Zaproponowany przez szwajcarskich badaczy pomysł masowego zalesiania planety nie może sprawić, że zrezygnujemy z obniżania emisji CO2. Potrzebujemy bowiem wielu rozwiązań – pisze Faye Flam.

Każdą propozycję mająca na celu walkę ze zmianami klimatycznymi można łatwo skrytykować jako niewystarczającą. Gromadzenie się gazów cieplarnianych jest zbyt dużym problemem, aby można go było rozwiązań tylko przy pomocy jednego działania, bez względu na to, czy będzie to zwiększenie zużycia odnawialnych źródeł energii, porzucenie hodowli wołowiny czy wychwycenie dwutlenku węgla z atmosfery. Ostatnie doniesienia, że posadzenia miliardów drzew doprowadziłoby do wchłonięcia większości dwutlenku węgla, jest niestety zbyt piękne, aby było prawdziwe.

Pomysł ten opublikowano niedawno na łamach czasopisma „Science”. Badacze ze szwajcarskiego ETH w Zurychu oszacowali, ile drzew należy zasadzić oraz ile dwutlenku węgla udałoby się dzięki temu wychwycić. Z ich szacunków wynika, że przy odpowiedniej liczbie nasadzeń drzew udałoby się przechwycić aż 2/3 nadmiarowej emisji CO2, która miała miejsce od czasów rewolucji przemysłowej. Inni z kolei uważają, że teoretyczny potencjał takiego rozwiązania pozwalałby na przechwycenie tylko 1/3 dwutlenku węgla, zaś w praktyce byłoby to o wiele mniej, ponieważ niektóre z zaproponowanych obszarów są dziś pastwiskami lub naturalnymi sawannami ze swoimi własnymi ekosystemami.
Brytyjski „Giardian” uznał, że te doniesienia mają „rewolucyjny potencjał” w obszarze walki z globalnym ociepleniem. W gazecie zacytowano autora szwajcarskiego raportu Thomasa Crowthera, który pisze, że „ponowne zalesianie nie jest naszym jedynym rozwiązaniem jeśli chodzi o zmiany klimatu, ale jest w ścisłej czołówce rozwiązań”.

Z przyjęciem takiego stanowiska wiąże się jednak pewne ryzyko. Otóż ludzie mogą zacząć myśleć, że nie trzeba już obniżać emisji CO2 czy kontynuować badań nad innymi rozwiązaniami. Tymczasem potrzebujemy w tym zakresie wielu podejść i rozwiązań, nawet jeśli masowe zalesianie jest praktyczne i nieuniknione (a takie wcale nie jest).

Robin Chazdon z University of Connecticut, który jest współautorem komentarza naukowego w czasopiśmie „Science”, nawiązał do kilku obecnych projektów związanych z zalesianiem. Jednym z największych jest „Bonn Challenge” z 2011 roku, którego celem jest obsadzenie drzewami 170 mln hektarów gruntu do 2030 roku. Chazdon obawia się, że masowe nasadzenia drzew pochodzących spoza danego środowiska mogą zaburzyć funkcjonowanie niektórych ekosystemów.

Reklama

Inny problem polega na tym, że choć każdy może zaangażować się w akcję zalesiania, to i tak będzie za mało, aby dobić do liczby nasadzeń rzędu biliona drzew, co sugerują szwajcarscy badacze. Szacuje się, że obecnie na całej ziemi znajduje się ok. 3 bilionów drzew – to połowa tego, co było na naszej planecie zanim ludzie zaczęli wycinać drzewa.

Na przykładzie powyższych wątpliwości widać, jak bardzo niebezpieczne jest „złapanie się” na jeden pomysł ratowania klimatu. Ponadto jeden pomysł można łatwo utrącić.

Jeśli chodzi o zmiany klimatu, podobnie jak w przypadku innych poważnych problemów, nie robienie nic nie jest dobrym rozwiązaniem. W obliczu braku jednego rozwiązania, potrzebujemy stosować kilka rozwiązań, z których masowe zalesianie ziemi jest jednym z nich.

>>> Czytaj też: Miało być pole golfowe – będzie las na ok. 60 hektarach