W ciągu minionego miesiąca na całym świecie rosła wartość akcji i innych ryzykownych aktywów w reakcji na silniejszy od oczekiwań ekonomistów wzrost w drugim kwartale oraz wyniki części sondaży, które wzbudziły nadzieje na stosunkowo szybkie odbicie.

Odbudowa utraconego wcześniej dorobku na rynkach kapitałowych i szersze poluzowanie warunków finansowych zapowiadają zmianę prognoz wzrostu, dzięki pełnemu prawości cyklowi finansowej i gospodarczej poprawy.

Jednak wycofanie się w ostatnich dniach chińskich banków z akcji kredytowej oraz słabe nastroje konsumentów i wyniki sprzedaży detalicznej w USA ożywiły obawy co do tego, że rynek pognał do przodu wyprzedzając samego siebie.

Reklama

Jak wynika z niedawnej przeszłości, centralni bankierzy na ogół dążą do trzeźwego osądu spraw i podtrzymują swoje prognozy długiego i powolnego wychodzenia z gospodarczego dołka.

Powstaje pytanie czy ostatnia niespodzianka – ostre odbicie w Azji, lepszy niż zakładano wzrost PKB we Francji i w Niemczech, odradzanie się handlu, wahnięcie w sferze odbudowy zapasów i skok w produkcji samochodów – wnoszą coś dodatkowo do ocen, iż trzeci kwartał w tym roku najpewniej będzie silny.

Centralni bankierzy wydają się być sceptyczni. Axel Weber, prezes Bundesbanku, powiedział w tym tygodniu gazecie „Die Ziet”; „Nie jestem przekonany, ze odrodzenie jest już trwałe i gospodarka sama będzie zdolna dźwigać się naprzód.”

Opublikowane także w tym tygodniu protokoły z ostatniego posiedzenie Banku Anglii sugerują, że „pojawiło się zbyt mało dowodów, uzasadniających zmianę poglądów na temat bardzo szerokiego spektrum perspektyw dla gospodarki na okres średnioterminowy”, chociaż ryzyko dla wzrostu w najbliższym czasie „najpewniej zaniknie”.

W swoim komunikacie z 12 sierpnia Fed także dokonał stosunkowo niewielu modyfikacji w sprawie oceny perspektyw rozwoju, chociaż stwierdził, że „gospodarcza aktywność zwiększa tempo”.

Zdaniem centralnych bankierów na rynkach doszło do istotnej poprawy, ale zwrócili uwagę, że system finansowy jest wciąż uzależniony od wsparcia rządu, a banki pozostają dalej pod presją i są bardzo ostrożne w udzielaniu kredytów.

Ostatecznie popyt konsumpcyjny i biznesu w głównych gospodarkach rozwiniętych jest wciąż słaby, zwłaszcza jeśli wykluczy się jednorazowe efekty w postaci pogramów zachęcających do kupna samochodów.

Wielu oficjeli widzi pewne ryzyko zbyt dużego spadku inflacji, w warunkach gdy aktywność gospodarcza i wykorzystanie mocy produkcyjnych, w tym zatrudnienia, pozostaje wciąż na bardzo niskim poziomie.

Jednak istnieje również możliwość, że odrodzenie w rzeczywistości będzie bardziej żywotne i trwałe – a wolne moce w mniejszym nadmiarze – niż to przewidują centralni bankierzy.

To stwarza dylemat dla decydentów, którzy chcieliby zasygnalizować, że nadal nie spodzieją się wzrostu stóp procentowych przez jakiś okres czasu, aby zapobiec przedwczesnemu wzrostowi rynkowych stóp procentowych. Ale równocześnie bankierzy chcieliby zachować elastyczność, mając pole manewru w odpowiedzi na dane dotyczące odrodzenia.

Szczególnie na rynkach wschodzących pojawiło się zaniepokojenie co do tego, że dzisiejsze programy stymulacyjne mogą doprowadzić do rozdęcia cen aktywów i posieją ziarno pod przyszłą niestabilność finansową.

Można oczekiwać, ze podczas konferencji w Jackson Hole, w której rolę gospodarze pełni oddział Fed w Kansas City, wyłoni się konsensus, iż kryzys dowiódł, ze osiągnięcie niskiej inflacji nie wystarczy, aby zapewnić stabilność gospodarczą.

Centralni bankierzy wiedzą, ze w przyszłości będą musieli poświęcić tyleż samo uwagi sprawie promocji stabilności finansowej, ale nie mają pewności, czy wiedzą, jak to zrobić.

Tłum. T.B.