"To, co jest uderzające w komentarzach, filmach dokumentalnych, audycjach radiowych, prezentowanych przy okazji rocznicy, to emocjonalność z jaką Niemcy podchodzą do wydarzeń sprzed 30 lat; i są to raczej emocje negatywne" - mówi analityk z warszawskiego Ośrodka Studiów Wschodnich.

Zjednoczenie Niemiec generalnie postrzegane jest przez opinię publiczną tego państwa jako sukces, na którym skorzystała większość mieszkańców kraju, jednak dużo się też mówi o spowodowanych nim głębokich rysach, do dzisiaj widocznych w świadomości, życiu społecznym i gospodarczym wschodniej części RFN - ocenia Frymark.

Badacz zaznacza, że wydarzenia sprzed 30 lat przyniosły duże zmiany głównie dla Niemców mieszkających na terenach dawnej Niemieckiej Republiki Demokratycznej, życie obywateli zachodniej części państwa niewiele się zmieniło.

Tereny wschodnich Niemiec mocno ucierpiały na transformacji gospodarczej, która nastąpiła po zjednoczeniu, pojawiło się masowe bezrobocie, ich mieszkańcy często mają poczucie, że po 1989 r. system polityczny i gospodarczy został im narzucony z zachodu - tłumaczy analityk. Dodaje, że chociaż ekonomiczne skutki tej sytuacji są już dzisiaj mniej odczuwalne, to konsekwencje emocjonalne, przejawiające się m.in. w frustracji, poczuciu porzucenia przez państwo czy mniejszym zaufaniu do instytucji publicznych są widoczne do teraz.

Z perspektywy Niemców ze wschodu, mieszkańcy dawnego NRD za transformację zapłacili najwyższą cenę ze wszystkich państw byłego bloku wschodniego - wyjaśnia Frymark. Uważają, że ten proces przebiegał tam najszybciej, najostrzej i wiązał się z największymi kosztami społecznymi - dopowiada. Dodatkowo duże znaczenie miały tutaj dwa ostatnie kryzysy, ekonomiczny z 2008 r. i migracyjny z 2015 r., których skutki były o wiele głębiej odczuwane na wschodzie RFN.

Według rozmówcy PAP, między mieszkańcami wschodniej i zachodniej części Niemiec wciąż istnieją znaczące różnice dotyczące poglądów politycznych, stosunku do państwa i ekonomii, które w niektórych przypadkach nie tylko się nie pomniejszają, ale nawet rosną.

Frymark podkreśla jednak, że są one widoczne głównie w starszym pokoleniu Niemców. Badania opinii publicznej, na które się powołuje, pokazują, że postawy obywateli tego państwa urodzonych już po 1990 r. są do siebie zbliżone, niezależnie od miejsca zamieszkania. Badacz zauważa również, że nowe pokolenie Niemców ze wschodu nie odczuwa też specjalnego wstydu czy kompleksu z powodu swojego pochodzenia.

Przedstawiciele pokolenia pamiętającego jeszcze NRD mają często poczucie, że wraz ze zjednoczeniem, dorobek ich życia, cała praca została uznana za nic niewartą - mówi analityk. To przeświadczenie wzmacnia chociażby rozpoczęty po 1990 r. proces wymiany całej kadry zarządzającej, osób zajmujących wyższe stanowiska na wschodzie, na ludzi przybyłych z zachodu - uzupełnia.

Jak tłumaczy Frymark to zjawisko widoczne jest do dziś, np. żaden z rektorów 81. niemieckich uniwersytetów nie pochodzi ze wschodnich Niemiec. Podobnie jest w świecie mediów, polityce, gospodarce.

Niemcy mieszkający na terenach byłej NRD charakteryzują się też mniejszym zaangażowaniem społecznym, niż ich rodacy na zachodzie - zauważa specjalista warszawskiego ośrodka. Wyborcy na wschodzie częściej głosują na ugrupowania skrajne, takie jak Lewica (Die Linke) czy cieszącą się tutaj dużym poparciem Alternatywę dla Niemiec (AfD), co można wyjaśniać przeświadczeniem, że politycy tradycyjnych partii nie rozumieją i nie interesują się problemami wschodniej części kraju - opisuje ekspert.

Badacz z OSW zwraca uwagę na to, że pod względem gospodarczym zjednoczenie było sukcesem, co potwierdzają statystyki ekonomiczne. Różnice między zachodem a wschodem Niemiec są wciąż widoczne, ale o ile w 1990 r. PKB w przeliczeniu na mieszkańca na terenie dawnego NRD wynosiło 40 proc. tej wartości dla zachodu kraju, w 2020 r. współczynnik ten osiągnął już 75 proc.

Świadectwem coraz lepszej kondycji gospodarczej wschodnich Niemiec jest też stopniowe wygaszanie finansowania, zapoczątkowanych po zjednoczeniu specjalnych programów mających wspierać modernizację terenów byłego NRD - ocenia analityk. Jak mówi, trudno jest obliczyć kwotę pełnego wsparcia, jakie przez 30 lat otrzymały wschodnie landy, ale szacuje się ją na 1,5-3 bln euro.

Inną pozytywną tendencją są statystyki dotyczące migracji - wyjaśnia Frymark. Przez 30 lat po zjednoczeniu ze wschodu na zachód Niemiec wyjechało około 3,5 mln ludzi i chociaż ogólny kierunek migracji wewnętrznej w RFN się nie zmienił, w dwóch wschodnich landach, Saksonii i Brandenburgii, osiedla się teraz więcej osób niż z nich emigruje - relacjonuje badacz.

Wschodnie landy przyciągają też nowe inwestycje, tak stało się np. z planowaną w Brandenburgii fabryką samochodów Tesla, o lokalizację której region konkurował z położonym na zachodzie kraju Hamburgiem - wylicza analityk.

Stereotypowy podział na Niemców ze wschodu - Ossi, i z zachodu - Wessi wciąż jednak funkcjonuje - mówi Frymark dodając, że chociaż znów widoczne jest to głównie w starszym pokoleniu, różnice między mieszkańcami dwóch części RFN są wciąż obecne po 30 latach od zjednoczenia kraju.

Jerzy Adamiak (PAP)