Antykorupcyjna rewolucja w tempie ekspresowym

Od zgłoszenia ustawy do podpisu prezydenta do jej podpisania minęło zaledwie pięć godzin. Rada Najwyższa Ukrainy przegłosowała projekt nr 12414 w dwóch czytaniach tego samego dnia. Nowe prawo podporządkowuje Narodowe Biuro Antykorupcyjne (NABU) oraz Specjalną Prokuraturę Antykorupcyjną (SAP) Prokuratorowi Generalnemu.

ikona lupy />
Przyjęcie projektu 1214 w parlamencie Ukrainy / Telegram

Krytycy widzą w tym koniec niezależności antykorupcyjnych instytucji, które powstały w wyniku presji społecznej po Majdanie i były fundamentem współpracy z Zachodem. Deputowany Jarosław Żelezniak powiedział ukraińskim mediom że „cała infrastruktura budowana przez 11 lat została zniszczona w ciągu 5 godzin”.

Szpiedzy w NABU, dolary na dywanach i spektakularne zatrzymania

Tuż przed głosowaniem doszło do sensacyjnych wydarzeń. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) ogłosiła zatrzymanie pracownika NABU podejrzanego o szpiegostwo na rzecz FSB. Mężczyzna miał przekazywać dane z zamkniętych systemów bezpieczeństwa swojemu kuratorowi w okupowanym Krymie. W tym samym czasie odbyło się ponad 70 przeszukań w domach pracowników NABU i SAP.

ikona lupy />
SBU o NABU / SBU

W sieci pojawiły się zdjęcia dolary porozrzucane na dywanach, zatrzymani w bieliźnie i pokazowe konfiskaty. Jedni widzą w tym dowód na korupcję i zdradę, inni – starannie wyreżyserowaną kampanię dezinformacyjną. Zatrzymano też wysoko postawionego urzędnika NABU, który rzekomo prowadził interesy z Rosją. Kilka dni wcześniej zatrzymany prowadził śledztwo przeciwko wysokim rangą generałom Gwardii Narodowej.

„Kto za tym stoi?” pojawiają się nazwiska

Ukraińscy komentatorzy i dziennikarze nie mają wątpliwości: ktoś steruje całą operacją. Pojawiają się nazwiska – m.in. szefa kancelarii prezydenta Andrija Jermaka oraz przewodniczącego frakcji Sługa Narodu Dawyda Arachamii. Obaj byli wspomniani w śledztwie NABU dotyczącym nieprawidłowości przy zakupie dronów. Czy przejęcie kontroli nad biurem miało zapobiec finalizacji tego śledztwa?

ikona lupy />
Prezydent Wołodymyr Zełenski i szef jego biura Andrij Jermak / EPA/PAP / fot. Alessandro Della Valle/Keystone EDA Pool/EPA/PAP

Pojawiają się też spekulacje o roli SBU. Formalnie to instytucja kontrwywiadowcza, ale to właśnie jej funkcjonariusze prowadzą aresztowania i pokazowe przeszukania. Czy chodzi o faktyczne bezpieczeństwo państwa, czy o demonstrację siły wobec oponentów?

Protesty wybuchają w całym kraju

Zmiana ta wywołała natychmiastową falę oburzenia zarówno w kraju, jak i za granicą. Unia Europejska ostrzega przed „poważnym krokiem wstecz”, a ukraińscy komentatorzy biją na alarm: czy właśnie pogrzebano jeden z ostatnich bastionów kontroli nad władzą?

Kijów, Dniepr, Lwów, Odessa, Czerkasy, Sumy, w wielu miastach Ukrainy doszło do protestów. Ludzie wychodzili na ulice z transparentami, krzycząc hasła przeciwko Zełenskiemu i jego otoczeniu. Pojawiły się też wulgarne plakaty wymierzone w Jermaka.

Część ukraińskich komentatorów sugeruje, że protesty mogą być koordynowane przez organizacje pozarządowe wspierane przez USA i UE, które obawiają się, że Ukraina traci wiarygodność w oczach zachodnich partnerów. Inni twierdzą, że to „wewnętrzna wojna elit”, między środowiskiem prezydenta a resztkami niezależnych struktur państwowych.

Unia Europejska: „To poważny krok wstecz”

Komisarz UE ds. rozszerzenia, Marta Kos, nie owijała w bawełnę. Napisała, że ograniczenie niezależności NABU przez Ukrainę „jest poważnym krokiem wstecz” i może zagrozić dalszemu procesowi integracji Ukrainy z UE. Dodała, że „niezależne instytucje są kluczowe dla europejskiego kierunku rozwoju Ukrainy”.

Chociaż Unia nie planuje na razie wstrzymać pomocy finansowej, to reakcja Brukseli była jednoznaczna. Ukraina została ostrzeżona: jeśli nie wróci na drogę reform i praworządności, może stracić poparcie, które w czasie wojny było jej główną kartą przetargową na międzynarodowej scenie.

„To nie reforma, to zamach na zaufanie społeczne”

Wielu Ukraińców nie ma złudzeń. Zdaniem licznych komentatorów, zmiany nie mają na celu poprawy działania instytucji, lecz zabezpieczenie interesów elity rządzącej. Przypomina się, że NABU w ostatnim czasie wszczęło śledztwa przeciwko osobom zbliżonym do administracji prezydenta.

Dziennikarze przypominają też, że większość spraw prowadzonych przez NABU była efektem nacisku społeczeństwa obywatelskiego lub sygnałów z innych instytucji. Samo Biuro działało nieskutecznie, ale przynajmniej było formalnie niezależne. Teraz, jak mówią przeciwnicy reformy, będzie „to już tylko wydmuszka pod kontrolą jednej osoby”.

ikona lupy />
Śledztwa NABU obejmowały także SBU / Telegram

Co z tego wyniknie? Czas pokaże, ale zaufania nie odbuduje się jednym głosem

Zwolennicy zmian i prezydenta Zełenskiego przekonują, że NABU było nieefektywne, skorumpowane i stanowiło zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. Mówią o jego powiązaniach z przestępczością, niewydolnych śledztwach i „grupie aktywistów”, która miała zawłaszczyć instytucję.

Jednak większość niezależnych analityków i dziennikarzy przestrzega: likwidacja niezależności antykorupcyjnych struktur to uderzenie w zaufanie społeczne. Nawet jeśli intencje były szlachetne, należało przygotować społeczeństwo, przedstawić dowody i przeprowadzić reformę w sposób transparentny. Tego nie zrobiono.

Ukraina znów na rozdrożu. I tym razem nie chodzi o Rosję

W czasie gdy Ukraińcy walczą na frontach, władza rozgrywa swoją wewnętrzną bitwę. Nie z okupantem, lecz z instytucjami, które miały chronić obywateli przed nadużyciami. Czy to krok ku stabilizacji, czy ku autorytaryzmowi?

Jedno jest pewne – zaufanie do państwa i jego instytucji, raz utracone, bardzo trudno odzyskać. Szczególnie gdy społeczeństwo nie widzi, kto tak naprawdę pilnuje tych, którzy pilnują innych.