Nalot, w którym zginęło również czterech innych zagranicznych bojowników, powszechnie przypisano Izraelowi - podaje agencja AP.

Ani władze, ani siły zbrojne Izraela nie odniosły się do tego ataku i generalnie powstrzymują się od komentowania swoich działań w sąsiedniej Syrii. Uważa się jednak, że podczas trwającej od 2011 r. wojny domowej w Syrii, która przerodziła się w konflikt z udziałem regionalnych i światowych mocarstw, Izrael przeprowadził setki ataków na proirańskie siły w tym kraju - wskazuje AP.

W ostatnich latach Teheran wysłał tysiące finansowanych przez siebie bojowników, by walczyli u boku syryjskich sił rządowych.

Izrael postrzega Iran jako zagrożenie w regionie i zapowiedział, że będzie zapobiegać wszelkim stałym irańskim zbrojeniom w Syrii, szczególnie w pobliżu swej granicy.

Reklama

W przeszłości wspierany przez Iran Hezbollah groził odwetem za każdego bojownika zabitego przez Izrael w Syrii. 1 września ub.r. Hezbollah ostrzelał rakietami przeciwpancernymi izraelskie tereny przygraniczne kilka dni po tym, jak dwóch bojowników Hezbollahu zginęło w izraelskim nalocie niedaleko Damaszku.

To spowodowało ciężki ostrzał artyleryjski ze strony Izraela i rzadki wybuch starć między zaciekłymi wrogami. Hezbollah i Izrael stoczyły w 2006 roku 34-dniowy konflikt, z którego jednak nikt nie wyszedł zwycięsko; na granicy ogólnie panował do tej pory spokój.(PAP)

cyk/ akl/