- "Sypie się zbyt szybko" – dramatyczna relacja z frontu
- Zmasakrowana kolumna pod Pokrowskiem
- Syrski: "Nieuczciwość zabija"
- Bezuhła: „Tracimy ostatni bastion”
- Bild: „Koszmar nie z konieczności, a przez politykę”
"Sypie się zbyt szybko" – dramatyczna relacja z frontu
Bitwa o Pokrowsk wchodzi w swoją najtrudniejszą fazę. Miasto, które do niedawna było uważane za kluczowe ogniwo obrony centralno-wschodniej części Donbasu, może wkrótce przejść w ręce sił rosyjskich. W mieście trwają intensywne walki uliczne, a według źródeł ukraińskich w centrum Pokrowska znajduje się już około 250 rosyjskich żołnierzy, prowadzących działania zbrojne na niemal każdej ulicy.
Ukraińskie wojsko bije na alarm logistyka jest w zasadzie sparaliżowana, a każdy ruch na drogach kończy się ostrzałem z powietrza. Rosyjskie drony FPV patrolują teren 24 godziny na dobę, a transport zaopatrzenia czy rotacja oddziałów przypomina rosyjską ruletkę.
Zmasakrowana kolumna pod Pokrowskiem
Na opublikowanych nagraniach widać kolumnę zniszczonych ukraińskich pojazdów opancerzonych łącznie co najmniej 22 wraki. Wśród nich amerykańskie MRAP-y MaxPro, transportery M113, szwedzkie BVS10, kanadyjskie Senator, tureckie Kirpi i kilka ukraińskich konstrukcji, m.in. Gora-01 czy BTR-4E.
Zniszczenia są porównywane do słynnej „drogi śmierci” spod Bachmutu. Jak zaznaczają analitycy ta kolumna nie została zniszczona w jednym starciu, lecz była systematycznie likwidowana przez tygodnie. Drony sukcesywnie niszczyły kolejne pojazdy transportowe, które dowoziły ludzi i sprzęt do rejonu walk. To tłumaczy dlaczego Rosjanie nie spieszą się z zamykaniem podobnych kotłów. W wojnie na wyniszczenie, taka sytuacja jest bowiem dla nich idealna.
To nie były czołgi czy ciężkie wozy bojowe to tzw. „taksówki wojny”, które służyły do rotacji żołnierzy. Każdy pojazd przewoził od 6 do 10 osób z całym ekwipunkiem. Ich utrata to nie tylko strata sprzętu – to zaburzenie całego rytmu frontowego, który opiera się na szybkim transporcie ludzi i zasobów.
Syrski: "Nieuczciwość zabija"
Sytuacja zmusiła do reakcji samego naczelnego dowódcę Sił Zbrojnych Ukrainy, generała Ołeksandra Syrskiego. Na specjalnym spotkaniu z dowódcami brygad walczących pod Pokrowskiem wezwał ich do pełnej szczerości w raportowaniu sytuacji.
„Nieuczciwość ma zbyt wysoką cenę – życie naszych żołnierzy” – powiedział. – „Dowódca, który ukrywa prawdę o sytuacji na polu walki, nie ma prawa być dowódcą.”
W ten sposób Syrski odniósł się do narastających oskarżeń o manipulowanie komunikatami z frontu i „malowanie sukcesów”, podczas gdy realna sytuacja stale się pogarsza. Twardy przekaz wojskowego przywódcy może świadczyć o ogromnym kryzysie zaufania do niego i o tym, że centralne dowództwo nie otrzymuje pełnego obrazu sytuacji.
Bezuhła: „Tracimy ostatni bastion”
Głos zabrała także deputowana Rady Najwyższej Ukrainy Mariana Bezuhła. W jednym z ostatnich wywiadów przyznała bez ogródek: „Tracimy ostatnią linię obrony. Za Pokrowskiem są już tylko Pawłohrad, Dniepr, Kramatorsk, Izium i Charków.”
Jej słowa mogą oznaczać, że upadek Pokrowska otworzyłby Rosjanom drogę do głównych ośrodków przemysłowych i logistycznych we wschodniej Ukrainie, a linia frontu przesunęłaby się znacznie w głąb terytorium.
Bild: „Koszmar nie z konieczności, a przez politykę”
Krytyczną analizę sytuacji przedstawił także niemiecki dziennikarz Bild i analityk wojskowy Julian Röpcke, znany z proukraińskiego nastawienia. Mimo wsparcia dla Ukrainy, Röpcke nie ukrywa frustracji: – „Sytuacja pod Pokrowskiem to koszmar – nie z powodów wojskowych, lecz z powodu politycznych decyzji w Kijowie.”
Według niego, ukraińskie wojska zostały pozostawione w „ciasnym kotle”, z którego nie ma dobrego wyjścia. Brak wsparcia, źle zaplanowana logistyka i presja polityczna na utrzymanie pozycji za wszelką cenę doprowadziły do obecnego kryzysu.
Co dalej z Pokrowskiem?
Choć oficjalnie Kijów jeszcze nie ogłosił wycofania z miasta, to coraz więcej sygnałów wskazuje, że może to być tylko kwestia czasu. Władze przygotowują narrację, że Pokrowsk „nie ma strategicznego znaczenia”, podobnie jak to miało miejsce przy utracie Bachmutu.
Jednak analitycy ostrzegają: utrata Pokrowska może być punktem zwrotnym – zarówno militarnym, jak i politycznym. Dla Rosji to kolejny krok w kierunku Dniepru i Charkowa, a dla Ukrainy sygnał, że bez realnego wsparcia i transparentnej strategii, nawet najbardziej heroiczna obrona nie wystarczy.