W Berlinie panuje duże napięcie, ponieważ Erdogan "przyciąga ostatnio sporo uwagi swoją antyizraelską postawą" oraz wieloma wypowiedziami na ten temat. "Po rzezi dokonanej na Izraelczykach nazwał terrorystów Hamasu 'organizacją wyzwoleńczą', kwestionuje legalność państwa żydowskiego, rozpowszechnia fałszywe wiadomości oskarżające Izrael o masowe morderstwa. Jego zwolennicy w Niemczech przejęli jego antysemickie hasła i je rozpowszechniają" – przypomina "Bild".

Prezydent Turcji nie będzie miał bezpośredniego kontaktu z ludnością

Erdogan przyleci do Berlina w piątek po południu. W planie ma spotkanie z kanclerzem Olafem Scholzem oraz z prezydentem Frankiem-Walterem Steinmeierem. Później odbędzie się kolacja z kanclerzem, podczas której mają zostać omówione aktualne sprawy, dotyczące głównie Izraela oraz uchodźców.

Reklama

Wizyta Erdogana "niesie ze sobą znaczny potencjał zagrożenia", które rząd niemiecki stara się zawczasu ograniczyć - ocenia "Bild". Dlatego prezydent Turcji nie będzie miał bezpośredniego kontaktu z ludnością – w planie nie ma zatem jego wystąpień do zwolenników w meczecie lub podczas propalestyńskiej demonstracji.

Erdogana będzie można spotkać jedynie podczas oficjalnego spotkania z mediami – dowiedział się "Bild". Najprawdopodobniej Erdogan ma jedynie wygłosić tam oświadczenie, nie będzie pytań od dziennikarzy.

"Wmanewrowaliśmy się w zależność od Erdogana"

"Wiele osób pamięta skandaliczną wizytę Erdogana w 2018 roku, kiedy przyjechał do Niemiec jako petent – jego kraj borykał się już z poważnymi problemami gospodarczymi. Ale zachował się jak szaleniec, wywołując jeden skandal za drugim" – opisuje „Bild”. Między innymi odmówił wtedy podania ręki politykowi Zielonych Cemowi Oezdemirowi, zagroził przerwaniem konferencji prasowej, na której obecny był jego krytyk, ponadto "obszernie wypowiadał się podczas otwarcia meczetu Ditib w Kolonii na temat dyskryminacji piłkarza Mesuta Oezila, reprezentanta Niemiec, z powodu tureckich przodków".

Jednak, jak podkreśla "Bild", Niemcy, NATO i Unia Europejska potrzebują Turcji, aby kontrolowała imigrację do Europy. Erdogan gwarantuje bowiem, że blisko 4 mln uchodźców, w większości z Syrii, nie przedostaje się do UE. Rozmowa Scholza z prezydentem Turcji będzie zatem dotyczyć także odświeżenia umowy między UE a Turcją z 2016 roku w sprawie uchodźców.

"Jeśli chodzi o politykę migracyjną, wmanewrowaliśmy się w zależność od Erdogana, której nie będziemy mogli zakończyć tak szybko. Ale nie możemy też pozwolić, aby Erdogan nas szantażował" – skomentował dziennikarz Eren Guevercin, członek Islamskiej Konferencji Niemiec.