowiednich pracowników nie będą mogli realizować swojego biznesu, stąd ich otwartość w tej kwestii.

"Co warte uwagi, na rynku widać również pewną tendencję, związaną z oczekiwaniami kandydatów pasywnych, bez względu na branżę. Dzisiaj wymagania kandydatów są wyższe o ok. 10-20 proc., niż przed pandemią. Żeby kandydat nieposzukujący aktywnie pracy zdecydował się na jej zmianę, wszystkie jego wymagania względem nowego pracodawcy powinny zostać spełnione. Jeszcze przed pandemią rozbieżność między oczekiwaniami finansowymi a faktyczną płacą na poziomie 5 proc. nie stanowiła przeszkody w podjęciu decyzji o zmianie pracy. Dziś taka różnica nie jest akceptowalna przez kandydatów" - zauważyła ekspertka.

W jej ocenie wynika to z obaw pracowników związanych ze zmianą pracy w nie do końca stabilnej sytuacji rynkowej, zagrożonej kolejnymi obostrzeniami. "Inną kwestią są zapowiadane nowe regulacje prawne związane z tzw. Polskim Ładem, które nie ułatwiają życia pracodawcom" – stwierdziła ekspertka.

Jej zdaniem wobec zmian na rynku pracy, już nie wystarcza standardowy proces rekrutacji oparty na pozyskaniu kandydatów z ogłoszeń. Coraz częściej najbardziej pożądani kandydaci to ci pasywni. Aby do nich dotrzeć, należy wykorzystać inne metody, jak poszukiwanie kandydatów za pośrednictwem mediów społecznościowych, przez programy poleceń czy networking. Równie ważna jest umiejętność elastycznego odpowiadania na aktualne potrzeby kandydatów, np. chęć pracowania zdalnie - uważa ekspertka.