„Na Białorusi rozpoczęła się kampania propagandowa, która odwołuje się do historii wojny. A kiedy politycy sięgają po historię, działa zasada, że historia to jest polityka +robiona wstecz+” – mówi PAP Waler Karbalewicz, którego zdaniem podjęta w ostatnich tygodniach kampania „walki z heroizacją zbrodniarzy wojennych” ma konkretne cele w polityce wewnętrznej. To, jego zdaniem, uderzenie w oponentów władzy, uzasadnienie represji i wskazanie „wroga zewnętrznego”.

„Zwracam się do wszystkich, którzy są przekonani, że faszyzm niósł nam cywilizację, którzy dokonują heroizacji morderców, którzy czczą biało-czerwono-białą flagę, pod którą odbywało się ludobójstwo narodu białoruskiego” - mówił w niedzielę Alaksandr Łukaszenka podczas uroczystości rocznicowych w kompleksie memorialnym w Chatyniu. 22 marcа 1943 hitlerowcy dokonali tam masakry miejscowej ludności.

Łukaszenka: "Zbłądzili i dali się ogłupić"

„Wszystkim tym, którzy zbłądzili i dali się ogłupić, mówię: +Idź i patrz+” – mówił Łukaszenka, przypominając o tym, że „okupanci i ich poplecznicy-policaje spalili 9200 białoruskich wsi, w tym ponad pięć tysięcy razem z mieszkańcami”.

Reklama

18 marca prokuratura generalna Białorusi zapowiedziała, że wkrótce rozpocznie postępowanie karne, dotyczące ludobójstwa na narodzie białoruskim w czasie drugiej wojny światowej.

„W przypadku takiego postępowania w ramach porozumień międzynarodowych podejmiemy kwestię wydania niektórych zbrodniarzy, którzy, jak się okazało, jeszcze żyją” – powiedział prokurator generalny Andrej Szwied, cytowany przez państwową agencję BiełTA.

„Już się zajęliśmy tym problemem i udowodnimy całemu światu, co to jest ludobójstwo i że ci, którzy dzisiaj próbują nas pouczać, co najmniej nie mają do tego prawa” – mówił Łukaszenka.

Zaś prokurator Szwied, zapowiadając wszczęcie sprawy karnej, wskazał, że „podjęty zostanie temat działania organów śledczych i ścigania za granicą, w tym w krajach, które próbowały przeprowadzić na Białorusi kolorową rewolucję”.

„Łukaszenka powiedział wprost, że kiedy mówimy o przeszłości, mamy na myśli to, co dzieje się dzisiaj” – wskazuje Karbalewicz.

„Pierwsze zadanie tej kampanii to połączenie ludzi, którzy wychodzą na protesty z biało-czerwono-białą symboliką, z kolaboracjonistami z czasów wojny. Z tej paraleli ma wynikać, że to są +następcy faszystów+” – mówi politolog. Media oficjalne przekonują, że z biało-czerwono-białą flagą, nawiązującą do Białoruskiej Republiki Ludowej, dokonywano zbrodni na narodzie białoruskim w czasie wojny. Ekspert nie wyklucza, że obecna kampania posłuży do uznania flagi za symbol ekstremistyczny. „W polityce zagranicznej ta kampania ma dokonać podobnego porównania – to Zachód, który dzisiaj nas uczy, współpracował z Hitlerem” – mówi Karbalewicz, którego zdaniem najprawdopodobniej „adresatem tej kampanii będą Niemcy”.

„Na przestrzeni poradzieckiej jest wiele reżimów autorytarnych, ale z nich Białoruś jest najbardziej proradziecka w sensie ideologicznym” – mówi Karbalewicz, przypominając, że w czasie 27-letnich rządów Alaksandra Łukaszenki zachowano i wprowadzono bardzo wiele odwołań do ZSRR w symbolice (flaga państwowa) i historiografii.

Konflikt z Polską wywołany sztucznie

„Władze Białorusi pozostawiły pomniki, nie zmieniły nazw ulic, nie uznały represji stalinowskich” – wymienia Karbalewicz. Jak mówi, obecna kampania jest zbudowana na pamięci o Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej (jak wciąż określa się m.in. w Rosji i na Białorusi ten okres II wojny światowej, kiedy ZSRR walczył z III Rzeszą) i „oparta na masowej świadomości”. „Białorusini są bardzo podzieleni w wielu kwestiach, ale w sprawie wojny i zwycięstwa ZSRR nie ma różnic” – wyjaśnia ekspert.

Białoruska Socjalistyczna Republika Radziecka znajdowała się pod okupacją niemiecką w latach 1941-1944. W tym czasie na jej terytorium (w którego składzie były również wschodnie tereny II RP zajęte przez ZSRR w 1939 r.) Niemcy zgładzili kilka milionów ludności. Dokładna liczba ofiar nie jest znana, jednak, jak podaje portal TUT.by, historycy mówią o liczbach od 1,6 mln do 3,4 mln.

„Dlaczego to dzieje się teraz? Trwają represje i będą trwać – władze potrzebują dla nich dodatkowego uzasadnienia ideologicznego. Po drugie, obawiają się nowej fali protestu, więc jest to takie działanie prewencyjne” – ocenia rozmówca PAP. Karbalewicz przypomina, że „według propagandy protesty zorganizował Zachód, dlatego władze sięgnęły po kampanię historyczną, by wzmocnić obraz wroga zewnętrznego”.

„Dokładnie taki sam cel miał wywołany sztucznie konflikt z Polską wokół uroczystości upamiętniających żołnierzy wyklętych” – dodaje.