- W 2008 roku mieliśmy natomiast do czynienia z zahamowaniem sprzedaży produktów inwestycyjnych, typu unit link ze składką jednorazową - mówi Artur Olech, wiceprezes Generali Życie.Dodaje, że według szacunków po III kwartale rynek produktów ze składką regularną wzrósł o około 1 proc.
- W ubezpieczeniach na życie około 15 mld zł składek w 2008 roku stanowiły polisolokaty. W tym roku te przychody zmaleją, więc cały rynek wykaże spadek przychodów ze składek - prognozuje Maciej Jankowski, prezes grupy Commercial Union w Polsce.
Ten wynik będzie efektem spadku stóp procentowych, co skutkuje mniejszą opłacalnością takich produktów i dla klientów, i dla prowadzących je firm. Z punktu widzenia ubezpieczycieli istotne jest też ryzyko ewentualnej upadłości banku współpracującego z towarzystwem w tym zakresie.

Trudno o większe przychody

Reklama
Commercial Union i grupa VIG już zapowiedziały, że takich polis nie będą sprzedawały. PZU Życie, który w tym roku pozyskał z nich większość z 6,4 mld zł z ubezpieczeń bankowych, również zapowiada ograniczenie swojej aktywności w tym zakresie. Przy czym, co ciekawe, o ile pierwszy z potentatów chce zrekompensować sobie spadek przychodów z polisolokat, oferując polisy strukturyzowane, o tyle drugi jest bardziej sceptyczny.
- Produkty strukturyzowane to rodzaj zakładu. Dlatego nie chcemy rozwijać sprzedaży takich produktów - mówi Piotr Kruszewski, wiceprezes PZU Życie.
Dodaje, że jego spółka chce sprzedawać ubezpieczenia ze składką regularną, które zapewniają mniejsze wolumeny składek, ale większe zyski.
- Polisy inwestycyjne we współpracy z bankami traktujemy jak klucz do oferowania innych produktów za pośrednictwem banków - mówi Andrzej Klesyk, prezes grupy PZU.
W 2008 roku jego firma sprzedała tą drogą polisy na życie za 6,4 mld zł. Ten rok da z pewnością mniejsze przychody ze składek.
- Skutkiem wzrostu bezrobocia może być mniejsze zainteresowanie polisami grupowymi - mówi Andrzej Klesyk.
W 2008 roku jego firma zebrała 3,7 mld zł składek z takich umów, czyli niemal 5 proc. więcej niż rok wcześniej.

Majątkowe wzrosną

Mniejsze powody do zadowolenia będą mieli też ubezpieczyciele majątkowi. Spodziewają się wzrostu przychodów ze składek, ale już tylko jednocyfrowego. 2008 rok zamknęli niemal 13-proc. wzrostem, zbierając 20,5 mld zł składek.
- Mniejsze przychody ze składek będą efektem spadku wartości ubezpieczanego mienia - mówi Andrzej Klesyk.
Dodaje, że w ubezpieczeniach komunikacyjnych spodziewa się pogorszenia struktury wiekowej pojazdów, co skutkuje np. mniejszym zainteresowaniem polisami AC. Również mniejsza wycena wartości budynków będzie powodowała, że przychody będą mniejsze.
- Tam, gdzie tracimy na sprzedaży polis korporacyjnych, będziemy proponowali wyższe składki nawet za cenę utraty klienta - dodaje Andrzej Klesyk.
Chodzi tu głównie o ubezpieczenia flot. Dla towarzystw sprzedaż polis OC to spore ryzyko ze względu na rosnące wypłaty. Na przykład PZU musiało utworzyć 400 mln zł dodatkowej rezerwy na renty wypłacane z polisy OC poszkodowanym w poprzednich latach.
Towarzystwa majątkowe i życiowe w równym stopniu obawiają się skutków zmniejszenia liczby i wartości udzielanych kredytów hipotecznych, do których sprzedawały polisy na życie, nieruchomości, NNW czy utraty pracy.
OPINIE
MICHAŁ GOMOWSKI
wiceprezes Generali TU
W warunkach spowolnienia można się spodziewać wśród ubezpieczycieli wzmożonej walki zwłaszcza o tych klientów, którzy powodują mało szkód. Tylko ta grupa klientów ma szansę na niższe stawki. Mimo zniesienia podatku Religi obciążającego polisy komunikacyjne, firmy ubezpieczeniowe borykać się będą z wydatkami, jakie wynikają z wejścia w życie przepisów uprawniających do otrzymania zadośćuczynienia za śmierć osoby bliskiej. Szacujemy, że w niedalekiej przyszłości kwoty wypłat z tego tytułu będą w skali roku wyższe niż ubiegłoroczne wpływy do NFZ z tytułu podatku Religi (czyli około 800 mln zł - przyp. red.). Trudno sobie wyobrazić, by kolejne zwiększenie obciążeń ubezpieczycieli z tytułu odszkodowań pozostało bez wpływu na ceny polis OC komunikacyjnego.
MACIEJ JANKOWSKI
prezes Grupy CU w Polsce
Główną przyczyną rezygnacji czy ograniczenia aktywności towarzystw w zakresie sprzedaży polisolokat jest chęć uniknięcia ekspozycji na ryzyko kredytowe. Teraz banki są znacznie mniej skłonne do pożyczania sobie wzajemnie pieniędzy, więc dlaczego ubezpieczyciel ma lokować w banku pieniądze zebrane z tego typu polis? Obecnie nie opłaca się zawierać umów z bankami i sprzedawać polisolokat. Cena, jaką banki musiałby zapłacić za taki kapitał, jest dość wysoka. A stopy procentowe spadają, co przekłada się na oprocentowanie depozytów. W konsekwencji potencjalne korzyści dla klientów i instytucji finansowych maleją. Pojawia się miejsce na rynku dla produktów dających gwarancję braku straty kapitału, a mających atrakcyjny potencjał wzrostu zysków.
ikona lupy />
Michał Gomowski, wiceprezes Generali TU / DGP
ikona lupy />
Rynek ubezpieczeń w 2008 roku / DGP