"Nigdy nie zniszczymy źródeł ropy. Należą do narodu" - powiedział.

Zapytany o ewentualne plany ucieczki z Libii, syn libijskiego przywódcy odparł: "Mamy plan A, B i C. Plan A to żyć i umrzeć w Libii. Plan B to żyć i umrzeć w Libii. Plan C to żyć i umrzeć w Libii".

>>> Czytaj tez: KE uspokaja: rewolucja w Libii nie wpływa na dostawy ropy do Unii

Syn Kadafiego przyznał, że władze straciły kontrolę nad wschodem kraju. Wyraził jednak pewność, że wkrótce przejmą one kontrolę nad tym regionem.

Reklama

Według al-Islama, antyrządowi protestujący to jedynie kilkuset "terrorystów", którzy ukradli wojskowe czołgi, broń i amunicję.

>>> Czytaj też: Libijskie porty i terminale naftowe nie pracują, eksport stanął w miejscu

Zapytany o wykorzystywanie do tłumienia protestów afrykańskich najemników, odpowiedział: "Mówiono o tym tylko w jednym kanale telewizyjnym, w Al-Dżazirze. Wszystkie kłamstwa pochodzą z tego źródła". Następnie zaprosił zagraniczne media do przyjazdu do Libii i zweryfikowania informacji.

Według al-Islama, podczas protestów zginęły 242 osoby. Wcześniejszy oficjalny bilans mówił o 300 zabitych.

Syn Kadafiego zapewnił, że nie został przeprowadzony żaden nalot przeciwko ludności.

Dodał, że pokojowe manifestacje i żądania polityczne nie stanowią "żadnego problemu" i "są do przyjęcia". Niezgodne z prawem są jedynie działania "uzbrojonych grup".

Muammar Kadafi w czwartek zagroził "zakręceniem kurka" z ropą naftową, jeśli w kraju nie ustaną antyrządowe wystąpienia. Łącząc się telefonicznie ze swej kwatery ze studiem telewizji publicznej, Kadafi ostrzegł: "Jeśli obywatele nie powrócą do pracy, przerwie się dostawy ropy naftowej.

W Libii od ponad tygodnia trwa rewolta przeciw reżimowi Kadafiego. Władze straciły kontrolę nad wschodnią częścią kraju, gdzie leży m.in. Bengazi.