Big Tech pod lupą
Sprawa jest jednak znacznie głębsza niż tylko kary finansowe za naruszenie przepisów Aktu o Rynkach Cyfrowych (DMA). . Jak podkreśla Sylwia Czubkowska, dziennikarka i autorka książek Chińczycy trzymają nas mocno i Bóg techy. Jak wielkie firmy technologiczne przejmują władzę nad Polską i światem, problem nie ogranicza się do kilku firm łamiących przepisy. Chodzi o cały system działania big techów — zarówno amerykańskich, jak i chińskich — który opiera się na ogromnym wpływie politycznym, gospodarczym i społecznym.
Z jednej strony mamy Facebooka, który próbuje obejść regulacje unijne, wprowadzając model „pay or ok”: albo płacisz za korzystanie z platformy, albo zgadzasz się na pełną monetyzację twoich danych. Z drugiej — Huawei, który formalnie zapowiada „zero tolerancji dla korupcji”, ale jednocześnie funkcjonuje w systemie silnych powiązań z Komunistyczną Partią Chin, służbami i państwowymi funduszami.
Polityka i pieniądze: układ (nie)doskonały
Nie chodzi tu tylko o dane użytkowników czy prywatność. To walka o wpływy geopolityczne. Prezydent USA Donald Trump zawiesił prawo nakazujące ściganie amerykańskich firm za korumpowanie zagranicznych urzędników. Huawei traci kontakty w Brukseli po oskarżeniach o korupcję. Big techy wspierają polityków i oczekują politycznego wsparcia w zamian. Przykład? Prezesi wielkich firm z pierwszych rzędów na inauguracji prezydenckiej. Kto komu oddaje ukłon?
„Roz...nienie” jak psuje się internet
Cory Doctorow ukuł termin „enshitification” — proces celowego pogarszania usług cyfrowych po to, by użytkownik musiał dopłacać, żeby odzyskać funkcjonalność, do której był wcześniej przyzwyczajony. To właśnie obserwujemy dziś: płacimy, by nasze posty dotarły do znajomych. Płacimy, żeby mieć dostęp do wersji platformy, która jeszcze kilka lat temu była normą. A potem jeszcze raz płacimy — za reklamę własnych treści, które oddaliśmy za darmo.
Użytkownik jako towar
Najbardziej niepokojące w tym wszystkim jest to, że przeciętny użytkownik wciąż nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo jest w tym wszystkim wykorzystywany. Regulaminy serwisów społecznościowych są nie do przeczytania, a jeszcze trudniejsze do zrozumienia. Tymczasem kliknięcie „akceptuję” oznacza często zgodę na przekazywanie danych, które napędzają gigantyczny rynek reklamy.
Unia Europejska próbuje to ograniczyć — wymuszając większą przejrzystość, prawo wyboru i ochronę prywatności. Ale jak pokazuje rzeczywistość, nawet największe kary nie są dla gigantów problemem finansowym. Problemem jest konieczność zmiany modelu działania.
Chińskie ambicje i zachodnie złudzenia
Huawei, chiński gigant technologiczny, znalazł się w centrum śledztwa belgijskiej prokuratury dotyczącego korupcji europosłów. W odpowiedzi Unia zakazała kontaktów urzędników z przedstawicielami firmy. Oficjalne stanowisko Huawei? „Zero tolerancji dla korupcji”. Równolegle szef PR-u zapewnia o przejrzystości, ale dziennikarka Sylwia Czubkowska przypomina – w Chinach każda większa firma działa w symbiozie z państwem. Huawei może mieć pracowniczy model własności, ale decyzje i kierunki działania nie są wolne od wpływu Partii Komunistycznej.
Nie chodzi tylko o dane przesyłane do Pekinu. Chodzi o potęgę – geopolityczną, gospodarczą i strategiczną. Firmy takie jak Huawei, Tencent czy Alibaba są narzędziem realizacji chińskich planów, m.in. „Made in China 2025” i ambicji zastania największą potęgą do 2047 roku. W ich strukturach często obecni są byli oficerowie lub urzędnicy. Działają na zasadzie „dajemy wam subsydia, wy oddajecie wpływy”.
Kary nie zmienią świata, ale mogą go poruszyć
Mimo rekordowych kar dla Big Techów, rzeczywiste zmiany następują powoli. Postępowania trwają latami, apelacje przeciągają wykonanie wyroków, a grzywny często pozostają na papierze. Ale nie chodzi tylko o pieniądze. Głównym celem jest zmuszenie firm do przestrzegania zasad: przejrzystości, ochrony danych, uczciwej konkurencji.
Facebook próbował obejść regulacje Unii poprzez formułę „pay or ok” – albo zgadzasz się na przetwarzanie danych, albo płacisz. UE uznała, że to nie jest rzeczywista zgoda, lecz forma wymuszenia. Podobne strategie stosują inne platformy – wyciskając wartość z użytkowników na każdym możliwym poziomie. Nie płacisz? Twoje dane są produktem.
Jesteśmy medium. I produktem.
Największe kłamstwo Big Techu? Że to oni są „mediami społecznościowymi”. Tymczasem to użytkownicy tworzą treści. Facebook, Instagram, TikTok – to tylko platformy. A my – ich paliwo. Oddajemy im swój czas, dane, uwagę. I coraz częściej – pieniądze.
TikTok pod lupą – dane Europejczyków w Chinach
Kara nałożona przez irlandzkiego regulatora na TikToka dotyczy nielegalnego przekazywania danych użytkowników z UE do Chin. TikTok broni się, że to już przeszłość, że buduje europejskie centra danych w ramach projektu „Project Clover”, m.in. w Norwegii i Finlandii. Ale fakt pozostaje faktem: dane Europejczyków przez długi czas lądowały w Chinach. To nie spekulacja – to stwierdzony fakt.
Co więcej, jeżeli TikTok to robił, istnieje uzasadnione przypuszczenie, że robią to też inne chińskie podmioty. A to już nie jest tylko kwestia prywatności, lecz także bezpieczeństwa narodowego i integralności Unii.
Huawei – więcej niż smartfony
Kiedy USA wprowadziły tzw. „czarne listy” i zablokowały współpracę amerykańskich firm z Huawei, najbardziej odczuli to konsumenci – smartfony tej firmy straciły dostęp do Androida, Gmaila i usług Google’a. Ale to był tylko wierzchołek góry lodowej. Huawei to przede wszystkim infrastruktura telekomunikacyjna: sieci 4G, 5G, sprzęt dla operatorów. I to właśnie o tę infrastrukturę toczy się najcięższa walka.
W Europie kolejne kraje zaczęły ograniczać dostęp firm uznawanych za „niezaufane”, co w praktyce oznaczało chińskie spółki. W tym Huawei. Ale zamiast oficjalnych zakazów – tworzy się listy dostawców zaufanych. Niby to samo, ale formalnie bez bezpośredniego wykluczania.
Korupcja w Brukseli – Huawei w centrum śledztwa
Od 2021 roku w Belgii toczy się śledztwo w sprawie korumpowania asystentów europosłów przez Huawei. Podejrzenia są poważne – zarzuty postawiono już ośmiu osobom, głównie z kręgów politycznych. Mimo że sama firma nie ma już oficjalnego wstępu do Parlamentu Europejskiego, nadal działa przez organizacje branżowe, think-tanki, stowarzyszenia – często pod przykrywką instytucji zajmujących się np. energetyką czy innowacjami.
To pokazuje, jak głęboko sięga wpływ korporacji na politykę UE. Huawei nie musi być obecny osobiście, by mieć wpływ na kształt prawa. Zresztą nie tylko on – wśród największych oficjalnych lobbystów w Brukseli królują amerykańskie Big Techy: Meta, Google, Apple. Huawei wypadł już z pierwszej dziesiątki, ale wciąż gra na kilku polach.
Trzy nogi Huawei: sieci, konsumpcja i energia
Mimo ciosów, Huawei nie upadł. Przeciwnie – firma dostosowała się, stworzyła własny system operacyjny, zaczęła rozwijać nowe sektory. Jednym z nich jest energetyka odnawialna – Huawei posiada już jedną trzecią europejskiego rynku inwerterów fotowoltaicznych.
Dodatkowo, dzięki niepełnym regulacjom – np. braku polskiej ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa – Huawei nadal może dostarczać urządzenia w newralgicznych sektorach. To nie jest przypadek, tylko efekt braku decyzji politycznych i skutecznych regulacji.
Lobbing jako broń
Bruksela stara się porządkować zasady gry – lobbyści muszą być zarejestrowani, ujawniać spotkania, wydatki i cele działalności. Ale system ma luki. Nie każda organizacja, która wpływa na prawo, nazywa się lobbingową. W praktyce europejska dzielnica w Brukseli pełna jest instytucji, fundacji, think-tanków i NGO-sów, które mają jeden wspólny cel – wpłynąć na kształt przepisów w sposób korzystny dla konkretnych interesów.
Wielu z nich finansowanych jest pośrednio lub bezpośrednio przez globalne korporacje. Nawet jeśli Huawei został wykluczony z Digital Europe – nadal działa poprzez inne kanały. I to skutecznie.
Co dalej?
Śledztwa trwają. Zarzuty padają. Ale to nie jest koniec gry. To, czy Europa ochroni swoje dane, infrastrukturę i niezależność, zależy od kilku kluczowych decyzji:
- Czy państwa członkowskie wdrożą spójne regulacje dotyczące bezpieczeństwa dostawców technologii?
- Czy zmieni się prawo lobbingowe i sposób jego egzekwowania?
- Czy obywatele zaczną dostrzegać realny wpływ Big Techu i domagać się zmian?
Bo problem nie dotyczy wyłącznie europosłów, regulatorów i gigantów technologicznych. Dotyczy każdego z nas – naszych danych, prywatności, wolności i przyszłości cyfrowego świata.