Niemieccy przedsiębiorcy wysoko cenią sobie w Polsce motywację polskich pracowników do pracy oraz ich rosnące kwalifikacje. Traktują nas, jako godne zaufania centrum wytwórcze, które jest zapleczem ich własnej gospodarki - powiedział PAP prezes Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu Tomasz Pisula.

Niemcy są największym zagranicznym partnerem handlowym Polski - w 2017 r. mieliśmy dodatnie saldo obrotów wynoszące 8,8 mld euro, a wartość polskiego eksportu na niemiecki rynek wyniosła 55,8 mld euro. Ale jest to też jeden z największych partnerów inwestycyjnych w naszym kraju.

Pod względem inwestycji Niemcy są jedną z najliczniejszych grup inwestorów. Także jedną z grup, które zainwestowały najwięcej. Jeśli wziąć pod uwagę portfel PAIH to w ciągu ostatnich 15 lat przedsiębiorstwa niemieckie dokonały na naszym rynku inwestycji o największej łącznej wartości blisko 3 mld euro (16,8 proc. łącznej wartości). Dość powiedzieć, że takiego rozwoju ekonomicznego Dolnego Śląska, fabryk czy centrów outsourcingowych mogłoby nie być, gdyby nie pierwsze firmy niemieckie, które w latach 90. zaczęły tam otwierać swoje zakłady.

Pierwszymi poważnymi inwestorami, którzy pojawili się na naszym rynku po 1989 roku byli Amerykanie, a tuż po nich - Niemcy. Wiązało się to z bliskością geograficzną. Teraz ta bliskość działa, mam wrażenie, głównie na korzyść polskiej gospodarki, ponieważ nasze firmy produkują towary bardzo konkurencyjne. A jednocześnie przez to, że jesteśmy w UE, polscy przedsiębiorcy mają dostęp do atrakcyjnego rynku - bardzo bogatego i dużego.

A co przyciąga niemieckich przedsiębiorców na nasz rynek?

Reklama

Firmy niemieckie bardzo cenią sobie teraz w Polsce przede wszystkim motywację naszych pracowników do pracy. Mam na myśli to, że Niemcy traktują nas jako dobre, godne zaufania centrum wytwórcze, które jest zapleczem ich własnej gospodarki. Jesteśmy dla nich atrakcyjnym rynkiem m.in. dlatego, że mogą u nas wytwarzać towary taniej niż w Niemczech. Przyczynia się do tego głównie to, że wciąż mamy własną walutę, a nie euro. Cenią sobie też bardzo komfort pracy z Polakami. Doceniają wyraźnie jakość kadr i rozwój polskiego zaplecza badawczo – rozwojowego. Podkreśla to każdy przedsiębiorca niemiecki, z którym rozmawiam. Widzimy wyraźnie dość szybki proces budowania zaufania do polskich zespołów, co skutkuje realizacją coraz bardziej zaawansowanych procesów przez niemieckich inwestorów.

Jakimi branżami są najbardziej zainteresowani?

Jeżeli chodzi o napływ inwestycji z Niemiec do Polski to nasi niemieccy sąsiedzi są najbardziej aktywni w produkcji. Te największe inwestycje, które realizują po naszej stronie Odry związane są z szeroko rozumianą branżą motoryzacyjną. Nieprzypadkowo w Polsce znajduje się najbardziej zaawansowany technologicznie i największy zakład Volkswagena - w Wielkopolsce produkowane są auta VW Crafter. Polska Agencja Inwestycji i Handlu uczestniczyła również w lokowaniu w Polsce fabryki w Jaworze – produkującej silniki wysokoprężne dla Daimlera. W przyszłym tygodniu (uwaga, czyli w tygodniu 18-24.06) kończy się jego budowa. Wszystko idzie z niemiecką precyzją - najpierw ok. pół roku trwały negocjacje, rozpoczęto inwestycje, potem ogłoszono rozpoczęcie inwestycji. Rok później mamy wiechę. Firma chce tu jak najszybciej uruchomić produkcję.

Ostatnio PAIH uczestniczył również w dwóch zaawansowanych technicznie projektach lotniczych z niemieckim kapitałem, które bazują na wysokich kwalifikacjach polskich inżynierów. Jeden to globalne centrum serwisowe silników GE w Środzie Śląskiej. Projekt nazywa się XEOS. To inwestycja typu joint venture realizowana przez GE wspólnie z Lufthansą Technik.

Lufthansa Technik jest też zaangażowana w kolejny projekt, który niedawno został ogłoszony. Tym razem to EME Aero, który jest spółką córką Lufthansy Technik i MTU Aero Engines. Ponownie w grę wchodzi globalne centrum serwisowe. Tym razem są to jedne z najbardziej zaawansowanych technologicznie silników turbowentylatorowych, które będą remontowane w Jasionce, na Podkarpaciu. To inwestycja, która da miejsca pracy dla 800 inżynierów przez ok. 30 lat.

Przykład projektów lotniczych i motoryzacyjnych pokazuje, jak niemieckie firmy ufają Polsce i lubią do niej wracać z kolejnymi inicjatywami. Warto przy tej okazji podkreślić, że inwestorzy z Niemiec reinwestują zarobiony w naszym kraju kapitał wyjątkowo chętnie. Wedle najnowszych danych NBP za rok 2016, poziom reinwestycji wyniósł aż 61 proc. Wśród firm ponownie inwestujących swe zyski, były m.in. wspomniany VW, ale także BASF czy Bosch.

A propos, w Polsce zadomowiły się niemieckie firmy AGD. To nie tylko Bosch, ale i np. Miele, projekt inwestycyjny z 2017 roku wart 50 mln euro. Spora część naszego przemysłu meblarskiego współpracuje z zakładami niemieckimi. Który jest też dostawcą pojedynczych rozwiązań bądź całych produktów dla niemieckich dystrybutorów. Od pięciu lat widzimy też duże zainteresowanie niemieckich firm sektorem usług nowoczesnych, coraz częściej zakładają swoje centra usług wspólnych w Polsce.

Niemcy wiedzą, że u nas opłaca się produkować czy realizować procesy. Że polska jakość nie ustępuje niemieckiej, z drugiej strony koszty są wyraźnie niższe.

Zatem wciąż konkurujemy niskimi kosztami?

Zdecydowanie tak, ale one nie zawsze są związane z kosztami pracy. Tutaj globalnym czynnikiem jest to, że posługujemy się złotówką. Może te koszty wytwarzania nie są w Polsce w związku z tym czterokrotnie niższe. Natomiast producent ma szanse zebrać pewną marżę związaną z produkcją w Polsce. To zjawisko bardzo pozytywne. Jesteśmy konkurencyjni, niemieccy przedsiębiorcy mówią też o tym, że pracownicy w polskich firmach są bardzo zmotywowani do pracy. Doceniają też, że jesteśmy z tego samego kręgu kulturowego. To skraca dystans w biznesie.

A jak to się przekłada na liczbę inwestycji?

Obecnie Niemcy to drugi po USA najbardziej aktywny inwestor portfela PAIH. W czerwcu zeszłego roku obsługiwaliśmy 18 projektów pochodzących z Niemiec. W czerwcu br. - obsługujemy ich 23. Ich wartość jest zbliżona. W ub.r. było to nieco poniżej miliarda euro, aktualnie jest to 1 miliard euro. Projekty te są nieco mniej pracochłonne - w zeszłym roku 18 projektów generowały ok. 8,5 tys. miejsc pracy, a obecnie prowadzone 23 projekty mają wygenerować wg. naszych szacunków ok. 5 tys. miejsc pracy. Co pokazuje, że są to projekty w większym stopniu oparte na wiedzy i technologii, w mniejszym na sile roboczej.

Wraz ze wzrostem kosztów wytwarzania w Polsce widać wśród inwestorów pewien trend - jeśli mają u nas produkować coś, co jest trochę droższe niż dotychczas, to starają się na tym więcej zarobić, a zatem lokują tutaj bardziej marżowe elementy produkcji.

Jakimi inwestorami są Niemcy?

Niemieccy partnerzy są bardzo dokładni, poukładani. Podchodzą do prawa z wielkim szacunkiem. Nie pochwalają np. naginania przepisów. Są zdecydowanie konserwatywni. Widać to też w profilu niemieckiego przemysłu. Gospodarka niemiecka nie jest raczej oparta o start-upy, ale o perfekcyjnie zorganizowane procesy przemysłowe. Bazujące na bardzo wysokiej jakości. Ale są to też firmy, które, rzec by można, mają mniejszą zwrotność. Natomiast są konserwatywne, jeśli chodzi o podążanie za trendami światowymi.

Inwestują głównie w południowej Polsce wzdłuż autostrady A4. Trudno ich namówić na wybór nowych lokalizacji. Zaczynają się jednak interesować regionem łódzkim, pomorskim, Polską Wschodnią, ale to głównie trend dotyczący firm, które już działają na polskim rynku. Te, które dopiero wchodzące do Polski w pierwszej kolejności inwestują wzdłuż A4.

Czasem żartujemy w Agencji, że najchętniej widzieliby swoje fabryki z przejścia granicznego. A to są tereny, gdzie coraz częściej trudno znaleźć ręce do pracy. Pokazujemy im więc zalety inwestycyjne również innych części kraju.

Niemcy mają to do siebie, że jeżeli pojawia się jedna niemiecka firma w danym miejscu to są duże szanse, że nieopodal zlokalizuje się druga. Jeżeli widzą, że ktoś już dokonał wyboru, ustalił atrakcyjność danej lokalizacji, to ma to duży wpływ na ich proces decyzyjny.

autor: Magdalena Jarco

>>> Czytaj też: Donald Trump ogłosił 25-proc. cła na chińskie towary wartości 50 mld dol.