"Tzw. Kongres Deputowanych Wszystkich Poziomów zwróci się 28 lutego do Moskwy o przyłączenie Naddniestrza do Rosji" – powiadomił w czwartek mołdawski portal Deschide.md, powołując się na opozycyjnego polityka z Naddniestrza Ghenadie Ciorbę.

Poszedł on nawet o krok dalej, sugerując, że występując dzień później przed rosyjskim Zgromadzeniem Federalnym, Władimir Putin mógłby zainicjować pozytywną reakcję Moskwy na ten wniosek.

Jak zwrócił uwagę w rozmowie z PAP analityk OSW Kamil Całus, chociaż jeszcze nic się nie wydarzyło, temat został podchwycony przez media, a nawet przez część komentatorów, którzy już spekulują na temat możliwej rosyjskiej operacji w Naddniestrzu.

Reklama

Pusty gest Kremla

"Naddniestrze faktycznie mogłoby poprosić Rosję o uznanie i nie byłby to pierwszy raz, ale z punktu widzenia Moskwy odpowiedź pozytywna nie przyniesie jej żadnych większych korzyści – oprócz wzrostu napięć w Mołdawii i regionie" – zauważył Całus.

Rosję od separatystycznego Naddniestrza oddziela Ukraina, a na terytorium tego mołdawskiego regionu znajduje się stosunkowo niewielka liczba rosyjskich wojsk. Według Całusa taki gest ze strony Moskwy "nie miałby znaczenia praktycznego", a wręcz unaoczniłby słabość Rosji. "Całkowicie jednak decyzji o uznaniu wykluczać nie należy" – zaznaczył ekspert.

Ukraina w Naddniestrzu

O wiele bardziej wątpliwa jest ewentualna zgoda na "przyłączenie Naddniestrza". "Nie tylko jest to obecnie fizycznie niemożliwe, ale też narażałoby Naddniestrze na potencjalny atak ze strony Ukrainy. Atak, którego Rosja by nie odparła" – ocenił Całus.

Władze separatystycznego regionu zaplanowały na przyszły tydzień Zjazd Deputowanych Wszystkich Poziomów w związku "z naciskami gospodarczymi ze strony Kiszyniowa".

Konflikt na ostro

"Organizacja tego zjazdu, będącego ważnym formatem, wpisuje się w trwający od stycznia ostry konflikt pomiędzy Tyraspolem i Kiszyniowem. Jest on związany z likwidacją przez Kiszyniów ulg celnych dla naddniestrzańskich przedsiębiorstw. Nie ma więc wątpliwości, że w wymiarze lokalnym sama organizacja Zjazdu i jego ewentualne decyzje mają stanowić narzędzie wywierania presji na Kiszyniów i instrument negocjacyjny. Opłaca się to też Rosji, ponieważ im więcej napięć w relacjach Tyraspol-Kiszyniów, tym łatwiej siłom prorosyjskim w Mołdawii atakować obecny prozachodni rząd" – przekonuje Całus.

"Biuro ds. reintegracji uważnie śledzi sytuację w regionie Naddniestrza w kontekście wydarzeń w Tyraspolu w dniu 28 lutego, pozostając w kontakcie z misją OBWE i innymi partnerami międzynarodowymi" – poinformowały władze w Kiszyniowie, cytowane przez Deschide.md.

W komunikacie zaznaczono, że z informacji, którymi dysponują władze Mołdawii, "nie wynika, że sytuacja w regionie może się pogorszyć".

"Jesteśmy przekonani, że Tyraspol jest świadomy konsekwencji, jakie poniesie w wypadku ewentualnych nieprzemyślanych kroków" – podkreślono.

Separatystyczna republika w Mołdawii

Naddniestrze - zdominowana przez ludność rosyjskojęzyczną separatystyczna republika na terytorium Mołdawii - na początku lat 90. wypowiedziało posłuszeństwo władzom w Kiszyniowie i po krótkiej wojnie, której towarzyszyła rosyjska interwencja, wywalczyło niemal pełną niezależność. Ma własnego prezydenta, armię, siły bezpieczeństwa, urzędy podatkowe i walutę.

Niepodległości Naddniestrza nie uznało żadne państwo, w tym Rosja, choć ta ostatnia wspiera je gospodarczo i politycznie. W Naddniestrzu stacjonuje około 1,5 tys. rosyjskich żołnierzy.

Justyna Prus