Ukryta baza i transport kolejowy

Jak twierdzi Reuters na zdjęciach z 16 listopada 2025 roku, opublikowanych przez Planet Labs i przeanalizowanych przez badaczy z USA, widać coś więcej niż tylko stare pasy startowe. Powstały nowe drogi dojazdowe, wylany został beton, a kluczowym elementem jest punkt przeładunku kolejowego klasy wojskowej. To właśnie tam mogą być dostarczane rakiety i mobilne wyrzutnie. Zachodnie media oceniają prawdopodobieństwo takiego rozlokowania na 90%. Mówimy o rakietach, które mogą dosięgnąć dowolnego punktu w Europie. Eksperci ostrzegają: to nie tylko kwestia militarna, ale przede wszystkim polityczny sygnał Kremla.

ikona lupy />
Rosyjskie rakiety balistyczne / ShutterStock

Co ciekawe, placówka została zamaskowana. Część betonowej infrastruktury została przykryta ziemią, co ma utrudnić jej wykrycie z powietrza. Wszystko wskazuje na to, że Rosja z Białorusią szykowała się do tego od miesięcy – a sama konstrukcja ruszyła latem 2025 roku w ekspresowym tempie.

Oresznik – pocisk, który przekracza Mach 10

Rakiety Oresznik (z rosyjskiego: leszczyna) to pociski hipersoniczne zdolne do przenoszenia głowic jądrowych. Prezydent Rosji Władimir Putin nie ukrywa, że to broń nowej generacji, której praktycznie nie da się przechwycić. W 2024 roku przetestowano je z głowicami konwencjonalnymi na Ukrainie, atakując zakłady Jużmaszu.

ikona lupy />
Pocisk hipersoniczny / ShutterStock

Eksperci oceniają, że to ruch mający zwiększyć presję na NATO i zniechęcić kraje Zachodu do dostarczania Ukrainie broni dalekiego zasięgu. To także odpowiedź na plany rozmieszczenia przez USA swoich pocisków hipersonicznych „Dark Eagle” w Niemczech już w przyszłym roku.

Powrót do zimnowojennej taktyki

To pierwszy raz od czasów zimnej wojny, gdy Rosja oficjalnie rozmieszcza broń jądrową poza swoim terytorium. Władimir Putin zapowiedział takie działania już pod koniec 2024 roku podczas spotkania z Alaksandrem Łukaszenką. Z kolei prezydent Białorusi niedawno przyznał, że „pierwsze rakiety są już na miejscu”.

ikona lupy />
Alaksandr Łukaszenka i Władimir Putin / EPA/PAP / fot. Maxim Shipenkov/EPA/PAP

Amerykańscy analitycy oceniają, że baza w Kriczewie może pomieścić maksymalnie trzy wyrzutnie. Łukaszenka mówił nawet o dziesięciu, co sugeruje, że pozostałe mogą znajdować się w innych, dotąd nieujawnionych lokalizacjach.

Więcej polityki niż strategii?

Nie wszyscy jednak widzą w tym realne zagrożenie militarne. Ekspert cytowany przez Reuters twierdzi, że rozmieszczenie Oreszników w Białorusi to bardziej ruch symboliczny niż praktyczny. Z jego perspektywy niewiele to zmienia w porównaniu do rozmieszczenia ich w samej Rosji. To pokaz siły i sygnał, że Kreml coraz mocniej opiera swoją strategię na broni nuklearnej.