MARIUSZ GAWRYCHOWSKI
Czy fundusze unijne skierowane do przedsiębiorców na inwestycje związane z ochroną środowiska są łatwiejsze do uzyskania niż inne dotacje? Jak państwo to oceniają, szczególnie w porównaniu z dotacjami w programie Innowacyjna Gospodarka?
Bernadetta Czerska, Eficom
Fundusze unijne dla przedsiębiorstw w programie Innowacyjna Gospodarka są w osi priorytetowej IV programu Infrastruktura i Środowiska. Trwa właśnie konkurs, który wyczerpie alokacje środków w tym priorytecie. W związku z tym na poziomie krajowym program Innowacyjna Gospodarka będzie jedynym źródłem wspierania projektów związanych z ochroną środowiska w przedsiębiorstwach.
Reklama
W obu programach mamy podobną liczbę załączników, tak samo mocno sformalizowane warunki aplikowania o wsparcie. Firmy muszą wykazać się cierpliwością i starannością. Aplikowanie o środki z programu Innowacyjna Gospodarka może być o wiele trudniejsze dla firm ze względu na innowacyjność, o której wspomniałam. Dotacje, które dzisiaj w programie Innowacyjna Gospodarka moglibyśmy brać pod uwagę jako źródło wsparcia ochrony środowiska, koncentrują się albo na wspieraniu nowych technologii, albo na wsparciu dla sfery badawczo-naukowej. W związku z tym przedsiębiorstwo, które będzie chciało pozyskać środki na swój ekologiczny projekt, będzie zmuszone konkurować o pieniądze z inwestycjami produkcyjnymi. To poważna trudność.

Dotacje z programu Infrastruktura i Środowisko są bezpośrednio przeznaczone na projekty związane z ochroną środowiska.



Szymon Żółciński, Accreo Taxand
Zgadzam się z moją przedmówczynią. Szkoda, że środki w programie Infrastruktura i Środowisko kończą się. Pieniędzy nie było dużo, bo raptem 200 mln euro, popyt na nie także nie był nadzwyczajny. Jeśli chodzi o proces aplikowania, to – w moim odczuciu – program Infrastruktura i Środowisko jest trudniejszy. Wynika to przede wszystkim z liczby dokumentów, które firmy muszą przygotować. W Działaniu 4.4. w programie Innowacyjna Gospodarka przeciętna aplikacja ma około 50 stron i składa się ją w jednym egzemplarzu.

W Programie Operacyjnym Infrastruktura i Środowisko wniosek składamy w dwóch egzemplarzach i mamy o wiele więcej wymaganych załączników. To powoduje, że aplikacja zajmuje 1–2 tys. stron. W niektórych działaniach w tym programie, jak na przykład przy ubieganiu się o wsparcie na inwestycje w odnawialne źródła energii, wymagane są nawet trzy egzemplarze wniosku. Ta ogromna góra papieru nijak się ma do postaw ekologicznych, które ten program powinien kreować. Dodatkowo taka duża liczba dokumentów wydłuża też proces oceny.



Joanna Książek-Wieder, Ministerstwo Środowiska
Program Infrastruktura i Środowisko to największy polski program operacyjny. Jego skala jest zauważalna nie tylko na poziomie krajowym, ale również na poziomie całej Unii Europejskiej. Z tym wiąże się wiele zobowiązań. W jednym programie mamy wsparcie dla dużych projektów infrastrukturalnych oraz dla małych projektów, związanych z ekologią, zdrowiem czy edukacją. Ponad 70 proc. tego programu to pieniądze na wsparcie projektów transportowych.
Podczas prac nad tym programem mieliśmy dylemat. Zastanawialiśmy się, czy wniosek o wsparcie powinien być taki sam dla wszystkich działań w programie, czy też jego kształt powinien być uzależniony od rodzaju dotacji. Przyjęliśmy ten pierwszy wariant. Myślę, że w ten sposób zapewniliśmy spójność dokumentów, co może być dla beneficjenta utrudnieniem, ale ułatwia nam proces oceny projektu.
Gabriela Popowicz, Ministerstwo Rozwoju Regionalnego
Należy pamiętać, że kwota, która przedsiębiorcy mieli do swojej dyspozycji, to 200 mln euro. Została ona już rozdysponowana w taki sposób, by jak największa grupa beneficjentów mogła skorzystać ze wsparcia. Chodzi m.in. o określenie maksymalnej kwoty dotacji, którą firma może dostać na jeden projekt.
Podczas przygotowywania procedury aplikacyjnej kierowaliśmy się doświadczeniem, jakie zdobyliśmy w realizacji analogicznego działania skierowanego dla przedsiębiorców w ramach Sektorowego Programu Operacyjnego Wzrost konkurencyjności przedsiębiorstw na lata 2004 – 2006. Zastosowaliśmy dobre praktyki, które sprawdziły się w poprzedniej perspektywie finansowej i które sprawdzają się w programie Innowacyjna Gospodarka.

W ramach IV Priorytetu mamy nie tylko małe projekty, ale także duże inwestycje, które muszą być notyfikowane w Komisji Europejskiej. W ich przypadku musimy zagwarantować wypełnienie przez beneficjenta wszystkich dokumentów, których wymaga w takich przypadkach UE. Dla Komisji Europejskiej realizowany przez przedsiębiorcę duży projekt nie różni się niczym od projektu samorządowego. Na razie mamy 10 takich inwestycji i zostały one już przekazane do rozpatrzenia do KE.



MARIUSZ GAWRYCHOWSKI
Jaka jest szansa, by w programie Innowacyjna Gospodarka pojawiły się dodatkowe pieniądze na wsparcie ekologicznych inwestycji przedsiębiorstw?
JOANNA KSIĄŻEK-WIEDER
Jest możliwość uzyskania dodatkowych środków z tzw. rezerwy wykonania, ale to może się stać dopiero w przyszłym roku.
GABRIELA POPOWICZ
Może w którymś momencie realizacji programu poszczególne priorytety będą konkurować o środki między sobą? Sam program opiera się na listach projektów kluczowych oraz na konkursach. Jeśli któreś z działań będzie się opóźniało, będzie to furtka dla podniesienia puli środków w priorytetach, w których pieniądze już się wyczerpały.
Nie mówię tylko o działaniach, za których wdrażanie jest odpowiedzialne Ministerstwo Środowiska, ale o całości środków w programie. Realokacja będzie się wiązała z negocjacjami z KE, dlatego każda zmiana musi być poprzedzona stosownymi analizami. Dziś jest za wcześniej, by mówić o rozpoczęciu realokacji. Mogę jednak zagwarantować czujną obserwację stanu realizacji projektów przez instytucję, którą nadzoruję.
SZYMON ŻÓŁCIŃSKI
Zainteresowanie wsparciem na inwestycje w dziedzinie ochrony środowiska jest bardzo duże. Wiąże się to z tym, że projekty, które wspiera program Innowacyjna Gospodarka są nastawione na generowanie zysku. Tymczasem projekty, które mogą uzyskać wsparcie w ramach czwartej osi programu Infrastruktura i Środowisko nie przynoszą przychodów. To są inwestycje w oczyszczalnie ścieków, w system odpylania. Mogą one zredukować koszty, ale na pewno same się nie sfinansują w dłuższym okresie czasu. Dlatego – w moim odczuciu – powinno być więcej środków na takie przedsięwzięcia.
BERNADETTA CZERSKA

Bardzo dużo przedsiębiorców pyta o możliwość uzyskania dotacji na inwestycje, związane z ochroną środowiska. Jest to tak liczna grupa, że nie mogę pogodzić się z tym, iż tych możliwości jest coraz mniej. Szukamy wszystkich szans, jakie oferuje rynek dotacji, szukamy nawet w regionalnych programach operacyjnych. Mam wiadomość, że jeżeli nie będzie wystarczającego wsparcia, to część firm nie będzie miała motywacji do inwestowania w działania proekologiczne. W obecnych warunkach rynkowych, w dobie spowolnienia gospodarczego, to naprawdę nie jest priorytetowy obszar dla biznesu.



Tym bardziej że wiemy, iż nie ma już pomocy publicznej na dostosowywanie naszych rozwiązań do obowiązujących standardów w zakresie ochrony środowiska w tych obszarach gospodarki, w których Polska nie ma okresów przejściowych. Dlatego jeśli firmy nie będą miały możliwości pozyskania środków, będą prowadzić swoją działalność w oparciu o spełnienie tylko w minimalnym stopniu stawianych przed nimi wymagań środowiskowych. Z punktu widzenia polityki ekologicznej państwa nie jest to najlepsze rozwiązanie, bo powinniśmy promować prośrodowiskowy rozwój biznesu.
Jeżeli chodzi o IV Priorytet, to nie wiem, jaka będzie efektywność inwestycji, które uzyskały wsparcie. W przypadku jego poprzednika – Działania 2.4 SPO WKP – dźwignia finansowa była bardzo wysoka. Każde 1 euro ze środków unijnych przyciągnęło 3 dodatkowe euro wyłożone przez przedsiębiorcę. To naprawdę znakomity rezultat, jeśli chodzi o dotacje. Do tego należy dołożyć powstanie nowych miejsc pracy i poważne zamówienia dla przedsiębiorstw, działających w sferze ochrony środowiska.
MARIUSZ GAWRYCHOWSKI
Jakie są doświadczenia przedsiębiorców z realizacji i rozliczania inwestycji, które uzyskały wsparcie unijne?
SZYMON ŻÓŁCIŃSKI
Z punktu widzenia przedsiębiorców zarówno etap aplikowania o fundusze, jak i etap faktycznego ich wykorzystania, jest trudny. Przede wszystkim wiąże się to z koniecznością zachowania określonych procedur przetargowych. Nie mówimy tu o prawie zamówień publicznych, bo stosowanie się do jego zapisów najczęściej nie jest wymagane. Są natomiast procedury określone w tzw. zasadach kwalifikowalności wydatków, które sprawiają przedsiębiorcom problemy.
Konieczność ich przestrzegania powoduje, że często przedsiębiorca staje przed wyborem: albo będę się do nich stosował i inwestycja opóźni mi się o rok, albo zrealizuję zamówienia swoją metodą i wtedy powstaje duże zagrożenie utratą dofinansowania. Mówimy o sytuacji, kiedy przetarg nie daje żadnych, rezultatów bądź o przypadku, gdy zgłoszone oferty nie odpowiadają np. parametrom technicznym. Alternatywą jest wtedy przystąpienie do negocjacji bezpośrednich z tymi oferentami, których oferty są najbardziej zbliżone do parametrów zapisanych w projekcie.
GABRIELA POPOWICZ

Wszystkie wytyczne, które u nas powstają, to nie tylko efekt naszych doświadczeń we wdrażaniu funduszy unijnych, ale także wynik wymagań, które przed nami stawia KE. Te mechanizmy, które przez firmy są odbierane jako istotne bariery, opierają się na przeświadczeniu, że środki publiczne powinny być wydawane z należytą ostrożnością. To także gwarancja spokoju dla beneficjenta, który ma pewność, że jeśli będzie przestrzegał określonych reguł, nie grozi mu odebranie pieniędzy.



SZYMON ŻÓŁCIŃSKI
Ma pani rację: albo firma dostosuje się do wymagań i wykorzysta unijne pieniądze, albo też nie będzie stosowała się do reguł i ich nie dostanie. Przedsiębiorcy, którzy chcą dostać dotacje, stosują się do procedur, bo są do tego zmuszeni.
Ciekawi mnie natomiast zmiana kierunku myślenia. O ile na początku poprzedniej perspektywy mieliśmy do czynienia z uproszczoną procedurą składania zamówień, o tyle pod koniec ona już zniknęła. Pragnę przypomnieć, że budzi ona sporo kontrowersji wśród beneficjentów.
W realizacji obecnej perspektywy finansowej ponownie doszło do podkręcenia wymogów dotyczących przetargów. Zastanawia mnie, skąd to się bierze. Rozumiem, że przekazanie puli środków publicznych do firmy wiąże się z nałożeniem na nią określonych wymagań. Natomiast sam kształt tych wymogów jest już niezrozumiały dla przedsiębiorców.
Należy pamiętać, że w Priorytecie IV programu Infrastruktura i Środowisko, o którym dziś rozmawiamy, dotacja wynosi do 30 proc. kosztów projektu. To środki prywatne dominują w finansowaniu przedsięwzięcia. Przedsiębiorca wykłada przecież na stół własne pieniądze, ale musi stosować takie ostre reguły, jakby wydawał tylko pieniądze publiczne.
BERNADETTA CZERSKA

Procedury zamówień publicznych są – w mojej ocenie – obudowane nadmiernym formalizmem. Mamy przecież wymagania kodeksu cywilnego, które są jasne i czytelne dla wszystkich. Jeden z naszych klientów zadał sobie trud zapoznania się z wytycznymi kwalifikowalności zamówień. I przyszedł do nas załamany, bo okazały się one dla niego kompletnie niezrozumiałe. Mówię o dużej korporacji, która działa na całym świecie i ma swój własny, globalny system zamówień. Musieliśmy przełożyć reguły stosowane przy dotacjach na ich zwykły język, by mogli oni zaimplementować je do swojego systemu. Na szczęście działo się to na etapie przygotowania aplikacji.



Dotarcie z podobnym przekazem do małego czy średniego przedsiębiorcy, który działa, opierając się na bardzo elastycznym systemie zamówień, może być jeszcze trudniejsze. Dlatego takie firmy odbierają zasady przetargowe jako przeszkodę w realizacji inwestycji. Tym bardziej że wytyczne dotyczące kwalifikowalności można stosować zarówno do kupowania biletów, jak i przetargu na autostradę – nie są one elastyczne.
Wydaje mi się, że dużym pozytywem jest to, iż w jednym dokumencie – wniosku o płatność – odbywa się sprawozdawczość i wnioskowanie o refundację. To duże ułatwienie dla beneficjentów.
MARIUSZ GAWRYCHOWSKI
Jak państwo oceniają nowy system wydawania pozwoleń środowiskowych na inwestycje? Czy jest on przeszkodą czy też pomocą dla beneficjentów?
JOANNA KSIĄŻEK-WIEDER
System działa sprawnie. Obserwujemy wzrost jakości decyzji środowiskowych, wydawanych przez organy do tego uprawnione. Także dokumenty, które nam beneficjenci przedkładają, są zdecydowanie lepszej jakości niż były dawniej. Jest w nich zdecydowanie mniej błędów proceduralnych i jakościowych, jeśli chodzi o sposób prezentacji danych w nich zawartych. Ogromny postęp poczyniła w tym zakresie Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Proszę pamiętać, że w ubiegłym roku brak należycie wykonanych ocen oddziaływania na środowisko był główną blokadą realizacji inwestycji drogowych. Wiele inwestycji, dzięki poprawnie wykonanej ocenie zostało odblokowanych i jest szansa na ich sprawną realizację.

Również w przypadku naszych osi programu Infrastruktura i Środowisko widzimy, że problem, który w zeszłym roku stanowił największą bolączkę dla beneficjentów, jest już rozwiązany. Pomogło nie tylko nowe prawo i zmiany organizacyjne, lecz także liczne szkolenia dla beneficjentów.



GABRIELA POPOWICZ
Mogę tę opinię potwierdzić. Tym bardziej że trafiają do nas wnioski, które są kierowane do KE, więc mamy dostęp do bezpośrednich komentarzy ze strony Brukseli. A te są pozytywne. Widać, że sporo się zmieniło w zakresie ocen oddziaływania na środowisko w ciągu ostatniego roku. Myślę, że nie powinniśmy spoczywać na laurach i wciąż pozostaje przed nami dużo do zrobienia, szczególnie w kwestii świadomości beneficjentów i instytucji, zaangażowanych w proces wdrażania funduszy unijnych.
SZYMON ŻÓŁCIŃSKI
Niestety, w nowej ustawie udało mi się dostrzec kilka problemów, które komplikują proces ubiegania się o wsparcie unijne. Chodzi mi przede wszystkim o brak prawnej możliwości przenoszenia decyzji o oddziaływaniu na ochronę środowiska na inny podmiot. Ten temat najczęściej podnoszą przedsiębiorcy, zainteresowani inwestycjami w energetykę odnawialną. Wynika to w dużym stopniu ze specyfiki tej branży, w której często kto inny rozwija projekt, a to inny później go faktycznie realizuje. Obecna ustawa uniemożliwia przeniesienie prawa do oceny. Według mnie jest to niedopatrzenie w prawie. Co więcej, rodzi to trudności na etapie uzyskania pozwolenia na budowę, które teoretycznie jest przenaszalne, ale musi być wydane na podstawie decyzji środowiskowej. A tej, sprzedając projekt, nie można przekazać nabywcy.
BERNADETTA CZERSKA
Dostrzegam dużo innych spraw, które można było w ustawie lepiej doprecyzować, bo obecnie rodzą one pytania beneficjentów. Tym bardziej że miałam przyjemność uczestniczyć w cyklu szkoleń o ocenach oddziaływania na środowisko, których organizatorem był Dziennik Gazeta Prawna. Było sporo uwag uczestników dotyczących właśnie niejasności ustawy. Oczywiście problem cesji jest istotny, szczególnie w zakresie energetyki wiatrowej. Zbliża się ostatni nabór i firmy chcą, by ich projekty były jak najlepiej przygotowane. To jest jednak problem mniejszej skali.
Największą bolączką dla mnie jest brak aktualnego rozporządzenia, które mówi o kwalifikowalności poszczególnych inwestycji. Stosujemy obecnie stare rozporządzenie, które ma tzw. wadę transpozycyjną. To powoduje, że aneks do unijnej dyrektywy w sprawie ocen nie jest w pełni przeniesiony do polskiego prawa. Rodzi to sporo problemów i pytań ze strony przedsiębiorców. Sprawa jest bardzo istotna, bo aneks decyduje, co musi zrobić firma, by uzyskać pozwolenia środowiskowe dla swojej inwestycji. Gdyby udało się wydać nowe rozporządzenie, nie byłoby tylu wątpliwości ze strony beneficjentów i samych urzędów, zaangażowanych w proces wdrażania funduszy unijnych. Tym bardziej że projekt rozporządzenia jest od dłuższego czasu gotowy.
Sama procedura wydawania decyzji środowiskowej nie jest krótka. Jeżeli to jest decyzja bez konieczności wykonywania oceny oddziaływania na środowisko, to jeszcze pół biedy. Natomiast jeśli decyzja wchodzi w tryb rutynowego postępowania z oceną i raportem, to beneficjenta czeka długie oczekiwania na zakończenie procedury administracyjnej. Przez ten czas nie może on pchnąć swojego projektu do przodu. Jeśli inwestycja jest np. w obszarze Natura 2000, trzeba wykonać odpowiednią inwentaryzację przyrodniczą. Czasami zebranie danych może zabrać nawet rok, bo trzeba przejść przez wszystkie okresy wegetacji, rozwoju czy lęgów.
ikona lupy />
Joanna Książek-Wieder, Ministerstwo Środowiska / DGP
ikona lupy />
Szymon Żółciński, Accreo Taxand / DGP
ikona lupy />
Bernadetta Czerska, Eficom / DGP