Ostatnie trzy tygodnie przed świętami były najważniejszym tegorocznym starciem o rynek Poczty Polskiej z ponad 200 prywatnymi pocztami i kilkunastoma firmami kurierskimi. Jak co roku, walka toczy się o to, kto dostarczy w umówionym terminie jak najwięcej przesyłek. A ich liczba była w tym roku wyjątkowo duża. – W samą Wigilię wysłaliśmy z naszej sortowni 400 tys. przesyłek. Ich liczba w grudniu była wyższa w stosunku do listopada tego roku o około 30 proc. Można przypuszczać, że w większości przypadków na ten wzrost przypadają przedświąteczne przesyłki prywatnych osób – podkreśla Bogdan Godzwon, dyrektor ds. operacyjnych firmy InPost, największej prywatnej poczty na polskim rynku. W całym IV kwartale liczba przesyłek dostarczonych tylko przez InPost wzrosła do średnio 10 mln miesięcznie z około 4,6 mln miesięcznie rok temu. Większą liczbę zleceń miały też firmy kurierskie.

– Średnio w dniach przedświątecznych przewozimy ponad 40 proc. więcej przesyłek niż w pozostałej części roku. Obserwując to, co się działo przez ostatnie dni, mogę powiedzieć, że w tym roku odnotujemy wzrost na poziomie dwucyfrowym, a wynik ten będzie jeszcze bardziej spektakularny niż w poprzednich latach – dodaje Tomasz Buraś, prezes DHL Express Poland. By obsłużyć wzmożony ruch, operatorzy zatrudniają w okresie przedświątecznym nawet trzy razy więcej listonoszy i dostawców niż w innych miesiącach. Ale to nie wystarcza. Wszyscy przyznają, że w okresie szczytu paczkowego, który przypada na zimę i dodatkowo złe warunki na drogach, nie da się dowieźć wszystkiego na czas. – Dokładne dane na temat terminowości znane będą dopiero w styczniu, ale u nas 92–93 proc. przesyłek jest dostarczane na czas – zapewnia Bogdan Godzwon. – Dokładne dane będziemy znali najwcześniej w styczniu – mówi Zbigniew Baranowski, rzecznik prasowy Poczty Polskiej. Dlatego niektóre firmy, oprócz większej liczby listonoszy czy dostawców, w okresie przedświątecznym w stan gotowości stawiają też specjalistów od PR. – Walka o rynek rozgrywa się w sferze werbalnej. Choć wiadomo, że spóźnienia zawsze będą, zawsze znajdzie się niezadowolony klient, który będzie się skarżył mediom. A stąd już tylko krok do niepochlebnego artykułu. To tykająca bomba.

>>> CZYTAJ TEŻ: Na założenie e-sklepu potrzeba 100 tys. zł.

Dlatego, by ją rozbroić, niektóre firmy nieco zmieniły strategię i zaczęły mówić dużo wcześniej otwarcie, że w szczycie paczkowym po prostu trzeba liczyć się ze zwłoką – tłumaczy przedstawiciel jednej z agencji PR. Coraz powszechniejsze jest z kolei wykorzystywanie opóźnień operatorów przez sklepy i serwisy internetowe, po to by przypomnieć o swojej ofercie. Allegro.pl, największa platforma aukcyjna w sieci, w tym roku przeprowadziła kampanię informacyjną w internecie, w której przestrzegała, że zbyt późne zakupy grożą nieotrzymaniem paczki na czas. Przy okazji przypomniała, jak szeroka oferta towarów czeka wserwisie. Sklep internetowy Merlin.pl przygotował na swojej stronie zakładkę informującą, jak zdążyć z dostawą przesyłki przed świętami. By wyróżnić się i przyciągnąć klientów, sklep Neo24.pl z kolei wymyślił tzw. Gwarancję Renifera, czyli promocję na wybrane produkty, które dojadą na czas, nawet jeśli zamówi się je 23 grudnia.

Reklama

>>> CZYTAJ TEŻ: Zakupy w sieci nie zawsze są bezpieczne i tanie

Operatorzy pocztowi także walczą o klientów z internetu. – W przypadku przesyłek krajowych był znaczny, w porównaniu z ubiegłymi latami, wzrost zapotrzebowania na obsługę sklepów internetowych, szczególnie B2C – dodaje Tomasz Buraś. Poczta Polska z uwagi na tych klientów planuje wprowadzenie internetowego monitoringu przesyłek. InPost uruchomił np. paczkomaty, w którym można odebrać przesyłkę dzień po nadaniu. – 95 proc. przesyłek można było odebrać w naszych paczkomatach już dzień po nadaniu. Największa liczba przesyłek kierowanych do paczkomatów przypadła na pierwsze dni świątecznego tygodnia, ale w samą Wigilię ruch nie był już tak duży. Nie wysyłaliśmy prezentów na ostatnią chwilę – dodaje Bogdan Godzwon.