"Na całym świecie prowadzimy kampanię na rzecz wsparcia (Ukrainy) - powiedział Scholz. - Widzimy, że sankcje wywierają wpływ na Rosję. Ale to dopiero początek".

Jednocześnie podkreślił, że "NATO nie stanie się stroną w wojnie, co do tego jesteśmy zgodni z naszymi europejskimi sojusznikami i USA".

Szef niemieckiego rządu obiecał kontynuować wysiłki na rzecz zakończenia wojny. "Zrobimy wszystko, co możemy zrobić, aby dojść do politycznego rozwiązania" – zapewnił.

Kanclerz ocenił też, że nie widzi możliwości zrezygnowania z dostaw energii z Rosji w krótkim czasie. Niemcy chcą w dłuższej perspektywie skończyć z uzależnieniem od ropy, gazu i węgla od Rosji, "ale zrobienie tego z dnia na dzień pogrążyłoby nasz kraj i całą Europę w recesji" - powiedział.

Reklama

Scholz podkreślił, że działa zgodnie z zasadą, że "sankcje nie mogą uderzać w państwa europejskie mocniej niż w przywódców Rosji".

Kanclerz zapewnił uchodźców wojennych z Ukrainy o wszechstronnym wsparciu. "Wciąż nie wiadomo, ilu mężczyzn, ile kobiet i dzieci z Ukrainy będzie szukać u nas schronienia. Wiemy tylko, że będzie to wiele (osób)" - powiedział kanclerz, zapewniając, że "uchodźcy są u nas mile widziani".

Scholz: Ostrzegłem Putina przed użyciem broni biologicznej lub chemicznej na Ukrainie

Kanclerz Niemiec Olaf Scholz powiedział w opublikowanym środę wywiadzie dla tygodnika "Die Zeit", że w rozmowie z prezydentem Rosji Władimirem Putinem przestrzegł go przed użyciem broni biologicznej lub chemicznej na Ukrainie.

Pytany, czy nałożyłby kolejne sankcje na Rosję, gdyby Putin użył tego rodzaju broni, Scholz powiedział, że "w bezpośrednich rozmowach" ostrzegł rosyjskiego prezydenta przed użyciem broni biologicznej i chemicznej.

"Rosyjskie twierdzenia, że Ukraina rozwija broń B i C (biologiczną i chemiczną - PAP) lub że USA chcą użyć takiej broni na Ukrainie, nie są prawdą i wydają mi się ukrytą groźbą, że sam Putin rozważa jej zastosowanie. Dlatego ważne było dla mnie, aby powiedzieć (Putinowi) bardzo wyraźnie i bezpośrednio: +to byłoby niedopuszczalne i niewybaczalne+. Nikt nie powinien nawet o tym myśleć" - wskazał szef niemieckiego rządu.

Dodał, że w reakcji na poruszające przemówienie, jakie w ubiegły czwartek wygłosił w Bundestagu prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, "czuł się odpowiedzialny za to, by w tej trudnej sytuacji postąpić właściwie, zadbać o szybkie zakończenie wojny na Ukrainie i zapobiec dalszemu rozszerzaniu się konfliktu". "Prezydent Ukrainy ma rację: Niemcy muszą wziąć na siebie odpowiedzialność" - zaznaczył.

Zapytany, dlaczego po przemówieniu Zełenskiego milczał, Scholz odparł, że "taka jest zwyczajowa praktyka, gdy goście państwowi przemawiają w Bundestagu". "Zgodnie z tą tradycją Bundestag postanowił, że tak samo postąpi z prezydentem Zełenskim. Z perspektywy czasu dla wszystkich jest jasne, że nie było to właściwe" - przyznał.