We Francji trwa pierwsza tura wyborów prezydenckich, których wynik uważa się za nieprzewidywalny w stopniu nienotowanym tam od dziesięcioleci. Otwarte o godz. 8. rano w niedzielę lokale wyborcze zamknięte zostaną o godz.20.

Do głosowania uprawnionych jest blisko 47 mln osób. Ze względu na zagrożenie terrorystyczne do ochrony 67 tys. lokali wyborczych skierowano ponad 50 tys. policjantów i 7 tys. żołnierzy.

Żaden z kandydatów nie ma szans na zdobycie w pierwszej turze ponad połowy wszystkich głosów i dlatego wyznaczona na 7 maja druga tura już tylko z dwoma kandydatami jest praktycznie nieuchronna. Według ostatnich sondaży największe szanse na przejście do niej mają centrysta Emmanuel Macron oraz przywódczyni skrajnie prawicowego Frontu Narodowego Marine Le Pen. Wyraźnie za nimi plasują się kandydat centroprawicy Francois Fillon i przedstawiciel skrajnej lewicy Jean-Luc Melenchon. Z sondaży wynika, że w drugiej turze Macron znaczną większością głosów pokona Le Pen.

Przebiegająca pod znakiem skandali kampania wyborcza przyczyniła się do tego, że od 20 do 30 proc. elektoratu może świadomie zrezygnować z udziału w wyborach, a około 30 proc. zamierzających głosować nie własnego faworyta.

Lokale wyborcze zostaną zamknięte o godzinie 20.

Reklama