Zełenski chce rozdzielić stanowisko wyłanianego w bezpośrednich wyborach mera od stanowiska szefa Kijowskiej Miejskiej Administracji Państwowej, która jest władzą wykonawczą. Obie te funkcje pełni obecnie były zawodowy mistrz świata w boksie Witalij Kliczko, sojusznik polityczny poprzednika Zełenskiego, Petra Poroszenki.

Kliczko jest merem ukraińskiej stolicy od 2014 roku. Na stanowisko szefa Kijowskiej Miejskiej Administracji Państwowej mianował go w tymże roku Poroszenko. Zgodnie z konstytucją szef kijowskiej administracji mianowany jest i odwoływany przez prezydenta na wniosek rządu.

W środę administracja Zełenskiego zwróciła się do gabinetu premiera Wołodymyra Hrojsmana z prośbą o zwolnienie Kliczki. Oznacza to, że były bokser, któremu pozostanie jedynie stanowisko mera, będzie pełnił funkcje czysto reprezentacyjne.

„Pozbawienie wybranego w wyborach mera uprawnień wykonawczych jest powrotem do metod (obalonego w 2014 roku i ukrywającego się w Rosji byłego prezydenta Wiktora) Janukowycza i oznacza koniec samorządu w Kijowie. Będziemy mieli mera, który wypełnia wyłącznie dekoracyjne funkcje i mianowanego z góry człowieka, który nie jest wybierany i faktycznie nie ma żadnych zobowiązań przed społeczeństwem” – ocenił tę sytuację Kliczko.

Reklama

Były bokser, który cieszy się popularnością wśród mieszkańców Kijowa, zagroził także, iż rozpisze wcześniejsze wybory mera. Zgodnie z kalendarzem wyborczym wybory samorządowe na Ukrainie powinny odbyć się w październiku 2020 roku. Ekipa prezydenta Zełenskiego zastanawia się, czy po sukcesach w wyborach prezydenckich i parlamentarnych, nie ogłosić jeszcze w tym roku wcześniejszych wyborów samorządowych.

Wśród kandydatów na szefa Kijowskiej Miejskiej Administracji Państwowej wymieniany jest Ołeksandr Tkaczenko, który dostał się w wyniku wyborów parlamentarnych do Rady Najwyższej z ramienia prezydenckiej partii Sługa Narodu. Jest on dyrektorem holdingu medialnego „1+1 media”, należącego do oligarchy Ihora Kołomojskiego.

>>> Czytaj też: Europa starzeje się dramatycznie. Najgorzej jest w Portugalii