"Wzrost polskiego PKB powinien być lepszy niż w 2016 r. i oczekujemy, że w tym roku wyniesie on na poziomie 3-3,1%. Z kolei inflacja powinna na koniec roku wynieść około 2%" - powiedział ISBnews Starus.

W jego opinii, przyspieszenie inflacji będzie wynikiem m.in. wzrostu kosztów pracy, programu 500+ i wzrostem cen surowców na rynkach światowych. "Nie oczekujemy jednak, aby w tym roku doszło do podwyższenia stóp procentowych" - dodał.

Starus uważa, że jednym z najważniejszych czynników wzrostu gospodarczego w Polsce będzie oczekiwany m.in. wzrost inwestycji wsparty przez fundusze unijne. "W moim przekonaniu szybciej w tym roku zrealizują się inwestycje samorządowe. Pod koniec ubiegłego roku wiele samorządów wstrzymało się z inwestycjami, czy remontami. W przypadku wydatków centralnych będą one widocznie znacznie bardziej w II połowie roku" - powiedział.

Jego zdaniem, część samorządów rozpocznie inwestycje związane z zakupem taboru tramwajowego czy kolejowego i w tym wypadku będą one szybciej realizowane niż na przykład w przypadku dużych inwestycji kolejowych. "Jeżeli chodzi o PKP PLK, które w obecnej perspektywie budżetowej na inwestycje może wydać około 60 mld zł, pojawiają się obawy, czy uda się w terminie wszystkie planowane inwestycje rozpocząć i zakończyć. W tym przypadku kumulacja inwestycji jest oczekiwana na lata 2018-2019" - wskazał manager Euler Hermes.

Reklama

Zwrócił uwagę, że wiele firm prywatnych nadal wstrzymuje się z realizacją większych inwestycji. "Wiele z nich bacznie obserwuje rozwój sytuacji w Polsce, w jakim kierunku np. zmierzają zmiany w systemie podatkowym i jak mogą w tej sytuacji może wyglądać kwestia różnych interpretacji podatkowych nie tylko w tym roku, ale i za kilka lat. Wszystko to powoduje, że jeżeli w tym segmencie będą rosły inwestycje to raczej powoli" - uważa Starus.

"Osłabienie złotego sprzyja eksportowi, ale z drugiej strony, Polska wysyła wiele towarów, w których wykorzystywany jest import. Nie sądzę, aby w tym roku eksport tak dynamicznie rósł, gdyż mamy wiele czynników ryzyka związanych m.in. z Brexitem, jak i rosnącym protekcjonizmem w wielu krajach, co powoduje, że część firm np. wysyłających żywność będzie musiała szukać nowych rynków i to raczej poza Europą" - podkreślił także.

Według niego, wzrost eksportu powinien być w tym roku zauważalny szczególnie w branży motoryzacyjnej. "Rok 2017 dla tej branży będzie kolejnym rokiem wzrostowym. Liczba aut może nie osiąga już takich wzrostów jak w ostatnich latach, ale udział polskich firm w ich produkcji rośnie" - dodał.



Branża meblowa po zmianach nie powinna w tym roku narzekać na brak surowca do produkcji. "Eksport powinien więc nadal rosnąć, choć może się pojawić, podobnie jak w przypadku innych branż, w niektórych krajach protekcjonizm gospodarczy" - wskazał przedstawiciel Euler Hermes.



Według Starusa, znacznie bardziej skomplikowana sytuacja rysuje się w branży budowlanej, szczególnie jeżeli chodzi o rozwiązania prawne dotyczące odwróconego VAT-u.



"O ile w prostej sprzedaży towarów nie jest to skomplikowany proces, o tyle tam, gdzie mamy do czynienia ze sprzedażą usług wraz ze sprzedażą towarów nie ma jasnej interpretacji. Obawiam się, że może dojść w tym przypadku do zatorów płatniczych" - powiedział członek zarządu Euler Hermes.



W ocenie Starusa, branża transportowa pomimo pewnych ograniczeń w takich krajach, jak Niemcy czy Francja radzi sobie dobrze, a wraz z rosnącym eksportem zapotrzebowanie na tego typu usługi również będzie rosnąć.



"Jeżeli chodzi o branże farmaceutyczną to obecne regulacje prawne nie rozwiążą poważnego problemu jakim jest obrót równoległy, który w wielu przypadkach znacząco zmniejsza dostępność niektórych leków na naszym rynku" - zauważył także.



Uważa on, że w handlu detalicznym, szczególnie wielkopowierzchniowym będzie trwał proces konsolidacyjny. Podkreślił, że dużych graczy na tym rynku jest coraz mniej i na razie trudno przewidzieć, jak będzie ewentualne plany przejęć będzie oceniał UOKiK.



"Analizując branże mięsną, warto zwrócić uwagę, że obecne zagrożenia dotyczące wystąpienia ptasiej czy świńskiej grypy podnosi nam ryzyko związane z eksportem mięsa, gdyż niektóre rynki w zaistniałej sytuacji po prostu są dla nas zamknięte" - podsumował Starus.